Obiecana część II minirecenzji miniproduktów, jakimi uraczyło nas L'Occitane en Provence w okolicach Wielkanocy - czyli koszyczek miniaturek (część I <-- klik!). Nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby popełnić osobne recenzje dla każdego z tych maleństw, bo prawdopodobnie samo przygotowanie każdej pojedynczej notki zajęłoby mi więcej czasu niż zużycie kosmetyków ;). Nie będę się powtarzać na temat tego co myślę ogólnie o akcji wysyłania miniaturek do pierdyliarda blogerek - napisałam to już poprzednio. Przejdę po prostu do wyrażenia opinii o tych produktach.
L'Occitane en Provence - Verbena Shower Gel
Całkiem przyjemny zapach - kojarzy mi się z babką cytrynową - choć (delikatnie mówiąc) nie przepadam za cytrusowymi zapachami, to ten babkowy aromat nawet przypadł mi do gustu. Po kilku użyciach nie byłam w stanie zauważyć efektu pielęgnacyjnego tego produktu, ale gdyby wysuszał, to raczej widziałabym od razu, więc przypuszczam, że tego nie czyni. Troszkę za słabo się pieni, ale jest dość wydajny... mimo wszystko nie porwał mnie na tyle, aby wydać 59,00zł i otrzymać 250ml produktu.
Ocena: 3
L'Occitane en Provence - Dry Skin Hand Cream
Zapach mnie nie powalił - podobny do klasycznego kremu Nivea. Dość treściwa konsystencja, która dobrze się rozprowadza, ale niestety wolno wchłania i pozostawia tłustą warstwę na skórze - mam wrażenie non-stop spoconych dłoni. Dla mnie - tylko do używania przed snem, ale rano nie czułam dużej różnicy w nawilżeniu dłoni... Niespecjalnie go polubiłam i na pewno nie wydałabym 29,90zł za 30ml tego kremu - a podobno to ich bestseller. Idę umyć ręce...
Ocena: 2
L'Occitane en Provence - Extra-gentle Milk Soap
Zupełnie zwyczajne mydło, o równie zwyczajnym mydlanym zapachu. Nie wysusza, ale też nie robi nic ponadto. Zupełnie niewarte 32zł za 250g - nawet za ładne opakowanie w stylu retro.
Ocena: 2
L'Occitane en Provence - Immortelle - Precious Night Cream
Mój koszmarek... Bardzo treściwa, ciężka konsystencja, zapach ma w sobie coś chemicznego, co w ogóle mi nie odpowiada. Nie dziwię się, że to krem na noc, bo nie wiem kto wytrzymałby z nim na twarzy w ciągu dnia. Przyznam Wam szczerze - użyłam go raz i nigdy więcej. Tak przetłuszczonej, dosłownie kapiącej skóry, kiedy obudziłam się rano, nie miałam dawno... Nie rozumiem czemu jest bestsellerem, nie wiem czemu kosztuje 210zł za 50ml... No rzeczywiście jest "drogocenny"...
Ocena: 1
L'Occitane en Provence - Pivoine Flora EDT
Najprzyjemniejszy produkt z całej paczuszki, mimo tego, że dla mnie to raczej mgiełka niż woda toaletowa, gdyż utrzymuje się tylko około 3 godziny. Uwielbiam zapach piwonii - choć w tym produkcie jest nieco przytłoczony innymi nutami, to otrzymujemy przyjemną kwiatowo-zieloną miksturę. Bardzo przyjemny zapach na lato. Niestety cena za 50ml to 210zł, co stawia go na wysokiej półce cenowej - wyżej nawet od niektórych zapachów topowych projektantów...
Ocena: 4+
Mam podobne odczucia co to tych produktów - żel jest ok, natomiast reszta nie przypadła mi do gustu. Widzę, że Ty polubiłaś tę wodę, jednak u mnie ona się utrzymywała max. 1h. A po kremie do rąk też miałam wrażenie brudnych, lepkich dłoni.
OdpowiedzUsuńJakoś totalnie nie przemawiaja do mnie kosmetyki z tej firmy. Jedynym produktem który sie u mnie sprawdził, był balsam, ale uzywałam go latem, natomiast w zimie sadze, ze byłby lepszym przyjacielem.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
Klaudia.
Kusiły mnie te produkty, ale ta notka mocno studzi zapał ;)
OdpowiedzUsuńBardzo spodobał mi się Twój blog :)