Z produktami firmy Synesis mam do czynienia od całkiem długiego już czasu - od rozpoczęcia naszej współpracy - bodajże w wakacje zeszłego roku. Miałam okazję wypróbować kilka ich kosmetyków - jedne podobały mi się bardziej, inne - mniej. Chyba większość firm kosmetycznych ma "dzieła" świetne oraz takie, które nie do końca przypadają mi do gustu. Nie zaprzeczam, że często jest to kwestia moich osobistych upodobań czy "widzimisię" ;). Esencja francuska, która zrobiła furorę na wielu blogach, w moim przypadku nie sprawdziła się tak, jak bym tego oczekiwała, więc oczywiście wymagania wzrosły. Czekałam na produkt tej, dość ekskluzywnej i luksusowej firmy, który powali mnie na kolana, rzuci o ścianę, zacznie łupać moją głową o kaloryfer, a ja będę chciała jeszcze. Czy tak było w przypadku dwóch produktów, które mam Wam dzisiaj do zaprezentowania? Powiem tylko tyle - zbieram zęby z podłogi ;).
PLUSY:
- to naprawdę zwęża pory O.O
- bardzo przyjemna konsystencja
- idealnie się wchłania - szybko i do matu
- nie pozostawia odczuwalnej warstwy na skórze, jest bardzo lekki
- nie pozostawia uczucia ściągnięcia (wbrew nazwie ;))
- skład
- niesamowita wydajność
- nie zapycha, nie powoduje zaczerwienień
- pozytywnie działa na wszelkie zmiany trądzikopodobne
- nie wysusza
- poprawia/ujednolica wygląd cery (nie mam pojęcia jak skubaniec to czyni O.O)
- ujędrnia, napina skórę
- nadaje rodzaj zdrowej "świetlistości" (o dżery, ale jadę poezją...)
- działanie "instant" jak zupka w proszku :D
- estetyczne opakowani
- polska marka
- nadaje się na dzień i na noc (chociaż wg producenta to "dzienniak")
MINUSY:
- zapach - mocno cytrusowy - lemongrasowy jak na mój nos... trochę daje CIFem ;)
- cena - 115zł za 50ml (jednak w obliczu szalonej wydajności i działania - byłabym w stanie wydać taką kwotę) - tutaj
OCENA OGÓLNA:
6-/6
Ja się pytam jak to działa?! Jakim cudem jeden krem daje jednocześnie te wszystkie efekty, które opisałam w plusach?! No cudak jakiś i tyle. Jestem bardzo, bardzo, bardzo pozytywnie zaskoczona działaniem tego kremu. Nazwa "ściągający" moim zdaniem ujmuje temu produktowi wiele i może zniechęcać, jednocześnie prawdopodobnie gdyby producent użył słowa "napinający" być może nie oddawałoby to do końca możliwości kosmetyku, a także mogłoby zostać potraktowane jako tani chwyt marketingowy. Tiu, tiu, tiu napinający - trele morele. Ale naprawdę to robi. Skóra wygląda dużo lepiej od razu po pierwszym zastosowaniu, a regularne używanie bardzo jej służy, gdyż krem działa antybakteryjnie i trzyma w szachu wszelkie trądzikopodobne potwory. Świetny skład produktu daje o sobie znać w najlepszej możliwej formie. Z mojej strony - chapeau bas w kierunku firmy Synesis i duże podziękowania za podarowanie mi pełnowymiarowego opakowania produktu. Gdybym dostała próbkę pewnie byłabym właśnie lżejsza o 115zł lub zażyczyła sobie ten krem pod choinkę, bo to co robi z rozszerzonymi porami to jest chyba jakaś magia... Minusik jest maciupeńki - za zapach... No jak ja nie trawię cytrusów! Wszystko co pachnie cytrusowo automatycznie kojarzy mi się z zapachem mleczka do czyszczenia... Jednak wybaczam zapach, bo kocha się nie za coś lecz mimo wszystko :D.
EFEKT:
PLUSY:
- fenomenalnie wygładza cerę - zwłaszcza rozszerzone pory
- przedłuża trwałość makijażu
- opóźnia moment, kiedy zazwyczaj zaczynam się "świecić" o około 2 godziny
- nadaje atłasową gładkość skórze - nazwa się zgadza ;)
- łatwy w aplikacji
- gładka konsystencja
- pozostawia skórę matową
- konsystencja dość gęsta, treściwa, ale nie ciężka, gdyż jest to rodzaj żelu
- nie jest wyczuwalny na skórze - nie powoduje dyskomfortu, uczucia "warstwy"
- ułatwia aplikację podkładu
- sprawia, że podkłady, które na "gołej" skórze się ważyły, już tego nie robią
- przezroczysty
MINUSY:
- bezzapachowy (bo wiecie... ja lubię jak ładnie pachnie...)
- cena -180zł za 30ml - tutaj
OCENA OGÓLNA:
6-/6
Baza dla niecierpliwców - tak bym ogólnie ujęła właściwości tego kosmetyku. Wygładza? Szalenie! Muszę przyznać, że właściwości wygładzające pory i niedoskonałości ma porównywalne do mojego ideału - Benefit Porefessional, ale ma nad nim jedną sporą przewagę - zawiera składnik aktywny - tripeptyd, o którym wspomniano nam kiedyś na zajęciach z biofarmacji i technologii produkcji kosmetyków, mówiąc, że jest to bardzo efektywny składnik przeciwzmarszczkowy działający długofalowo. Mamy więc kosmetyk 2 w 1 - baza pod makijaż i pewnego rodzaju krem przeciwzmarszczkowy ;). Ważną dla mnie cechą jest fakt, że nawet podkłady, które wcześniej ważyły mi się na buzi, na tej bazie nie robią takich numerów! Przyznaję, że zdziwiło mnie to, tym bardziej, że nie potrafiłam sobie z tym problemem wcześniej poradzić. W duecie z Kremem ściągającym z czystkiem, bratkiem & co. sprawują się naprawdę świetnie! Minus - tutaj trochę większy niż w przypadku kremu, za cenę... 180zł za 30ml opakowanie, które ma wystarczyć na około 100 aplikacji (czyli pewnie jakieś 3 miesiące przy używaniu codziennie) to dla mnie naprawdę sporo, choć zastanowiłabym się nad jego zakupem mimo wszystko, bo działa świetnie. Ze względu na to, że - jak wszystkie (chyba?) bazy pod makijaż - zawiera sporo silikonu (Polisilikon 11), ja nie stosuję go codziennie. Silikony tworzą na skórze słabo przepuszczalną warstewkę, więc codzienne stosowanie mogłoby odbić się na naszej skórze nasileniem powstawania niedoskonałości, chociaż zaznaczam tutaj, że nie zauważyłam aby tak się stało w moim przypadku. Myślę, że zarówno ze względu na cenę jak i na typowe bazowe - silikonowe, właściwości, jest to produkt przede wszystkim do użytku w makijażach "na większe wyjścia", bądź na "wymagające warunki", kiedy zależy nam na przedłużeniu trwałości. Ja otrzymałam bazę w próbkowym słoiczku - pełnowymiarowy kosmetyk ma opakowanie podobne do Kremu ściągającego :).
Ciekawi mnie ten Atłas do makijażu. Ta w ogóle to fajną nazwę wymyślili temu kosmetykowi.
OdpowiedzUsuńTeż mi się podoba nazwa, no i rzeczywiście skóra taka atłasowa <3
UsuńMnie baza nie powaliła :) Ale krem mnie zainteresował :)
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi ochoty na krem. Moje pory nie dają się zwęzić żadnemu kosmetykowi, które do tej pory testowałam. Może krem ściągający da im radę...
OdpowiedzUsuńdorzuciłam zdjęcia przed i po aplikacji kremu :)
UsuńRecenzja zachęca do kupna, ale trochę za dużo jak za krem.
OdpowiedzUsuńTen Atłas bardzo mnie zaciekawił. Ale bezzapachowy...:) Nie postarali się xD
OdpowiedzUsuńCena odstrasza ;D
OdpowiedzUsuńOpis zachęca ale cena wręcz przeciwnie :D
OdpowiedzUsuńcena powala :)
OdpowiedzUsuńkosmetyki synesis sa genialne ;) Ja sama sie dziwie jak to jest mozliwe ;) I idealne dla mnie bo kocham cytrusowe zapachy w kosmetykach :D
OdpowiedzUsuńpaczę na ten krem i mam ochotę go kupić. brzmi jak ideał. ale boję się że jak zwykle na mnie się coś nie sprawdzi a do tanich nie leży :(
OdpowiedzUsuńPomimo, że tak jak dzisiaj nie wszystkie recenzowane produkty przez Ciebie mnie interesują, to po raz kolejny muszę docenić Twoje zdjęcia i ich obróbkę :) Widać jak dużo pracy wkładasz w tego bloga :) Podziwiam i pozdrawiam z Zabrza :)
OdpowiedzUsuńO kremie czytałam sporo pozytywów :) Tylko ta nazwa taka nietrafiona :/
OdpowiedzUsuńMa świetne opakowanie, a poza tym ładnie wszystko wygładza :)
OdpowiedzUsuńna ten krem to mi naprawde zrobilas ochote :D to bratek ma tak dobre dzialanie na cere :)
OdpowiedzUsuńNie jest to krem przeznaczony dla mnie, moja cera nie ma jakichś szczególnych wymagań w tym zakresie. Jest gładka i na nią - w przeciwieństwie do hair - nie mogę słowa złego powiedzieć.
OdpowiedzUsuńTo o czym chciałam powiedzieć, sprowadza się do pochwały zdjęć, masz piękne, zdjęciowe ilustracje - lubię takie oglądać i mówię to każdej blogerce, każdemu blogerowi, u którego obrazki przedstawiają wartość nie tylko zaznajamiającą z tekstem, ale również artystyczną.
Zdecydowanie zaliczasz sie do tego grona.
Widzę, że nie ma Ciebie - mam nadzieję, że się tam nie przemęczasz zbytnio i niedługo znów odwiedzisz blożek.
Całus.