czwartek, 30 sierpnia 2012

Kosmyki i ich kosmetyki... czyli moja kolekcja kosmetyków do pielęgnacji i stylizacji włosów + torebkowa wyprzedaż :)

Jak nazwa postu wskazuje dzisiaj w ramach porządków, remanentu i inwentaryzacji w kosmetykach, zaprezentuję Wam moje zasoby kosmetyków do włosów - zarówno do pielęgnacji jak i do stylizacji. Nie jest tego mało, ale też wiem, że są osoby, które mają więcej, więc może jeszcze ze mną nie jest tak źle :D - tak sobie to tłumaczę ;). Postaram się o każdym z kosmetyków kilka słów napisać lub odesłać Was do wcześniejszej recenzji danego produktu.
 Podzieliłam kosmetyki na 4 kategorie:
- mycie i odżywianie - czyli najbardziej podstawowe kosmetyki - szampony i odżywki/maski do włosów
- oleje i olejki
- wcierki, spraye i płukanki
- stylizacja włosów
Mycie i odżywianie
W tej kategorii u mnie aktualnie bardzo licho, bo tylko 5 produktów - jest to zasługa faktu, że postanowiłam "zdenkować" moje zasoby i nawet mi się to udało. Zostałam tylko z:
1. Green Pharmacy - Balsam do włosów zniszczonych, łamliwych i osłabionych - recenzja tutaj
2. Kemon - Actyva - Linfa Solare - Shampoo Hair&Body - Szampon do stosowania po kąpielach słonecznych - recenzja tutaj
3. Ziaja - Szampon Intensywny Kolor - Do włosów farbowanych - przyzwoity, dość delikatny szampon, bardzo tani, nie mam do niego zastrzeżeń, ale szału nie robi ;)
4. Ziaja - Odżywka Intensywny Kolor - Do włosów farbowanych - spostrzeżenia podobne jak przy szamponie, całkiem nieźle wygładza włosy, nie odpowiada mi jedynie bardzo mała pojemność opakowania - dla mnie taka trochę podróżna...
5. Kemon - Actyva - Linfa Solare Mask - maska do włosów do stosowania po kąpielach słonecznych - recenzja tutaj
Oleje i olejki
1. Dabur - Amla Gold - miałam w pewnym momencie - kiedy byłam blondynką, mega-fazę na olejowanie włosów - teraz nadal to robię, ale nie tak często... z etapu włosów blond pozostał mi olej amla w wersji gold - czyli właśnie dla blondynek. Z tego co pamiętam rzeczywiście włosów mi nie przyciemnił, generalnie jakieś tam nawilżenie zauważyłam, chociaż końcówki nadal wołają o pomstę do nieba (muszę wrócić do regularnego olejowania...), jedyne co nie do końca mi pasuje to zapach - miałam kiedyś Amlę Jasmine (również dla blondynek) i chyba do niej wrócę, bo jaśminowy zapach był boski!
2. Nuxe - Huile Prodigieuse - Multi-usage dry oil - suchy olejek wielofunkcyjny - recenzja tutaj
3. Kemon - Hair Manya - Bye Bye Split End - fluid na rozdwojone końcówki - recenzja tutaj
4. Green Pharmacy - Olejek łopianowy z olejkiem z drzewa herbacianego i rozmarynu - przeciwłopieżowy - recenzja tutaj
Wcierki, spraye i płukanki
1. Green Pharmacy - Eliksir ziołowy do włosów - wzmacniający, przeciw wypadaniu - recenzja tutaj
2. Sun-Ozon - Haarschutz-spray - spray z filtrem do włosów - recenzja tutaj
3. Chantal - ProSalon - Intensis - Moisture - Tonik nawilżający - bardzo sympatyczny produkt, który pewnie jeszcze kupię ponownie - jest to spray, który stosuję po umyciu włosów, jego zadaniem jest utrzymanie nawilżenia i mam wrażenie, że sprawdza się w swojej roli. Do tego ma bardzo przyjemny zapach, który - nie wiem czemu - kojarzy mi się z lasem deszczowym i puszczą Amazonii <3 :D. Sama forma sprayu jest bardzo wygodna, co też sprawia, że z chęcią go używam. Jego cena to około 12zł na allegro - uważam, że jest korzystna, bo produkt jest wydajny.
4. Isana Hair - Birken Haarwasser - woda brzozowa - ma dla mnie niesamowicie irytujący zapach... na początku przelałam ją do atomizerka, ale w ten sposób zapach był dla mnie mocniej wyczuwalny, dlatego, żeby ją zużyć, wlałam ją ponownie do oryginalnej butelki i będę po prostu zlewać nią włosy po myciu, żeby tylko jak najszybciej wykończyć to opakowanie... Moim zdaniem albo nie robi nic z moimi włosami, albo ja jakoś źle ją stosuję... Wiem, że nie będę próbowała jej mieszać z octem, jak proponowały niektóre dziewczyny, bo jej zapach jest już teraz dla mnie wystarczająco nieznośny ;).
5. Kemon - Hair Manya - Diamond - spray nabłyszczający do włosów - jeden z moich ulubionych kosmetyków i teraz bardzo oszczędnie go używam - recenzja tutaj
6. Chantal - ProSalon Med - Tonik do włosów ze skłonnością do wypadania - moim zdaniem nie zahamował spektakularnie mojego wypadania włosów kiedy go stosowałam... Myślę, że spróbuję dać mu jeszcze raz szansę, bo być może wtedy warunki były ogólnie niesprzyjające... Ma przyjemny zapach i łatwo się aplikuje - z pewnością będę go jeszcze obserwować do końca opakowania, a jeśli nie zauważę działania w końcu zaopatrzę się w słynny Jantar ;)
Stylizacja włosów
Najbogatsza kategoria w moim zbiorze :)
1. Kemon - Hair Manya - Macro - fluid zwiększający objętość włosów - dawno go nie używałam, a chyba wrócę, bo lubiłam - recenzja tutaj
2. Kemon - Hair Manya - Adrenaline - lakier do włosów - jeden z najmocniejszych lakierów jakie znam, utrzymał na moich prostych jak druty kudłach loczki-afro przez 2 dni - niesamowity wyczynowiec - recenza tutaj
3. Chantal - ProSalon - Intensis - Volume - mgiełka podnosząca włosy u nasady - bardzo przyjemny zapach i przede wszystkim działanie zgodnie z obietnicą - rzeczywiście daje efekt uniesienia włosów u nasady, ale lepiej z nią nie przesadzić, bo może zadziałać wręcz przeciwnie - generalnie lubię ten kosmetyk
4. Kallos - Prestige - Volume Foam - pianka do włosów - ot po prostu pianka do włosów, dość przyzwoicie utrzymuje nadaną modelowaniem fryzurę nie sklejając włosów, zapach taki sobie - da się przeżyć ;)
5. Kallos - Prestige - Hair Spray - lubię go przede wszystkim za "fryzjerską" objętość opakowania, ale także za przyzwoite utrwalenie włosów, zapach ma typowo lakierowy
6. Bielenda - Graffiti - Fluid Wichrzyciel - dla mnie to typowy loton do włosów, ale to jak najbardziej zaleta tego kosmetyku. Ponadto ma bardzo wygodny aplikator w formie aerozolu z pompką jak w sprayach do mycia okien :D. Bardzo przydatny jeżeli chcemy na noc zawinąć kłaczki w koczki/papiloty/wałki i rano obudzić się z pofalowanymi włosami, a także przy kręceniu włosów na lokówkę/prostownicę oraz modelowaniu - kosmetyk wielofunkcyjny, a przy tym niedrogi
7. Kemon - AND Vamp Spray 44 - lakier mocno utrwalający - bardzo przyzwoity lakier, dobrze utrwala fryzurę bez efektu usztywnienia, jestem z niego bardzo zadowolona, gdyby nie typowa dla kosmetyków tej firmy wysoka cena, z pewnością byłby jednym z ulubieńców
8. Syoss - Dry Shampoo - Volume Lift - suchy szampon - produkt średniej jakości, miałam lepsze suche szampony, ale miałam także gorsze... Teraz rzadko używam suchych szamponów, ponieważ mam wrażenie, że przy ciemnych włosach wyglądam jakbym posypała się mąką. Efekt odświeżenia jest mało trwały, jeżeli macie inną alternatywę to wybierzcie coś innego, bo szału nie ma ;)
9. Chantal - ProSalon - Hair lotion - płyn do układania włosów - bardzo fajny kosmetyk i z tego co zauważyłam, używany przez wielu fryzjerów. Mnie także przypadł do gustu - działaniem, zapachem, dużą objętością/wydajnością oraz ceną - polecam zwłaszcza do modelowania włosów :)
10. Toni&Guy - Casual - Sea Salt Texturising Spray - sól morska do układania włosów - moje niedawne odkrycie, które bardzo polubiłam - daje efekt "tousled hair" czyli takiego nieładu surferskich włosów - u mnie podkreśla falowanie, jestem bardzo zadowolona z jego działania, a nie zauważyłam, żeby wysuszał włosy
11. Schwarzkopf - Got2Be - POWDERful - puder nadający objętość - używałam go gdy byłam blondynką, odkąd jestem brunetką jeszcze mi się nie zdarzyło, bo, tak jak w przypadku suchego szamponu, obawiam się efektu mąki na głowie ;), pamiętam jednak, że byłam bardzo zadowolona z efektu, gdyż włosy były rzeczywiście uniesione - myślę, że świetnie by się sprawdził w duecie z solą morską Toni&Guy - razem nadałyby fajnego, pozornego nieładu na głowie :)

Zaprezentowałam Wam całe moje zasoby kosmetyków do włosów, ciekawa jestem czy macie podobne doświadczenia z poszczególnymi kosmetykami? Które kosmetyki lubicie najbardziej, a które się u Was nie sprawdziły? Może macie jakieś włosowe "hity i kity", które możecie polecić lub odradzić? Chętnie o tym poczytam :).


TOREBKOWA WYPRZEDAŻ
Na koniec jeszcze małe ogłoszenie parafialne - otóż - mała torebkowa wyprzedaż - może któraś z Was ma ochotę na jedną z nich?

Wszystkie torebki są w stanie idealnym/bardzo dobrym, wyszły z domku zaledwie kilka razy i okazały się nie być mi aż tak niezbędne jak się wydawały w momencie zakupu :D. W razie czego piszcie na maila:
katarzyna.rygal@wp.pl
oczywiście mogę przesłać zainteresowanym dokładniejsze zdjęcia i opisać szczegóły, podać wymiary itp. :). 
Na allegro wystawione do licytacji od 39zł, więc myślę, że to niezła okazja :).

MIZENSA - Vivien - kawowa - 50zł + wysyłka




ZARA - jednokomorowa szara torebka z grubej ekoskóry "skóra słonia" - 50zł + wysyłka
http://allegro.pl/zara-torebka-szara-marszczenia-oryginalna-i2598782476.html



poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Synesis - Esencja francuska - kosmetyk (nie)zbędny?

PLUSY:
- piękne opakowanie - jak ekskluzywne perfumy
- ziołowy zapach
- przyjemnie odświeża
- nie pozostawia uczucia ściągnięcia skóry
- nie podrażnia
- pozostawia skórę oczyszczoną
MINUSY:
- mała pojemność produktu w stosunku do ceny - 50ml za 91zł - tutaj
- intensywność zapachu
OCENA OGÓLNA
3+/6
Moim zdaniem to taki kosmetyczny "zbędnik", bo jak dla mnie, działa po prostu jak tonik do twarzy. Bardzo drogi tonik do twarzy, o małej pojemności i intensywnie ziołowym zapachu, który nie każdemu może odpowiadać - ja się już przyzwyczaiłam, ale nadal nie jest dla mnie przyjemny. Malutka, pękata buteleczka ze szronionego szkła ze złotym koreczkiem przywodzi na myśl rzeczywiście tajemniczy eliksir i pięknie się prezentuje, ale etap kupowania oczami mam już za sobą (no dobra, może nie w 100%... :D). Kosmetyk przyjemnie odświeża cerę, ale taki efekt daje mi również zwykły drogeryjny tonik, a jednak od kosmetyku za prawie 100zł wymagam nieco więcej. Być może jest to kwestia mojej cery, która napady niespodzianek ma już chyba za sobą, a teraz jedynie sporadycznie coś "wyskoczy", więc nie było za bardzo z czym walczyć. Esencja w moim przypadku nie powoduje uczucia "ściągnięcia" twarzy, o którym pisała Smieti w swojej recenzji tego produktu. Niestety efektu, na który liczyłam najbardziej, a mianowicie - redukcji "błyszczenia" - przedwczesnego przetłuszczania się cery, nie zauważyłam i to właściwie zaważyło na mojej ocenie tego produktu. W kosmetyku podoba mi się przede wszystkim - oprócz opakowania ;), jego naturalny skład, gdyż zawiera on wodę z mięty pieprzowej, ekstrakt z zielonej herbaty, ekstrakt z liści melisy, aloes, wodę z kwiatów pomarańczy, wodę rozmarynowo-werbenową i wodę lawendową - i te właśnie składniki rzeczywiście można wyczuć w zapachu Esencji. Kosmetyk pozostawia skórę oczyszczoną i przyjemnie nawilżoną. Plusem jest brak alkoholu w składzie.
Chociaż sam kosmetyk nie do końca trafił w moje oczekiwania, to firma Synesis jak zwykle spisała się na medal - Esencję dostałam jak zawsze pięknie zapakowaną w papierową torebeczkę, dodatkowo opis produktu i pikowaną "torebajkę" Synesis :).

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Green Pharmacy - Balsam, olejek, eliksir - ziołowe cuda z apteki natury

Często w pielęgnacji włosów sięgam po przepisy na kosmetyki "z apteczki babuni" - ziołowe płukanki, wcierki, papki jajeczne itp. Firma Green Pharmacy wyszła na przeciw takim właśnie potrzebom konsumentek, tworząc kosmetyki oparte na ziołach i naturalnych składnikach. Oczywiście nie w 100% naturalnych - wystarczy spojrzeć na składy, ale wystarczająco naturalnych, aby zachęcić mnie do wypróbowania ich produktów.
Zapraszam Was dzisiaj do zbiorczej recenzji trzech produktów firmy Green Pharmacy do pielęgnacji włosów, które otrzymałam do przetestowania w ramach współpracy. Muszę przyznać, że początkowo byłam jedynie lekko zaciekawiona ich propozycjami, ale postanowiłam się skusić - jak na prawdziwą kosmetykoholiczkę przystało! Teraz już wiem, że gdybym nie podjęła tej współpracy, bardzo bym tego pożałowała :D.
Nie będę wystawiać osobnych ocen każdemu z tych produktów, bo po przetestowaniu kilku różnych konfiguracji doszłam do wniosku, że najlepiej sprawują się razem :), zaznaczę jednak cechy każdego z produktów, żebyście wiedziały czego się spodziewać :).

PLUSY:
- ziołowy zapach
- dobry skład
- łatwe zastosowanie
- cena - 6zł z 100ml
- bardzo wydajny
- dobrze się zmywa
- nie obciąża włosów
- spowalnia przetłuszczanie
- wygładza włosy

MINUSY:
- ziołowy zapach - pojawił się w plusach, bo wiem, że wiele osób lubi ziołowy aromat, mnie nie przypadł do gustu, ale nie jest też zabójczy - można się przyzwyczaić :)

PLUSY:
- przyjemny zapach
- świetnie wygładza włosy
- nadaje połysk
- łatwo się spłukuje
- nie obciąża włosów
- miękka butelka, dzięki czemu łatwo wydobyć z niej produkt
- cena - ok. 8zł za 300ml

MINUSY:
- parabeny w składzie

PLUSY:
- bardzo przyjemny zapach - ulubiony z całej trójki
- bardzo wygodna aplikacja za pomocą atomizera
- nie obciąża włosów
- ułatwia rozczesywanie
- cena - ok. 10zł za 250ml

MINUSY:
- parabeny w składzie
OCENA OGÓLNA:
6/6
Niestraszne mi parabeny w składzie, ani ziołowy zapach olejku! Zakochałam się w tych kosmetykach i z pewnością jeszcze po nie sięgnę, bo dawno nie miałam tak gładkich, błyszczących i zdrowo wyglądających włosów. Jeżeli miałyście kiedykolwiek robione trwałe prostowanie włosów keratyną, to pewnie pamiętacie to wspaniałe uczucie gładkich włosów - dokładnie takie włosy mam po użyciu tych trzech kosmetyków razem. Nie zdarzyło mi się to jeszcze przy żadnych innych kosmetykach do tego stopnia, dlatego ocena mogła być tylko jedna. Jeżeli chodzi o jakieś uwagi dotyczące poszczególnych produktów - wszystko umieściłam w ich plusach i minusach. Podobają mi się ziołowe wyciągi w składach, odpowiada mi łatwość aplikacji produktów, ale przede wszystkim cieszy mnie ich cena! Za około 25zł mam zestaw produktów, który daje mi efekt, który trudno byłoby uzyskać w salonie fryzjerskim. Pieję nad nimi z zachwytu i naprawdę gorąco Wam polecam rozejrzenie się za tymi produktami, bo po prostu warto. Dawno nie byłam tak zachwycona produktami do pielęgnacji włosów. Dodam jeszcze, że kosmetyki dobrze współpracują chyba z każdym szamponem, chociaż ja planuję tak czy siak wypróbować jeszcze szampon z Green Pharmacy. Jeśli chodzi o przeciwłupieżowe działanie olejku - nie jestem w stanie tego sprawdzić, ponieważ nie mam takiego problemu. Mam natomiast problem z wypadaniem włosów, z którym usilnie walczę od jakiegoś czasu, nie jestem więc w stanie stwierdzić czy aktualna poprawa jest wynikiem działania Eliksiru, czy wszystkich moich zabiegów razem ;). Cóż więcej mówić? Polecam!

P.S. Bardzo się ucieszyłam, gdy po wkroczeniu na stronę internetową Green Pharmacy okazało się, że produkują oni nie tylko produkty do włosów, ale też do pielęgnacji ciała i twarzy - oj będę musiała się mocno rozejrzeć po drogeriach, bo bardzo bym chciała przetestować ich możliwości w tej dziedzinie :D.

niedziela, 19 sierpnia 2012

Spotkanie Śląskich Bloggerek!


Już od jakiegoś czasu myślałam o tym, że bloggerki z całego kraju spotykają się, a Śląsk jakoś w tyle - ale... w końcu jest! Z inicjatywy Matleeny, Craving For Beauty, Redhead i Iwillbethereonly4u w końcu odbędzie się wyczekiwane z pewnością przez wiele z Was Spotkanie Śląskich Bloggerek!

Przedstawię Wam szczegóły oraz zasady zgłaszania swojego udziału, które ustaliły dziewczyny:

Miejscowość: Katowice
data: 09.09.2012 - niedziela, godz. 14.00 - do oporu
miejsce: Pub Kredens przy ul. św. Jacka
Staramy się obecnie pozyskać sponsorów na ten mały nasz zlocik:)

Zasady:
Kompletujemy listę chętnych (ze względu na ograniczoną przestrzeń lokalu). 
Miejsc jest 40, a zasady - następujące:

1. Na listę wpisać się może się każdy, nie tylko z okolic Katowic.

2. Potwierdzeniem zgłoszenia będzie wykonanie przelewu na kwotę 20 złotych na konto bankowe, które podamy w odpowiedzi na wiadomość zawierającą zgłoszenie.
Pieniądze zostaną przekazane na dwa cele:
a) rezerwacja lokalu (10 zł od osoby, pieniądze te należy wpłacić, ale następnie są one do wykorzystania w pubie, więc nikt stratny nie będzie),
b) wykonanie plakietek z imionami, pamiątkowych przypinek i wizytówek do stołu.

3. Jeżeli się zgłosisz, oczekujemy na wpłatę przez 7 dni od wysłania przez nas maila zwrotnego. Jeżeli w tym czasie pieniądze nie dotrą, wypadasz z listy (żeby wyeliminować osoby, które się wpiszą, mimo iż przyjść nie planują).

4. Ostatnim dniem zgłaszania się jest 27 sierpnia.

5. W momencie zapełnienia się wszystkich miejsc, tworzona będzie lista rezerwowa. Osobami z listy rezerwowej, według kolejności zgłoszenia zastąpią te, które z powodu nie spełnienia warunku zawartego w punkcie 3 zostały wykreślone z listy właściwej.

6. Zgłoszenia wysyłajcie na adres: spotkanieblogerek@interia.pl
W wiadomości podajcie swoje imię, link do bloga, oraz tytuł przelewu, którego dokonacie po otrzymaniu maila zwrotnego z numerem konta (najlepiej w tytule przelewu wpisać po prostu nazwę bloga). Zgłoszenia przyjmujemy tylko pod podanym adresem mailowym!


Ja już się zapisałam i dostałam potwierdzenie, że miejsca jeszcze są, więc jeżeli macie ochotę na spotkanie - serdecznie zapraszam :D.


Światowy Dzień Humanitaryzmu - I Was HERE.





19 sierpnia - Światowy Dzień Humanitaryzmu
Idea jest prosta. Dzisiaj, w tym jednym dniu, skupmy się na tym by zrobić coś dobrego. Nie dla siebie, nie dla korzyści. Po prostu. Dla drugiego człowieka - małego czy dużego, młodego czy starego, ale potrzebującego naszej pomocy, wsparcia, ciepłego słowa. Nie musi być wiele i na wielką skalę. Podajcie dalej coś dobrego od siebie, bo dobro zawsze do nas wraca. Niezależnie od wyznania, kultury, rasy czy przynależności etnicznej, wszyscy wiemy czym jest dobro.
Jeżeli czujecie, że chcecie dołączyć do ogromnej rzeszy ludzi, która właśnie dzisiaj postanowiła zjednoczyć się i zrobić coś dobrego, dołączcie i zachęćcie do tego znajomych.
Zapraszam Was na stronę:
gdzie możecie pokazać Wasze wsparcie dla sprawy klikając "Show Your Support" i łącząc się przez Facebook i/lub Twitter.
W dzisiejszych czasach, w zabieganym świecie, rzadko mamy okazję zrobić coś bezinteresownego dla drugiej osoby - po prostu o tym nie myślimy i nie jest to absolutnie nasza zła wola. Dlatego dzisiaj z pełnym zamierzeniem i świadomością zróbmy coś dobrego. Razem.
Pozdrawiam Was ciepło!




piątek, 17 sierpnia 2012

Barry M - 304 Mint Green - lakier do paznokci + "ciekawa" propozycja współpracy...


PLUSY:
- prawdziwy miętusek
- trzyma się na paznokciach bez odprysków 4-5 dni, chociaż na stopach mam go od... dwóch tygodni i trzyma się świetnie!
- bardzo szybko wysycha
- do pełnego krycia wystarczą dwie warstwy
- gęstość idealna - nie za gęsty, nie za rzadki
- wygodny pędzelek - jak zawsze w przypadku Barry M
- cena - 15,90zł - zupełnie adekwatna do jakości - do kupienia w Minti Shop (aktualnie nie jest dostępny, ale dostawa wkrótce - sprawdzajcie tutaj)

MINUSY:
- odrobinę smuży
OCENA OGÓLNA
5+/6
Po raz kolejny podkreślę, że współpraca z Minti Shop to był dobry pomysł :). Podtrzymuję swoją opinię o lakierach Barry M, którym jeszcze nie zdarzyło się mnie zawieść (no dobra, był mały poślizg przy Peach Melba, ale to już wybaczone i zapomniane ;) ). Do pełnego krycia lakier wymaga dwóch warstw - głównie dlatego, że jako kolor mleczny, nieco smuży, ale mimo tego bardzo szybko wysycha i co najważniejsze - jest trwały - mnie 4-5-dniowa trwałość satysfakcjonuje - zwłaszcza przy aktualnym trybie mycia rąk jakieś kilkadziesiąt razy dziennie (praktyki w szpitalu trwają...) - na stopach za to trwa niezmiennie od dwóch tygodni :D. Lakier ma dobrą konsystencję, przyjemnie się aplikuje - pędzelek również mi odpowiada. Nadal twierdzę, że cena jest przyzwoita przy takiej jakości - dla mnie lakiery Barry M są porównywalne jakościowo z OPI czy China Glaze, które są dużo droższe.

Cały czas zbieram się do złożenia zamówienia w Minti Shop ale mam problem, bo kiedy mam w koszyku wszystko, na co miałabym ochotę, to kwota robi się niebagatelna :D. Chyba czas przyoszczędzić ;). Na szczęście moja mama już nie pyta skąd pojawiają się u mnie coraz to nowe kosmetyki, a jeśli nawet pyta, to mówię, że dostałam w ramach współpracy :D :D :D... Kosmetykoholizm w stopniu zaawansowanym ;).

I jeszcze jedna sprawa, a właściwie pytanie... Otóż, otrzymałam dzisiaj propozycję współpracy ze znaną, a nawet bardzo znaną marką lakierów do paznokci. Wszystko pięknie, ale współpraca ma polegać na tym, że blogerki mają pisać posty na temat produktów tej marki - konkretnie linii kolorystycznych, kolekcji itp., a raz w miesiącu jedna z blogerek - "najlepsza" - dostanie upominek od firmy... I tutaj zapala mi się w głowie żaróweczka - czy to aby nie jest rodzaj wyłudzania darmowej reklamy? Rozumiem, że tani, a nawet darmowy marketing to marzenie każdej firmy, ale osobiście nie sądzę, żeby szanujące się blogerki "poleciały" na taką propozycję... Nie chciałabym oceniać tutaj zamiarów firmy, bo być może nie są po prostu zbyt dobrze zorientowani na czym polegają współprace, które prowadzimy, ale jeśli tak właśnie jest, to chyba wyobraźnia tutaj kogoś zawiodła... Co Wy o tym sądzicie? Czy Wam też złożono tego typu propozycję współpracy?

sobota, 11 sierpnia 2012

Zakupy ciuchowo-kosmetyczne na poprawę humoru ;)

Tak zwany comfort-shopping w moim wykonaniu... Niestety praktyki w szpitalu odbijają się znacznie na moim samopoczuciu, więc trzeba było sobie humor poprawić ;). Tym sposobem moją garderobę zasiliły:
- koszula w miętowo-zieloną kratkę - KappAhl - 40zł - promocja 2 za 1
- plażowa, miętowa bluzka - New Yorker 19,99zł
- apaszka/szal koronkowy, miętowy - KappAhl - w promocji 2 za 1 dostałam go za darmo :) (cena regularna 40zł)
Natomiast zasoby kosmetykowe zostały wsparte przez:
- sól do kąpieli o zapachu karmelowo-jabłkowym - około 2-3zł, już zużyta, ale części ciała, w której plecy tracą swą szlachetną nazwę mi nie urwało... Spodziewałam się zapachu pieczonego, karmelizowanego jabłka, a tu raczej jabłko świeże i trochę słodkiego - więcej nie kupię ;)
- polecany przez wiele bloggerek fluid matujący Under 20 w kolorze 110 Sandy Matt - zobaczymy jak się spisze
- zakup, z którego jestem chyba najbardziej zadowolona, czyli zestaw 7 balsamów do ciała (120ml każdy) za 19,99zł, który dorwałam w TK Maxx - myślę, że to idealna opcja dla mnie, gdyż najczęściej rzucam balsamy w kąt, gdy znudzi mi się zapach - tutaj mam 7 różnych:
-Vanilla Eclair - waniliowy ekler
- Fresh Melon - świeży melon
- Grapefruit Punch - grejpfrutowy poncz
- Coconut Cream - kokosowy krem
- Raspberry Tart - tarta malinowa
- Berries & Cream - jagody i krem
- Strawberry Champagne - truskawkowy szampan
Jestem bardzo ciekawa zapachów, ale większość z nich bardzo apetycznie się zapowiada, czyli spodziewam się jadalnych aromatów, a przecież takie lubię najbardziej :D

Czy Wam też zakupy poprawiają humor? Czy to może ja już wpadłam w zakupoholizm po prostu :D?

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Szybki sposób na długie włosy - doczepiany kucyk - treska - Gill - 65cm Extra Long Straight Ponytail Extension Hair Piece 2T33 od KKcenterHK

Post, w którym w jednej z głównych ról wystąpiła, otrzymana od KKcenterHK, peruka, bardzo przypadł firmie do gustu, postanowili więc uraczyć mnie podobnym produktem :).Około tydzień temu otrzymałam od firmy KKcenterHK, z którą współpracuję już ponad rok, treskę-kucyk z długich (65cm) i prostych włosów ,z firmy Gill (tak jak peruka). Kolor, który wybrałam to 2T33 i jest on niemal idealnie dopasowany do koloru moich włosów.
Na zdjęciu "firmowym", treska prezentuje się następująco (inny kolor niż mój):
Natomiast na mnie wygląda tak (moje naturalne włosy upięte w wysoki kucyk sięgają mniej więcej do wysokości szwu na tej bluzce):
Podczas robienia zdjęcia trochę wiało i włosy są zmierzwione, a ponadto nieco poprzyginały się w transporcie. Widać, że odcień treski jest bardzo dobrze dopasowany do koloru moich włosów, niewielka różnica jest widoczna jedynie w mocniejszym połysku treski, jako że są to włosy syntetyczne.


Na tym zdjęciu widać jak prezentuje się długość treski w stosunku do mojej sylwetki - weźcie tu poprawkę na fakt, że, jak już parę razy Wam wspominałam, mam około 180cm wzrostu (plus szpilki 10-tki :D)... Przepraszam za jakość zdjęć, ale nadal w moich poczynaniach i próbach fotografowania siebie "w całości", króluje samowyzwalacz w aparacie ustawionym na stercie przeróżnych przedmiotów :D.

Zakładanie treski jest banalnie, wręcz dziecinnie, proste. Włosy związujemy w kucyk. Treska jest wyposażona w ząbki, które wpinamy, jak grzebyk, ponad związanymi włosami, natomiast doczepioną do treski wstążką owijamy swój kucyk, związujemy na kokardkę i voila!


Zobaczcie same jakie to proste i szybkie :) (filmik oczywiście zmajstrowany również metodą "samojebki z zaskoczenia" - trololol :D, toteż jakość marna i musicie mi to wybaczyć ;) - staram się jak mogę)


Osobiście bardzo podoba mi się taka metoda "przedłużania" włosów. Niespecjalnie lubię siebie we włosach związanych w kucyk, ale przy takiej długości nabierają zupełnie innego, korzystniejszego wyglądu, który bardzo mi się podoba. Treska nie jest ciężka, nie ciągnie i jest bardzo wygodna w noszeniu. Jako że są to włosy syntetyczne zapewne nie będzie supertrwałym produktem, jednak nie zamierzam nosić jej na codzień - raczej na większe imprezy - mam nadzieję, że potowarzyszy mi w nienaruszonym stanie przez dłuższy czas. Na razie wisi sobie spokojnie i "prostuje" się po transporcie, bo raczej nie sądzę, aby można było ją prostować prostownicą ;). Uważam, że jak na włosy syntetyczne, jakość jest bardzo przyzwoita, a łatwość zakładania i wygoda noszenia jeszcze bardziej podnoszą jej walory. 
Treska kosztuje moim zdaniem niedużo, bo 14,01$ i można ją zakupić tutaj - klik!, a teraz możecie ją mieć jeszcze o 10% taniej, gdyż KKcenterHK zaproponowało kod na zakupy dla czytelników mojego bloga :). 

A zatem wpisując przy zakupach 
kod: siulka 
dostaniecie 10% rabatu na zakupy.
 KKcenterHK honoruje karty płatnicze oraz zakupy za pośrednictwem PayPala.
Koszt wysyłki do Polski to około 3$ , więc jak na wysyłkę z tak dalekiego kraju - śmiesznie mało :).

Ciekawa jestem Waszej reakcji na taki produkt :).

CIEKAWOSTKA Z ŻYCIA WZIĘTA: Dzisiaj drżącym ślizgiem popełzłam na praktyki do szpitala - rozpoczęłam 2-tygodniowe praktyki pielęgniarskie, po których czekają mnie 2 tygodnie lekarskich. Przemiłe Panie Pielęgniarki nauczyły mnie pobierać krew, zakładać wenflony, podłączać i zmieniać kroplówki itp. Nauczyłam się też generalnie wiele o organizacji pracy na oddziale - o systemie podawania leków, przekazywaniu pobranych od pacjentów próbek do laboratorium, organizacji kierowania pacjentów na odpowiednie badania... Oczywiście te mniej przyjemne aspekty opieki pielęgniarskiej też mnie nie ominęły, ale nie będę Was tutaj straszyć, bo wszystko czego doświadczyłam było czysto ludzkie - wszystko trzeba przeżyć ;). Zostałam przez kilku pacjentów mianowania już dzisiaj "panią doktor" bądź "siostrą" więc było całkiem sympatycznie - nie spodziewałam się, że ten dzień tak fajnie mi upłynie - mam nadzieję, że pozostanie tak do końca praktyk :).

sobota, 4 sierpnia 2012

Tanita - Plastry z woskiem do depilacji twarzy i ciała - aloesowe i miodowe

W związku ze współpracą z firmą Miraculummiałam okazję wypróbować szereg plastrów do depilacji "na zimno". Wśród nich znalazły się:
- plastry z woskiem do depilacji twarzy - aloesowe
- plastry z woskiem do depilacji twarzy - miodowe
- plastry z woskiem do depilacji ciała - aloesowe
Przetestowałam wszystkie trzy warianty i jestem gotowa zaprezentować Wam moje wnioski, a zatem zapraszam na recenzję :).
Jako że co do plastrów aloesowych do twarzy oraz tych do ciała miałam bardzo podobne odczucia, ich recenzja będzie wspólna, natomiast plastry miodowe otrzymają osobną ocenę - zaraz dowiecie się dlaczego ;).

PLASTRY ALOESOWE
PLUSY:
- przyjemny zapach
- bardzo proste w użyciu - sposób użycia na opakowaniu
- dobrze się kleją
- skutecznie zrywają włoski
- bardzo wygodne w użyciu
- depilacja "na zimno" eliminuje ryzyko poparzenia woskiem
- dołączona oliwka do zastosowania po depilacji
- cena - około 10zł - w przypadku plastrów do twarzy bardzo korzystna, w przypadku tych do ciała - nieco mniej, ale nadal przyzwoita
MINUSY:
- trzeba przy każdym zastosowaniu zużyć dwa plastry
OCENA OGÓLNA:
5/6
Jestem z tych plastrów naprawdę zadowolona. Nareszcie nie muszę ciapać się w gorącym wosku, po którego zastosowaniu bardziej jestem zła niż zadowolona, bo wszystko dookoła się lepi... Plastry do depilacji twarzy bardzo ułatwiają mi życie - używam ich do regulacji brwi i bardzo dobrze się spisują. Ponadto testowałam je na klientkach przy depilacji wąsika i muszę przyznać, że są naprawdę bardzo skuteczne i niesamowicie wygodne - efekt możecie zobaczyć na ostatnim zdjęciu. Minusem jest fakt, że przy jednorazowym zastosowaniu trzeba zużyć dwa plastry, ponieważ są one ze sobą sklejone i nie ma opcji, aby przechować jeden do kolejnego użycia. Plastry do ciała są nieco mniej "wydajne" jako, że powierzchnia zastosowania jest znacznie większa. Ja stosowałam je na przedramiona i muszę przyznać, że dwa plastry (czyli jeden taki "zlepek") wystarcza spokojnie na depilację całych przedramion. Plastry są skuteczne, efekt jest taki jak przy tradycyjnym wosku, zatem włoski odrastają także wolniej i są słabsze. Generalnie z plastrów w wersji aloesowej jestem bardzo zadowolona i mogę je Wam polecić.

PLASTRY MIODOWE



PLUSY:
- bardzo proste w użyciu - sposób użycia na opakowaniu
- dobrze się kleją
- skutecznie zrywają włoski
- bardzo wygodne w użyciu
- depilacja "na zimno" eliminuje ryzyko poparzenia woskiem
- dołączona oliwka do zastosowania po depilacji
- cena - około 10zł - w przypadku plastrów do twarzy bardzo korzystna, w przypadku tych do ciała - nieco mniej, ale nadal przyzwoita


MINUSY:
- nieprzyjemny zapach
- trzeba przy każdym zastosowaniu zużyć dwa plastry


OCENA OGÓLNA:
3+/6
Wszystkie cechy na plus - jak przy plastrach aloesowych, ale... ten zapach :(. A fe! Nie znoszę zapachu miodu, kojarzy mi się z niemytym żulem! Wiem, że ma z pewnością swoje fanki, ale ja ani miodu jeść nie lubię, ani nie lubię niczego z nim związanego, gdyż prawdziwy miodowy zapach to taki typowy żul - dla mojego nosa oczywiście ;). Jedyny zapach quasi-miodowy jaki był dla mnie atrakcyjny to zapach jednego z żeli pod prysznic z firmy Lush - Flying Fox, jednak tam miód jest pomieszany z jaśminem i ma w sobie coś z zapachu kwiatów frangipani, który kocham. No ale wracając do plastrów - jeżeli zapach miodu Wam nie przeszkadza, to zupełnie nie sugerujcie się tu moją oceną, ponieważ jest stuprocentowo subiektywna - mój nos to wybredna bestia i kropka ;).

EFEKTY


zdjęcie wykonane i umieszczone tutaj za zgodą klientki :)