Wybaczcie mi dwudniową przerwę w publikowaniu postów - przyznaję się bez bicia - poniósł mnie melanż :D. Swoją drogą co byście powiedziały kiedyś na posta o moich ulubionych miejscach, w których bywam w Katowicach? :D
No dobra - ale o tym to nie dzisiaj ;). Dzisiaj będzie o moim różowym odkryciu, którego właściwie się nie spodziewałam, a firma Joko mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła. Z kolorówką od Joko generalnie raczej się lubię, choć wiadomo - raz jest lepiej, raz gorzej. Tym razem firma poszła w dobrym kierunku.
W sierpniu dostałam do wypróbowania dwa róże prasowane w kolorach J1 i J3, które szybko awansowały na pozycję aktualnych ulubieńców. Przede wszystkim obydwa kolory bardzo przypadły mi do gustu - w rzeczywistości są cieplejsze niż na zdjęciach, ale mój aparat oczywiście zjadł barwy ;).
Opakowanie jest charakterystyczne dla produktów Joko - ani mnie ziębi ani grzeje jego wygląd - najważniejsze jest to, że tym razem udało się nie połamać paznokci przy otwieraniu :D. W pudełeczku nie ma lusterka ani żadnego aplikatorka do różu - choć zazwyczaj nie używam dołączonego do produktu aplikatora, to jednak lubię żeby był, w razie gdybym chciała nosić kosmetyk w torebce i poprawić makijaż nie mając pod ręką mojego zestawu pędzli.
Róże mają bardzo przyjemną satynową konsystencję, nie są mocno sprasowane, a wręcz dość "miękkie" dają się łatwo nabierać na pędzel, są dobrze napigmentowane, ale nie robią plam (no dobra - używam jajeczka z Real Techniques, a ono samo maluje <3 - recenzja wkrótce :D), efekt jest bardzo subtelny i naturalny, można go stopniować.
Oprócz ślicznych odcieni, cieszy mnie jeszcze bardzo ładny zapach tych produktów, który uprzyjemnia używanie :).
Kolor J1 jest nieco jaśniejszy, w odcieniu ciepłego różu wpadającego w brzoskwinię - uważam, że to bardzo naturalny i bezpieczny kolor, który będzie pasował praktycznie do każdej karnacji i urody. Ponadto nie ma w nim ani grama drobinek, co bardzo mnie cieszy, bo choć jestem niewątpliwie sroką, to czasami stawiam na matowe róże.
Kolor J3 jest odrobinkę ciemniejszy ale w tej samej tonacji kolorystycznej. Zawiera malusieńkie złote drobinki - jednak nie jest to poziom tandetnego brokatu, a bardzo subtelne rozświetlenie.
Jak już wspomniałam róże te są dość miękkie, więc ich wydajność na pewno będzie mniejsza niż produktów spiekanych, ale moim zdaniem warte są swojej ceny, która wynosi około 19zł. Ja jestem z tych kosmetyków zadowolona, tym bardziej, że Joko wzięło mnie z zaskoczenia - nie spodziewałam się paczuszki od nich + nie spodziewałam się, że aż tak przypadnie mi do gustu jej zawartość ;). Prawdę mówiąc na początku byłam dość sceptycznie nastawiona i róże chciałam oddać mamie lub babci, ale entuzjastyczny post Panny Joanny na ich temat przekonał mnie, żeby spróbować - i nie żałuję :).
PLUSY:
- bardzo ładne odcienie
- dobra pigmentacja
- miękka i dobrze "nabieralna" na pędzel konsystencja
- nie robią plam - dobrze rozprowadzają się po twarzy
- można stopniować efekt
- ładny zapach
- estetyczne opakowanie
- cena - 19zł
MINUSY:
- miękka konsystencja wróży mniejszą wydajność
- brak lusterka i aplikatorka w opakowaniu
OCENA OGÓLNA:
piękne kolory, takie delikatesy jak lubię :)
OdpowiedzUsuńŁadnie wyglądają;)
OdpowiedzUsuńświetne kolory ;) Ciekawa jestem jak się prezentują na polikach! :)
OdpowiedzUsuńNa pewno pojawią się w jakimś makijażu wkrótce :).
UsuńKuszą, ajj kuszą ! :P
OdpowiedzUsuńhihih :D
UsuńJ1 wpadł mi w oko :) Lubię takie jasne, chłodne róże :)
OdpowiedzUsuńA co do miękkiej konsystencji to dla mnie pewnie byłby to plus - może kiedyś udałoby mi się zużyć choć jeden róż do policzków :D
Oj chłodny to on nie jest - aparat zjadł kolory :/.
UsuńOj mi się udało już nawet kilka zużyć - o dziwo - spiekanych :). A konkretnie najsłynniejszych róży z Bourjois, które swoją drogą kocham :D.
Podejrzewam, że i tak by mi się spodobał, bo lubię jasne róże ;)
UsuńWow, jestem pod wrażeniem, u mnie jeszcze nigdy się to nie udało ;)
Chyba ze 3 lata go męczyłam dzień w dzień :D.
UsuńNo to niezłe samozaparcie ;)
UsuńWtedy był moim jedynym :D
Usuńale słodziaki! :)
OdpowiedzUsuńOba cacka bym chętnie przygarnęła :D
OdpowiedzUsuńPiękne róże :D
Ładne kolory, od czasu do czasu sięgam po takie, choć częściej wybieram bardziej brzoskwiniowe. Mnie brak lusterka czy aplikatora zupełnie nie przeszkadza. Szkoda tylko, że u mnie tak ciężko dostać kosmetyki tej marki.
OdpowiedzUsuńOne w rzeczywistości są brzoskwiniowe - znacznie cieplejsze niż na zdjęciach - wina aparatu niestety :(.
UsuńPiękne zmiany na blogu, jestem oczarowana!
OdpowiedzUsuńSama chciałam coś zmienić ale nie wiem jak zabrać się do tego :/
Dziękuję bardzo kochana :*. Trzeba się spiąć i heja :D.
Usuńoba ładne :)
OdpowiedzUsuńpiękne kolory, szczególnie ten jaśniejszy. :)
OdpowiedzUsuńJa to sama nie wiem który wolę :D.
Usuńuwielbiam takie kolory baby doll :)
OdpowiedzUsuńhttp://bajeczneopowisci.blogspot.com/2013/09/rozdanie.html
zapraszam na rozdanie na moim blogu :)
Dziękuję kochana, ale kosmetyków to ja mam na razie aż nadto hehehe :D.
UsuńPiękne te róże :)
OdpowiedzUsuńKolory całkiem do rzeczy.
OdpowiedzUsuńNawet mnie to trochę zdziwiło, bo czasem polskie firmy lubią dowalić coś niespotykanego w naturze :D.
UsuńFajnie wyglądają, super kolory :) A to jajeczko z RT mi się marzy, czytałam o nim same pozytywy :P
OdpowiedzUsuńPoczekaj aż przeczytasz moją recenzję, która już mi się powoli w głowie układa. To będzie jedno wielkie rzyganie tęczą :D. No chyba, że coś jajeczku odwali jeszcze do tego czasu, ale nie sądzę ;).
Usuńprzepiękne kolory, szkoda że nigdzie u siebie nie mam do Joko dostępu :/
OdpowiedzUsuńWłaśnie jest trochę problem z dostępem, ale zauważyłam, że najczęściej są w takich małych drogeryjkach, bo w sieciówkach nie uświadczysz...
UsuńBardzo ładne i delikatne:)
OdpowiedzUsuń11 bardzo mi się podoba:) Jest taki... delikatny...:D
OdpowiedzUsuńTo są takie delikateski, ale bardzo ładnie się prezentują :D.
UsuńŁadne kolorki. Szkoda że Joko nie jest ogólnie dostępne. Ale ciężko będzie mi zdradzić moje ukochane róże MAC.
OdpowiedzUsuńPolecam obadać małe drogeryjki - tam najczęściej spotykam polskie firmy :).
Usuń