Lakier do paznokci Inglot 39 - czarny
Nie mogłam znaleźć innego zdjęcia :D |
Essence Sun Club - Matte Bronzing Powder - Brunettes/Blondes
Wybierając ten bronzer w drogerii byłam zachwycona jego zapachem (kokoski) i dużym opakowaniem za niską cenę - około 13zł, więc wzięłam od razu obydwa odcienie - dla brunetek i dla blondynek. Ponieważ aktualnie mam - po zimie, jaśniejszą skórę, na pierwszy ogień poszedł ten dla blondynek. Któregoś ranka - odprawiałam mój codzienny rytuał makijażowy - zima, więc przy sztucznym świetle, po czym wyszłam "do ludzi". Wyobraźcie sobie moją konsternację, kiedy zdecydowanie zwracałam uwagę współpasażerów w autobusie... No ale myślę sobie może ładnie wyglądam albo coś? I zadowolona cała z siebie jadę. W pewnym momencie postanowiłam poprawić usta, wyciągam lusterko i... zamarłam z wrażenia. Wyglądałam jak Oompa-Loompa:
Wyparowałam z autobusu jak z procy i zaczęłam ścierać ze swojej twarzy pomarańcz. Jeżeli nie chcecie takiej przygody - to zdecydowanie nie polecam :D.
AA Efekt Matujący - krem na dzień
Kupiłam go półtora roku temu - w rozpaczy poszukując czegoś co poskromi błyszczenie buzi, które wówczas strasznie mi doskwierało. I co? I NIC. Ten krem nie robił nic jeśli chodzi o błyszczenie. Ponadto miał niespecjalnie ciekawy zapach stęchłego zielonego ogórka. Nie, nie, nie.
AA Therapy Trądzik - Krem matujący na dzień
Próba zdradzenia Effaclaru DUO, która zakończyła się niepowodzeniem. Co było nie tak? Krem ten niestety - nie matuje, ponadto ma dość treściwą konsystencję, która strasznie mnie zapychała, zostawiał też nieprzyjemne uczucie na twarzy - czułam go przez cały dzień. Ponadto jest to kosmetyk bezzapachowy - i tu zonk - bo bezzapachowy to dla mnie - bez ŻADNEGO zapachu, a nie z naturalnym obrzydłym zapachem podłoża do kremów... Bleee... Była to krótka przygoda, po której z podkulonym ogonem wróciłam do kochanego Effaclaru.
Carmex Original
Dlaczego się tu znalazł tak zachwalany kosmetyk? Za zapach. Jest dla mnie absolutnie nieznośny. Robi cuda z ustami, ale gdy go na nich noszę jest mi notorycznie niedobrze - co więcej po jakimś czasie zaczyna mnie nawet boleć brzuch. Jest absolutnie nie dla mnie. Próbuję go zmęczyć od pół roku, ale chyba w końcu po prostu go wywalę. Na szczęście Carmex poszedł po rozum do głowy i jest też wersja wiśniowa, która bardzo mi odpowiada także zapachowo, więc pewnie właśnie wisienkę będę teraz stosować a tego śmierdziucha nigdy więcej nie kupię :D.
Biochemia Urody - Podwójny żel hialuronowy
Kupiłam go jakiś czas temu przy okazji zamówienia z BU - dwa rodzaje wielkości cząsteczek kwasu hialuronowego zrobiły na mnie wrażenie ;). Moja skóra od jakiegoś czasu jest przesuszona, więc postanowiłam spróbować trochę naturalniej o nią zadbać. Niestety żel ten bardzo mocno ściąga skórę tworząc na niej przezroczystą powłoczkę - taką jakbyśmy wysmarowali się białkiem jajka, w związku z czym po 5 minutach przy uruchomieniu drobnej mimiki twarzy mamy na niej coś jakby popękaną skorupę z odłażącymi płacikami tej warstewki żelu - wygląda to tak jakbyśmy bardzo mocno łuszczyli się po kwasach... W związku z tym żel zupełnie nie nadaje się do stosowania na dzień. Ja stosuję go teraz na noc - tylko po to, żeby go skończyć, bo nigdy więcej nie zawita na moją półkę...
Rimmel Stay Matte Foundation
Lush - Herbalism
A Hialuron używasz na mokrą skórę albo łączysz go z jakimś kremem/serum? Bo mi tak służy :)
OdpowiedzUsuńJa do LUSH'a mam już coraz większy dystans. Carmex mi też nie służy...
A z historii z bronzerem się uśmiałam hihi :D
ooo dzięki za cynk dot. hialuronowego żelu. w sumie też myślałam, żeby go łączyć, ale niekoniecznie. no to już wiem na co mam być ew przygotowana.
OdpowiedzUsuńco do lakieru z Inglota- ja kiedyś przez prawie 5 lat malowałam paznokcie właściwie tylko czarnym lakierem, ew ciemnofioletowym albo jak zaszalałam to śliwką ;) tego lakieru z Inglota nauczyłam się używać i przy drugim opakowaniu nie stanowiło już dla mnie problemu na szybko nałożyć 3 warstw, ale to było w czasach jak inne lakiery wysychały stosunkowo wolno i w ogóle nie było takiego wyboru jak jest dzisiaj kilka lat później. no więc w tej chwili Inglot bleee i nie ma opcji, większość ich lakierów już mi nie odpowiada. ale do tego czarnego mam sentyment, co nie oznacza oczywiście, że komukolwiek polecam, bo nie polecam ;D a tego podkładu z rimmela nie poleca chyba żadna z Dziewczyn.. musi być naprawdę kiepski ;P
Nie strasz tym żelem, bo ja czekam na przesyłkę z nadzieją, że w końcu coś nawilży moją twarz (do Avene już się chyba twarz przyzwyczaiła).
OdpowiedzUsuńmi tak na poczatku zapach carmexa nie przyadl do gustu ale z czasem sie przyzwyczailam i juz mnie nie wzrusza :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWłaśnie właśnie, jeśli hialuron stosowałaś solo to może tu jest pies pogrzebany :) On powinien być wyłącznie dodatkiem do kremu / serum :)
OdpowiedzUsuńHahahahahaha, z tym Oompa Loompa totalnie wygrałaś! :D
OdpowiedzUsuńNa szczęście z żadnym z wymienionych kosmetyków nie miałam do czynienia, więc trudno mi się wypowiedzieć.
Pozdrawiam!
Bardzo ciekawy post. Historyjka z miss autobusu - bezcenna :D
OdpowiedzUsuńOompa Loompa wymiata :D
OdpowiedzUsuńMam podobne zdanie co do Rimmela, nawet nie miałam zamiaru zużywać go do końca.
OdpowiedzUsuńMiałam smaka na ten puder z Essence, a tu proszę:)
Zawsze brakowało mi dobrego określenia na przesadny pomarańczowy bronzer. Dziś już wiem - Oompa Loompa. :D
OdpowiedzUsuńja mam fioletowy lakier Inglota i notorycznie się na niego wkurzam - mam widoczne prześwity nawet po 3 warstwach! A że butelka wielka, z lakierem dłuuugo trzeba się męczyć:(
OdpowiedzUsuńhahaha pomarańcz na twarzy oj tak, też to przeżyłam a w ogóle malowanie się w zimie to hardcore ;) bp światło sztuczne i zdarzało mi się oj zdarzało z pewnymi kosmetykami przesadzić, np z różem ;)
OdpowiedzUsuń@dezemka, Viollet - no używałam raczej solo, ale wygląda na to, że może źle robiłam :D spróbuję pomieszać z jakimś kremikiem :D
OdpowiedzUsuń@dezemka - z Lushem u mnie to samo - mam swoje ulubione produkty a do reszty już nawet nie podchodzę. Jak będę w Pradze to popróbuję zapachowo wszystko i zobaczę co mi się podoba :D
@stri-linga - zdecydowanie - Rimmela omijać szerokim łukiem :D
@Lilla My - może rzeczywiście źle go używałam - popróbuję mieszanie z kremem i zobaczę czy zmienię zdanie :D
@MARTA - ja się nie mogę przyzwyczaić... bleee!
@FASHIONABLYYY, Urban Warrior, swirrruska - uwierzcie - nie było mi do śmiechu :D
@kokosowa-panna - wiesz może on komuś będzie pasował kolorystycznie... ale nie sądzę... szkoda, bo ślicznie pachnie, fajne opakowanie...
@Osa - nie mów, że nie znałaś Oompy-Loompy? Ta piosenka rządzi :rotfl: : http://www.youtube.com/watch?v=qw0zZttfUaw
@simply_a_woman - ja go odstawiłam na tyły półki i tylko co jakiś czas na niego łypię... :)
@aberracja - oj tak, znamy takie historie :D
OdpowiedzUsuńzgadzam się co do tego podkładu rimmel... straszna porażka
OdpowiedzUsuńWidać należę do tej grupy ludzi, którym zapach i carmexu i herbalismu nie przeszkadza :))
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe opinie ;) Zgadzam się co do Carmexu! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKaisa
oompa loompa :D
OdpowiedzUsuńi zgadzam się z opinią o rimmel, najgorszy podkład jaki kiedykolwiek miałam. wg mnie nietylko nie matuje, ale twarz po nim świeci się jak... może przemilczę jak :]
Wydaje mi się, ze Ci sie luszczy, bo za duzo nakladasz zelu hialuronowego. Mi tez sie tak robilo. Wystarczy naprawde malutka ilosc.
OdpowiedzUsuńświetny artykuł :] ubawiłam się go czytając :P
OdpowiedzUsuńJestem za kontynuowaniem wpisów o beznadziejnych kosmetykach. Używałam podkładu rimmel - był okropny. Nigdy więcej.
heh kwas hialuronowy trzeba umieć stosować, nie nakłada się go solo, mi bardzo pomógł gdy go stosowałem z serum z granatu, bez niego by się tak nie wchłaniało.
OdpowiedzUsuńHehe - ten post to już 2 lata ma :D, później się nauczyłam stosować ten kwas hialuronowy z BU, ale jakoś nigdy mnie nie powalił :)
Usuń