Nie jest chyba dla nikogo tajemnicą, że jestem zapachomaniaczką :). Zazwyczaj kosmetyki bezzapachowe dostają ode mnie niższą ocenę w recenzji. Co tu dużo mówić - dla mnie kosmetyk ma pachnieć i już. I w nosie mam, że niektóre składniki kompozycji zapachowych mogą uczulać - mogą, no życie - dopóki mnie nie uczulają jest git ;). Jednak czasami budzi się we mnie mały buntownik, który burczy mi do ucha, że "Nie samym zapachem..." itepe itede - no i masz ci los - akurat się odezwał...
Kosmetyki Bath & Body Works chciałam wypróbować właściwie odkąd się dowiedziałam, że w ogóle istnieją... Już to kiedyś gdzieś nawet napisałam - czytanie blogów sprawia, że nagle nie mogę żyć bez kosmetyków, o których istnieniu nie miałam pojęcia 5 minut wcześniej ;). Okazja przydarzyła się dzięki Spotkaniu Blogerek we Wrocławiu, bo tam otrzymałam paczkę z trzema produktami Bath & Body Works - między innymi był wśród nich balsam do ciała z serii Paris Amour. Jakbyście mnie wtedy zobaczyły - euforia :D (Panna Joanna może potwierdzić, że prawie piszczałam z podekscytowania :D). W tymże euforycznym stanie powróciłam do domu i postanowiłam od razu wypróbować rzeczony balsam. I trochę mi uszy opadły :(.
Ogólnie rzecz biorąc nie mogę nazwać tego kosmetyku tragicznym - o nie! Moja miłość do ładnych zapachów mi w tym skutecznie przeszkodzi! Jednak jest to produkt dość... przeciętny. Poza naprawdę śliczną kompozycją zapachową niestety nie reprezentuje sobą żadnych ciekawych wartości kosmetycznych. Jest to zupełnie zwyczajny balsam do ciała, który nawet zbyt dobrze nie nawilża - na pewno nie wystarczająco jak na moje potrzeby (nie są bardzo wygórowane). Jestem w stanie zrozumieć zachwyt kosmetykami B&BW, bo rzeczywiście zapachy mogą być obłędne (sądząc po tym, który posiadam), ale ja jednak mimo wszystko chciałabym choć odrobiny właściwości pielęgnacyjnych, które tłumaczyłyby wysoką cenę tego produktu. Nie wykluczam, że jeżeli będę miała możliwość nabyć coś B&BW stacjonarnie, czyli najpierw poniuchać i pomacać, to być może się jeszcze skuszę, ale tylko w ramach własnej fanaberii, bo nadzieję na super działanie raczej włożę między bajki. Myślę, że bardziej odpowiednią nazwą dla tego produktu byłyby "Perfumy w kremie/balsamie" i zastosowanie tutaj słowa "krem/balsam" określałoby li i tylko konsystencję kosmetyku. Jestem troszkę zawiedziona, bo spodziewałam się więcej, ale w kosmetycznym świecie już nie raz taki zawód mnie spotkał i czeka mnie ich pewnie jeszcze wiele :).
PLUSY:
- największy plus - zapach - prześliczny, perfumowy, słodki - super!
- przyjemna konsystencja
- łatwo się wchłania
- zapach pozostaje wyczuwalny stosunkowo długo
- bardzo ładny design opakowania
- wygodne otwarcie/zamknięcie
- nie testowany na zwierzętach
- nie pozostawia wyczuwalnej warstwy na skórze (wyczuwalnej w sensie dotykowym ;))
MINUSY:
- bardzo słabe właściwości pielęgnacyjne
- kiepsko nawilża
- w składzie plejada parabenów i tym podobnych ;)
- cena - ok. 39zł za 236ml
OCENA OGÓLNA:
3+/6
Miałyście do czynienia z kosmetykami Bath & Body Works? Może akurat ta edycja zapachowa ma takie słabe właściwości pielęgnacyjne, a inne ich kosmetyki są fenomenalne? Jest jakaś nadzieja w innych seriach zapachowych? A może uważacie, że za wiele wymagałam od tego produktu i macie inne zdanie na jego temat? Dajcie koniecznie znać, bo zapachami B&BW bardzo mnie kusi i nie chciałabym, żeby moja przygoda z tą firmą tak szybko się skończyła ;).
Szkoda, że to taki przeciętniak.. Kupiłabym dla samego zapachu, ale gdyby był tańszy :(
OdpowiedzUsuńJa niestety mam te same odczucia, jednak ten zapach jest obłędny! I przyznam, że gdyby była promocja to chętnie bym kupiła mgiełki i żele pod prysznic w ilości hurtowej :)
OdpowiedzUsuńDokładnie - w jakiejś dobrej promocji bym z chęcią przyjęła większą ilość :D.
UsuńMam podobne odczucia co do balsamu z Gucci, zapach, stylowe opakowanie i tyle. Nawet składu nie ma.
OdpowiedzUsuńJa już pomijam te balsamy, które są stworzone do podtrzymywania zapachu perfum i często są w zestawach z perfumami, ale jak coś się nazywa "Bath&Body Works" to chyba nazwa zobowiązuje ;).
Usuńtroszkę było by mi szkoda zapłacić tyle pieniędzy za sam zapach :(
OdpowiedzUsuńTo niestety prawda...
UsuńJeśli chodzi o te balsamy jak i kremy do ciała (w kwestii maseł się nie wypowiem bo nie miałam) wszystkie (bez względu na zapachową wersję) mają problem z nawilżaniem, ja osobiście stosuję je bardziej jako wzmocnienie zapachu. I w tej kwestii faktycznie po nałożeniu balsamu i spryskaniu się mgiełką czy wodą toaletową z tej samej linii jest on trwalszy
OdpowiedzUsuńTego się spodziewałam właśnie ;). Dzięki za informację!
Usuńto jest mój ulubiony zapach z Bath i balsam też bardzo lubię, używam w połączeniu z mgiełką zamiast "perfum" :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie Wendys Nook pisała powyżej, że fajnie się łączą balsamy z mgiełkami i zapach się dłużej trzyma :).
UsuńA moim zdaniem te balsamy mimo wszystko całkiem nieźle nawilżają! Nie spotkałam się jeszcze z takim, po którym nie czułabym różnicy. Fakt faktem jednak, że nie borykam się ze skórą suchą i nie mam wysokich wymagań w tej kwestii.
OdpowiedzUsuńZapach serii Paris Amour uwielbiam, ale mam też całą szeroką gamę innych zapachów w różnych wariantach, żele, balsamy, kremy do ciała (te są mocniej nawilżające), mgiełki, wody toaletowe. Szczerze powiedziawszy, ze wszystkich produktów jestem zadowolona, choć nie są one idealne. Jeśli chodzi o ceny, dla mnie są ok, bo w połączeniu z licznymi promocjami naprawdę często można upolować coś w okazyjnej cenie, ale denerwują mnie podwyżki co jakiś czas. Niektóre produkty podrożały ponad 30 zł przez rok...
To rzeczywiście spora różnica w cenie... Będę polować w takim razie na jakieś promocje :).
UsuńCo do balsamów z B&BW mam takie same odczucia. Bardzo trafnie stwierdziłaś, że te produkty powinny nazywać się "perfumami w kremie" ;) i jeszcze taka cena.
OdpowiedzUsuńWydawało mi się, że taka nazwa jest bardziej adekwatna - miło mi, że się ze mną zgadzasz :).
UsuńMyślę, że mój nos byłby mi wdzięczny za ten balsam:) Szkoda, że skóra nie do końca, no ale jak zapach jest piękny, to nawilżanie odchodzi na drugi plan (przynajmniej u mnie ;)).
OdpowiedzUsuńMam podobnie hehe ;). No ale przy ocenie muszą zostać uwzględnione wszystkie "zady i walety" ;)
UsuńDrogo, drogo. W Warszawie bywam rzadko i niestety prawie zawsze nie ma żadnych promocji wtedy. Ale na szczęście nie mam parcia na balsamy :) Za to uwielbiam żele antybakteryjne z BBW i już ich na nic nie zamienię :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie wypróbowuję żel antybakteryjny i pachnie cudnie <3.
UsuńMam balsam z Bath and Body Works tyle, że w wersji z kokosem i limonką. Zapach jest ok, długo utrzymuje się na skórze. Ale w moim przypadku nawilżenie też było prawie zerowe. Taki przeciętniak za dość wysoką cenę...
OdpowiedzUsuńNo niestety muszę się zgodzić...
UsuńNo nie wiem... Jak dla mnie te balsamy świetnie nawilżają, miałam miniaturkę dwóch zwykłych, a teraz mam triple moisture body cream coconut lime i jestem pod wrażeniem działania. Skóra na drugi dzień jest miękka jak u niemowlaka.
OdpowiedzUsuńCóż może mam inną skórę? :D
Może Triple Moisture jednak trochę lepiej nawilża... Tak by z nazwy wynikało... Albo rzeczywiście generalnie masz po prostu mniej wymagającą skórę - pozazdrościć ;).
UsuńMam go, ale jeszcze nie testowałam. Po Twojej recenzji niestety nie spodziewam się żadnej sensacji zwłaszcza, że mnie zapach nie uwiódł :(
OdpowiedzUsuńNo to jeśli nawet zapach Cię nie przekonał, to nie sądzę, żeby działanie to uczyniło ;).
UsuńMam dwa balsamy i oba mnie zawiodły. Nawet otrzymały ode mnie dość niepochlebnego posta, jak Cię interesuje to zapraszam na bloga.
OdpowiedzUsuńLepiej ma się moja relacja z mgiełką perfumowaną tej firmy (zapach Pure Paradise). Fajna, lekka alternatywa dla perfum, szczególnie w gorące dni. Do tego całkiem przyzwoita wydajność.
Zajrzę chętnie :).
UsuńWłaśnie mgiełki mnie kuszą teraz, ale chciałabym najpierw powąchać na żywo a do Warszawy daleeekoooo...
Oj tak, dla zapachu warto kupić. Utrzymuje sie mega długo. Panie nim wszystko, piżamka, szlafrok i pościel :)
OdpowiedzUsuńTo fakt - jest bardzo trwały i "rozprzestrzenia się" ;).
Usuńojeeej drogi jest ;o a nawet nie wiedzialam ile kosztuje ;o
OdpowiedzUsuńmam tez wlasnie taki balsam tylko zielona wersje jakas :D I pachnie fajnie i fjanie sie uzywa ale jesczez za malo go pouzywalam zeby cos stwierdzic ;)
Wszystko się o cenę rozbija niestety...
UsuńSzkoda, że ma parabeny. Staram się unikać ich w kosmetykach.
OdpowiedzUsuńJa generalnie w sumie mam to w nosie ;). Ale piszę - tak informacyjnie ;).
Usuńja w Bath&Body Works kupowałam do tej pory tylko świece zapachowe, bo od początku nie ufałam ich kosmetykom i widzę, że się nie pomyliłam. szkoda :(
OdpowiedzUsuńNie znam ich świec - drogie są?
Usuńmam go, fakt zapach jest swietny, uzywalam go w innej wersji zapachowej i niestety uczulil mnie, Terez uzywa go tylko moja mama, ktora bardzo go polubila :)
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że nie mam praktycznie żadnych alergii :). Mogę stosować praktycznie wszystko ;).
UsuńNiestety nie miałam styczności z ich produktami. Jednak kiedyś z ciekawości chciałabym wypróbować na sobie i zobaczyć jak się sprawdzają albo i nie.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że stacjonarnie to chyba tylko w Warszawie są dostępne...
UsuńHaha, ja też tak mam, że mnie blogi uświadamiają i potem mam straszną chcicę ;)
OdpowiedzUsuńNiedawno wygrałam balsam z BBW i od dwóch dni go używam, mam zapach Cherry Blosom. Bardzo mi się zapach podoba, bo jest delikatny i nienachalny, ale skład i parafina na samym początku już mniej, więc wiem, że sama go nie kupię ;) ale na mgiełki tej firmy wciąż mam ohotę :)
Też mam ochotę na mgiełki - podobnie jak na te z Victoria's Secret...
UsuńJa sobie zużyję do końca, ale nakładając od czasu do czasu, bo przy codziennym stosowaniu skórę miałabym już jak sucharek...
OdpowiedzUsuńZa drogie jak dla mnie ;/
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam...
UsuńZgadzam się z Tobą w 100%. Uwielbiam tą firmę właśnie za ZAPACHY i MYDŁA W PIANCE. Więc u mnie królują ich mgiełki do ciała,mydła w piance aaa i żele antykateryjne. Balsamy próbowałam 2 jeden w tym opakowaniu co Ty masz a drugi w tubie , oba pachną cudnie..i w sumie tyle :(
OdpowiedzUsuń