Na jajeczko od EOS czaiłam się dość długo, aż w końcu jakieś 2 miesiące temu zdecydowałam się na dorzucenie go do większych zakupów na cocolita.pl (aktualnie nie mają go już w sprzedaży, ale widziałam dużo ofert na allegro). Intrygował mnie design opakowania i dobre opinie, a jako kosmetykoholiczka po prostu musiałam w końcu sama go wypróbować. I co? Jajeczko bardzo ładne, fajny gadżet, ale czy dobry kosmetyk? Przekonajmy się...
PLUSY:
- fajny, nowoczesny design
- wygodna aplikacja - nawet lepsza od standardowych balsamów w pomadce - jednocześnie smarujemy dolną i górną wargę
- łatwo znaleźć go w torebce ze względu na kształt :D
- zamykanie na "klik" - mamy pewność, że się nie otworzy w czeluściach torby
- przyjemny zapach - ja mam wersję truskawkową
- słodki, owocowy smak
- lekka konsystencja - nie lepi się
- bardzo wydajny
- dobry skład - wg producenta - w 100% naturalny, w 95% organiczny
MINUSY:
- nie nawilża
- nie wygładza
- nadaje się chyba tylko do bezproblemowych ust, bo nie robi nic...
- cena - różnie od 20 do nawet 30zł - jak na balsam do ust to bardzo dużo
- dość twardy
- trudno dostępny - aktualnie chyba jedynie na allegro
OCENA OGÓLNA:
1+/6
Drogi, gadżeciarski bubel... Przykro mi, że mnie tak zawiódł. Plusa dostaje tylko i wyłącznie za to, że jest po prostu ładny, przyjemnie pachnie i smakuje. Ale czy po to kupuje się balsamy do ust? No nie do końca... W ogóle nie nawilża - usta nim posmarowane, a nawet smarowane cały dzień - co godzinę (bo taki eksperyment też zrobiłam) wyglądają dokładnie tak samo jakbym nie nakładała na nie zupełnie nic. Chyba każdy balsam do ust jaki kiedykolwiek miałam działał lepiej od tego dizajnerskiego cudaka i w ogóle nie rozumiem zachwytów nad nim... Moje usta w zimie są bardzo wysuszone, ale teraz - wiosną - nie robią aż takich problemów, a EOS nawet z najbardziej podstawowym, lekkim wysuszeniem sobie nie radzi. Nie polecam - wydacie tylko sporo kasy, a nie dostaniecie w zamian żadnej pielęgnacji. Już lepiej wydać piątaka na Tisane, który działa o niebo lepiej i też ładnie pachnie. Nie wiem czy uda mi się toto ustrojstwo zużyć, bo w związku z tym, że jest dość twardy to wydajna z niego cholera, a ja nie wiem po co mam używać czegoś co nie działa...
SKŁAD:
Olea Europaea (Olive) Fruit Oil*, Beeswax/Cera Alba (Cire D'abeille)*, Cocos Nucifera (Coconut) Oil*, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil*, Natural Flavor (Aroma), Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*, Stevia Rebaudiana Leaf/Stem Extract*, Tocopherol, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil*, Fragaria Vesca (Strawberry) Fruit Extract*, Limonene**, Linalool**
*składnik organiczny **składnik naturalny
no popatrz, taki skład i nie robi nic? Dobrze, że chociaż zostawia jakąś warstwę, zawsze to jakaś ochrona delikatnego naskórka. Nie mniej jednak gadżet przyjemny dla oka, zwłaszcza róż :)
OdpowiedzUsuńdziwne nie?:) A taki słodki hehe
UsuńOchrona maksymalnie na godzinę niestety... Widać nawet dobry skład nie gwarantuje działania, za to marketing gwarantuje sukces ;)
UsuńMiałam go, fajne opakowanie i zapach oraz skład, ale zero działania:(
OdpowiedzUsuńMyślę, że taki gadżet jest super. Skuteczność tego produktu najwyraźniej leży i kwiczy, ale to nikomu nie przeszkadza, bo przecież w stanach była jakas obsesja na punkcie tych jajek..
OdpowiedzUsuńWłaśnie mnie ta obsesja zastanawia...
UsuńAle szkoda .. ;/ Bo opakowanie rzeczywiście wygląda ciekawie :)
OdpowiedzUsuńoo a taka byłam ich ciekawa,
OdpowiedzUsuńfurrora pewnie przez ciekawy design i jak widać nic poza tym ehhh szkoda
zostanę przy Carmex'ie i Decubal ;)
zdecydowanie nie wart nawet złotówki, bo jak coś nie działa to po co w to inwestować. Jest dla mnie wielkim rozczarowaniem
OdpowiedzUsuńszkoda, bo fajnie wygląda:)
OdpowiedzUsuńSkoro nic nie robi to nie dla mnie, bo ja mam wiecznie suche usta ;( Ale z drugiej strony taki wspaniały carmex mnie wysusza.
OdpowiedzUsuńJa też za Carmexem nie przepadam - zapach mnie zdecydowanie trzyma z daleka...
UsuńJa za to jestem z niego bardzo zadowolona, konsystencja mi odpowiada, radzi sobie z moimi zmasakrowanymi ustami, a miewam je bardzo suche. Jednak nie dałabym za niego 30zł, to zdecydowanie za dużo jak na balsam do ust, zapłaciłam za niego 3-4$ i za tą cenę jest idealny.
OdpowiedzUsuńJakby był w takiej cenie w Polsce to bym mu odpuściła ;)
UsuńWygląda bardzo fajnie, ale płacić tylko za to, no nie wiem...chyba raczej nie :)
OdpowiedzUsuńSzkoda,że się nie sprawdził,samo opakowanie bardzo interesujące :)
OdpowiedzUsuńUuuu, a tak ciekawie sie zapowiadal :(
OdpowiedzUsuńA tak go chciałam mieć. phi
OdpowiedzUsuńWooow jaka dupa ;o a pierwsze co sobie pomyślałam chce go mieć ;) A tu sie okazuje że bubelkowaty troche ;D
OdpowiedzUsuńNiestety miałam na jego temat dokładnie takie samo zdanie jak Ty :(
OdpowiedzUsuńMam dokładnie takie samo zdanie na jego temat... jak zawsze kierowałam się składem i nawet przez myśl mi nie przeszło, że może robić 'nic'. Ja mam zielony i pasuje mi w nim wszystko, smak zapach, konsystencja, no ale nie działa;/
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że szkoda czasu. Dużo hałasu o nic, marketing. Lepiej pójść do Rossmanna i wydac kilka złotych na Alterre albo Tisane :P
OdpowiedzUsuńteż tak uważam, Tisane - o niebo lepszy!
Usuńchociaż podobno w wersji w sztyfcie jest gorszy niż w słoiczkowej, a słoiczek taki niehigieniczny :(
Usuńszkoda, że taki kiepski:(
OdpowiedzUsuńOj też się zastanawiam od dłuższego czasu nad tym balsamem, kusi mnie głównie swoim opakowaniem, nietypowym oryginalnym. Świetny dodatek, i jako gadżet i jako balsam do ust, który przecież zawsze się przydaje :)
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że nie ma w nim nic nadzwyczajnego oprócz tego, że świetnie wygląda. Szkoda.
OdpowiedzUsuńCzyli cena głównie za wygląd...To ja podziękuję;)
OdpowiedzUsuńFajnie wygląda.
OdpowiedzUsuńJest też na eBayu.
Szkoda, że u Ciebie się nie sprawdził:(
OdpowiedzUsuńAle u Ciebie ładnie, miętowo :D
OdpowiedzUsuńMam go i mam to samo zdanie co Ty, jeszcze ten zapach mnie drażni.. A błyszczyk nie wytrzymuje nawet 30 u mnie, choć go nie zlizuję ani nic :/
Kurczę, planowałam go kupić na allegro, ale widzę, że to byłaby tylko strata pieniędzy...
OdpowiedzUsuńtylko opakowanie mnie kusi.... ale dobrze ze juz wiem z enie warto
OdpowiedzUsuńZa taką cenę na pewno go nie kupię!
OdpowiedzUsuńDziwię się, że przy takim składzie się nie sprawdził. Powinien choć trochę nawilżać. Strasznie długo za mną chodził, ale po Twojej opinii chyba się na niego nie skuszę. Po co płacić 30 zł za kosmetyk, który nie robi nic? Cóż z tego, że fajnie wygląda. Wolę moje Tisane :)
OdpowiedzUsuńszkoda, bo prezentuje się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się jedynie opakowanie :)
OdpowiedzUsuńteż uważam, że jest przereklamowany ;)
OdpowiedzUsuńWielka szkoda, że tak słabo działa, a raczej w ogóle... Zastanawiałam się nad jego kupnem, ale chyba nie skusze się bo to już kolejna recenzja, która uświadamia mi, że nie wszystko co pięknie wygląda takie jest w rzeczywistości ;)
OdpowiedzUsuńA to szkoda, bo tak fajnie wygląda :P
OdpowiedzUsuńbardzo fajny balsam do ust ! ;) obserwuję ;>
OdpowiedzUsuńOpakowanko przykuwa uwagę ale szkoda,że zawartość to lipa
OdpowiedzUsuńSam produkt cieszy oko :0 Jednak co po nim, jeżeli nie spełnia swojego zadania.
OdpowiedzUsuńKolejny produkt, który został świetnie rozleklamowany. Duzo dziewczyn siega po nie, ja jednak zdecydowanie pozostane przy masełkach z Nivea...
OdpowiedzUsuńHmm.. u mnie produkt zdziałał cuda! A szczerze przyznam, że moje usta to trudny zawodnik. Ciągle popękane, suche. Fakt, że zwykłe balsamy z drogerii także mi pomagają, ale EOS jest dla mnie zdecydowanie najlepszy. Nie klei się, nawilża i czuję że mam go na ustach długo :)
OdpowiedzUsuń