poniedziałek, 26 grudnia 2011

Stardust nails - kosmiczny pedicure

Wigilijna pierwsza gwiazdka zainspirowała mnie do podpatrzenia na youtubie takiego właśnie pomysłu na pomalowanie paznokci. W moim wydaniu wyszedł pedicure a la gwiezdny pył, który bardzo mi się spodobał i postanowiłam Wam go też pokazać. 
Wykonanie jest bardzo proste i jest masa filmików na youtube jak to zrobić, dlatego nie będę się tutaj zbytnio rozpisywać ;) - same obejrzyjcie, dla przykładu jeden z nich:

i moje wykonanie:

 Do malowanek użyłam:
- Essence - Colour & Go - 76 Hard to resist - jako kolor podkładowy
- Miss Sporty - 312
- Sally Hansen - Diamond Strength - 05 Diamonds
- Golden Rose - Crystal Color - 15



piątek, 23 grudnia 2011

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy - Nomek-Siulek czeka na nową rodzinę!


Zapraszam Was do licytacji maskotki ufundowanej przez firmę Kemon - dochód z aukcji jest w całości przeznaczony na wsparcie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Na aukcji do wylicytowania jest Nomek-Siulek, który czeka na swój nowy dom i możliwość pomocy dzieciom i mamom - w tym roku Orkiestra gra aby uzbierać pieniądze na zakup aparatury podtrzymującej życie wcześniaczków oraz na pompy insulinowe dla przyszłych mam. 
Cena wywoławcza Nomka-Siulka to 30zł, a życie dzidziusiów jest przecież bezcenne, dlatego szczerze zachęcam Was do wsparcia Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w ten sposób :).
Aukcja z Nomkiem-Siulkiem znajduje się tutaj:


Ja sama również otrzymałam pod opiekę Nomka:



I jeszcze na dokładkę - skoro wszyscy się chwalą, to ja też - moja choinka :)


Życzę Wam kochane wesołych świąt spędzonych w ciepłej rodzinnej atmosferze, pysznych potraw na wigilijnym stole i radości z dzielenia się i otrzymywania!
Buziaki!

środa, 21 grudnia 2011

Kemon - Hair Manya - Adrenaline - lakier do włosów

PLUSY:
- bardzo, bardzo, bardzo mocne utrwalenie
- przyjemny zapach - jak soki typu multiwitamina
- nie usztywnia włosów nadmiernie (jak na taki poziom utrwalenia włosy są mimo wszystko dość elastyczne)
- fajny design opakowania
- spray bez aerozolu - bardziej przyjazny dla środowiska
- szybko wysycha
- nabłyszcza włosy
MINUSY:
- trochę skleja włosy, ale przy takim poziomie utrwalenia to chyba konieczne - mimo to włosy nie są bardzo sztywne
- cena - 57zł za 200ml - trochę sporo, ale jak na profesjonalne kosmetyki to do zaakceptowania
OCENA OGÓLNA:
5+/6
Jestem zachwycona - to jedyny lakier do włosów, który utrzymał loki na moich włosach przez cały wieczór i jeszcze kolejny dzień! Coś niesamowitego! Mogę powiedzieć, że to aktualnie mój ulubiony lakier i chyba będę nawet skłonna go zakupić, kiedy skończy mi się buteleczka przesłana do testów, pomimo faktu, że cena nie powala ;). Jednak jest dość wydajny ponieważ dokładnie kontrolujemy liczbę psiknięć - w przeciwieństwie do aerozoli, przy których nie mamy takiej kontroli nad ilością aplikowanego kosmetyku, no i cały czas widzimy ile produktu nam zostało, co też jest plusem - wiemy kiedy się kończy i nie zostajemy postawione przed faktem dokonanym braku lakieru pod ręką. Zapach jest przyjemny, chociaż nie należy do moich absolutnych Kemonowych ulubieńców zapachowych.
Ze względu na utrwalenie - zdecydowanie polecam posiadaczkom niesfornych i trudnych do ułożenia włosów :). Poczytać o nim można tutaj.
Bardzo dziękuję polskiemu dystrybutorowi produktów marki Kemon za udostępnienie kosmetyków do testowania, jednocześnie zapewniam Was, że nikt nie miał wpływu na moją opinię o produkcie - jest to moja osobista i jak najbardziej obiektywna ocena :).

I jeszcze coś - Pan Adam, który koresponduje ze mną w ramach współpracy z firmą Kemon, podesłał mi Nomka, który jest oficjalną maskotką firmy Kemon dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Myślę, że całej akcji nikomu w Polsce nie trzeba przedstawiać - ja z mojej strony zapraszam Was oczywiście do udziału w akcjach Orkiestry i chyba tego zaproszenia motywować również nie muszę. Możecie wziąć udział także w licytacjach przeróżnych przedmiotów wystawionych na aukcjach allegro powiązanych właśnie z WOŚPem - między innymi licytacji serduszka od firmy Kemon, którą to aukcję znajdziecie tutaj. Z tego co się orientuję, również Nomki - takie jak mój, mają być dostępne do licytacji - będę Was informować na bieżąco, zwłaszcza gdy pojawi się na aukcji Nomek mojego bloga - Siulek  :).



sobota, 17 grudnia 2011

Włosowy dylemat Siulki...


Witajcie dziewczyny!
Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić ostatnio krążącym mi po głowie dylematem dotyczącym moich włosów... Chodzi mianowicie o ich kolor. Być może nie wszystkie z Was wiedzą, ale od jakiegoś czasu farbuję włosy, próbując uzyskać kolor, który najbardziej będzie do mnie pasował, ale może od początku ;).

Jako mała dziewczynka miałam bardzo jaśniutkie włoski, które z wiekiem ściemniały i ustabilizowały kolor w odcieniu średniego brązu...
Tutaj na zdjęciach z wakacji 2008 na Rodos (3 miesiące spędzone na pracy i zabawie - polecam <3), moje naturalne mysie kudły ;).
 Pierwsza zmiana koloru na jaką się zdecydowałam, była przejściem do włosów ciemnych - i tym sposobem zostałam brunetką. Czułam się w tym kolorze fantastycznie, chodziłam z ciemnymi włosami przez ponad 2 lata...
 ... ale kobieta zmienną jest - postanowiłam coś z włosami zrobić ;). Chęć ta zbiegła się z moją fascynacją zespołem Florence+The Machine i ich wokalistką Florence Welch oraz kilkoma innymi rudowłosymi paniami, a zatem po ściągnięciu ciemnej farby z moich włosów, fryzjerka położyła mi na głowę taką oto marcheweczkę. Niestety w toku kolejnych farbowań, które wykonywałam w domu sama, doszło do mini-katastrofy - źle wybrałam farbę i po wysuszeniu moim oczom ukazało się oberżynowo-wiśniowe fuj fuj, które nijak naturalnie nie wyglądało - nie mogłam na siebie patrzeć :(.
 W obliczu tej włosowej tragedii, postanowiłam zostać blondynką i rozpoczęłam tym samym najtrudniejszy okres w życiu moich włosów - schodzenie z czerwieni... W tym miejscu chciałabym wszystkie Was przestrzec przed odcieniami czerwieni na włosach - jeżeli nie jesteście w 100% przekonane do takiego koloru - nie róbcie tego, bo powrót do jakiegokolwiek innego naturalnego odcienia to istny koszmar dla włosów (i portfela).
W każdym razie po roku schodzenia z oberżyno-wiśni, moje włosy są powiedzmy w odcieniu blondu, jednakowoż nadal nie takim jaki bym sobie wymarzyła... Niestety wpadają w karmelowo-żółte tony, a warstwy włosów u dołu głowy nadal wykazują przebłyski rudości. Próbowałam z tym walczyć już wieloma sposobami - fioletowymi szamponami, szamponami przeciwłupieżowymi, żeby wypłukać kolor, płukankami, srebrzykami i czymkolwiek co mi wpadło w ręce - efekty marne, ewentualnie lekko błękitna poświata na co niektórych pasemkach, ale złoto-rudość została...
 I w tym miejscu pojawia się dylemat zmęczonej walką z włosami dziewczyny - czy wrócić do włosów ciemnych, w których czułam się fantastycznie, czy zostać przy blondzie, do którego tak żmudnie dochodziłam i próbować nadal coś z nim zrobić? Wiem, że na pewno włosów nie chcę już rozjaśniać ani traktować inwazyjnie, bo są suche jak wiór i bardzo łamliwe - poniosłam konsekwencje ściągania tych rudości :(. Aby choć trochę poprawić ich kondycję nawilżam je na różne sposoby - olejami, odżywkami, płukankami ziołowymi, siemieniem lnianym, ale to pomaga na krótką metę - są ewidentnie zniszczone i przesuszone :(.
Mój wymarzony kolor, jaki chciałabym sobie teraz zafundować to mniej więcej coś takiego jak w propozycjach poniżej:



I w tym momencie kochane - pytam Was o zdanie i radę...

Wrócić do ciemnych włosów czy pozostać przy blondzie? 





piątek, 16 grudnia 2011

Joko - Eye shadows - J350, J410 - cienie do powiek bez parabenów

PLUSY:
- w składzie nie zawierają parabenów
- przyjemna aksamitno-satynowa konsystencja, która dobrze się rozprowadza
- nie osypują się przy aplikacji
- dobrze się rozcierają
- estetyczne opakowanie z lusterkiem i aplikatorem
- mała paletka kilku kolorów z aplikatorkiem i lusterkiem to dobre wyjście na krótsze wyjazdy (np. sylwestrowy :D), aby nie brać dużej palety, która w podróży może łatwo ulec zniszczeniu
- duży wybór wariacji odcieni w zestawach po 2, 3 lub 4 - można zobaczyć je na stronie producenta - firmy Joko
- przyzwoita pigmentacja
- całkiem nieźle trzymają się na powiece bez bazy - jakieś 5 godzin, z bazą oczywiście lepiej - mniej więcej 3-krotnie dłużej ;)
- perłowe/satynowe odcienie ładnie rozświetlają oko i są dobrze napigmentowane
MINUSY:
- przy blendowaniu nieco gubią kolor, ale na bazie Art Deco (której chyba nie skończę do końca życia ;) ) jest fantastycznie
- odcienie matowe nieco słabiej napigmentowane niż perły
- cena - około 24zł na stoiskach Joko oraz na przykład w sklepie internetowym Inermis - tutaj - cena mnie nie powala zwracając uwagę na fakt, że w podobnej kwocie mam nową paletkę ze Sleeka z większym wyborem kolorów ;)
OCENA OGÓLNA:
4/6
Cienie bez parabenów firmy Joko to dość dobry produkt, ale nie będę przesadnie nad nimi piać, bo jednak nie pobiły moich faworytów czyli Sleeka. Ich dużym plusem jest fakt, że nie zawierają parabenów, a więc będą świetną alternatywą dla osób o szczególnie wrażliwych oczach. Jeśli chodzi o jakość - ja tak czy siak używam bazy, więc właściwie każe cienie jestem w stanie wykorzystać, natomiast bez bazy w przypadku tych cieni nie jest już tak świetnie, choć mimo wszystko - przyzwoicie. Jeżeli macie ochotę wypróbować czegoś nowego, macie bardzo wrażliwe oczy, albo chcecie sobie sprawić małą, sprytną paletkę na wyjazdy - mogę Wam polecić te cienie, ale polecam również zaopatrzenie się w bazę.
Bardzo dziękuję firmie Joko Cosmetics za możliwość wypróbowania tego cienia - nie miało to wpływu na moją ocenę :).






wtorek, 6 grudnia 2011

Makijaż - Lily Lolo - Winter Wonderland

Nadszedł grudzień, a zatem... Na życzenie kochanej Ćwirki, która ubóstwia zimę, postanowiłam wykorzystać otrzymane od firmy Costasy mineralne cienie do powiek do stworzenia zimowego makijażu :). Zobaczcie jak cień Pixie Sparkle prezentuje się na oku w mojej - dość prostej, wersji :).




Użyłam:
Missha Perfect Cover BB Cream #23 - BB krem
Lily Lolo - Flawless Matte Powder - matujący, mineralny puder wykończeniowy - recenzja wkrótce :)
- Lily Lolo - Mineral Blush - Rosebud - mineralny róż do policzków
- Guerlain - Meteorites - 02 Teint Beige - jako puder rozświetlający na szczyty kości jarzmowych
- Lily Lolo - Mineral Eyeshadow - Pixie Sparkle - mineralny cień do powiek
- Lily Lolo - Mineral Eyeshadow - Angelic - mineralny cień do powiek
- Secret Lashes - rzęsy przedłużone metodą 1 do 1 przez moją kochaną współlokatorkę Lenkę - tak wyglądają po 7 tygodniach od przedłużania! Trzymają się niesamowicie <3
Joko Queen Size Mascara - tusz do rzęs - na dolne rzęsy ;)
ELF Studio - Gel Eyeliner - eyeliner żelowy
Virtual - Maxi Brilliant Lip Gloss - 12 - błyszczyk do ust






piątek, 2 grudnia 2011

Lily Lolo - Mineral Eyeshadows - Pixie Sparkle, Bronze Sparkle, Moonlight

PLUSY:
- przecudne napigmentowanie
- piękne kolory
- bardzo duża objętość - będę je chyba zużywać całe wieki
- mineralny skład
- pięknie się błyszczą w słońcu i sztucznym świetle
- dobrze się rozprowadzają na powiece i dają ładnie blendować
- estetyczne opakowanie
MINUSY:
- bez bazy szybko się ścierają, na bazie trzymają się idealnie cały dzień
- aplikacja sypkich cieni wymaga nieco wprawy - mnie to nie przeszkadza ale początkującym adeptkom sztuki makijażu może sprawić nieco kłopotu
- mogłyby mieć w środku taką przesuwaną pokrywkę na te dziurki (tak jak mają pudry), bo jeżeli zabierzemy je ze sobą w podróż i obrócą się do góry nogami to cała zawartość spadnie do wieczka, a w rezultacie przy otwieraniu - na nas ;)
- cena - 29,90zł - mogłabym mieć za to paletkę ze Sleeka, ale tutaj cienia jest znacznie więcej
OCENA OGÓLNA:
5+/6
Co do samych cieni - nie mam się do czego przyczepić, oprócz faktu, że konieczna jest przy nich baza, bo łatwo się ścierają, na bazie jednak są po prostu idealne <3. Kolory są niesamowicie piękne, moje serce podbił zwłaszcza Pixie Sparkle i Golden Sparkle, bo przecudnie się błyszczą. Zdecydowanie chwilowo są to moi ulubieńcy makijażowi i pewnie przez jakiś czas tak pozostanie aż znajdę jakieś nowe cudeńko. Gdyby nie fakt, że jeden cień kosztuje prawie 30zł, a ja lubię kolorystyczne wariacje, to pewnie już czaiłabym się na zakup kilku odcieni... Na razie więc nacieszę się tymi, które dostałam w ramach współpracy z firmą Costasy. Polecam Wam zapoznać się z ich ofertą cieni do powiek Lily Lolo - tutaj.
Już niedługo spodziewajcie się makijaży z udziałem tych cieni ;).
A tak z ciekawości - są wśród Was jakieś minerałomaniaczki? Mnie kiedyś dopadła ta mania, ale już przeszła, a jak tam u Was?