Tusze do rzęs to jedna z moich największych kosmetycznych obsesji (obok podkładów i błyszczyków). Od tuszu zawsze wymagam bardzo wiele i tuszowanie rzęs to jedna z moich ulubionych czynności makijażowych - to podstawa każdego makijażu. Dlatego też od zarania dziejów szukam tuszu idealnego. Znalazłam kiedyś takie cudo, ale niestety został wycofany ze sprzedaży (Bourjois Maxi Frange Waterproof - kolor Noir Volcanique), więc zostałam zmuszona do dalszych poszukiwań. Tym razem naprzeciw moim oczekiwaniom wyszła - zupełnie niespodziewanie, firma Essence, oferując bardzo dobry (może jeszcze nie idealny, ale blisko) tusz do rzęs, dosłownie za grosze. Właśnie o tym odkryciu 2013 roku, czyli tuszu Essence I Love Extreme Volume Mascara chciałabym Wam dzisiaj co nieco opowiedzieć :).
Na obecną chwilę jest to moja ulubiona mascara i chociaż lubię eksperymentować, to z pewnością będę do niej wracać, jako do wypróbowanego, pewnego produktu. Mascara ma głęboki odcień czerni - nie ma w nim ani grama szarości, nie blaknie na rzęsach po wyschnięciu. Nie zauważyłam, żeby się kruszyła czy osypywała, nie mam po niej efektu pandy pod okiem - o ile oczywiście nie zacznę z nią walczyć - musimy pamiętać, że nie jest to tusz wodoodporny. Zmywanie jest bezproblemowe.
Tusz ma szczoteczkę tradycyjnego typu, co dla mnie jest dużym plusem, bo nie lubię silikonowych "kolców" (chociaż doceniam fakt, że zazwyczaj lepiej rozdzielają rzęsy). Szczoteczka jest bardzo duża, wręcz ogromna - takie lubię najbardziej :D, nabiera odpowiednią ilość tuszu - nie trzeba się męczyć z usuwaniem nadmiaru produktu przed aplikacją.
Konsystencja tuszu jest kremowa - ani za mokra, ani za sucha, choć pod koniec opakowania zaczyna podsychać - u mnie nastąpiło to po około 3 miesiącach używania (egzemplarz zakupiony we wrześniu, o czym pisałam w haulu).
Efekt jaki daje na rzęsach jest naprawdę spektakularny i bije na głowę dużo droższe tusze - kilkakrotnie znajome pytały mnie czy mam przedłużane rzęsy, albo czy dokleiłam sztuczne :).
Z teatralnym efektem wiąże się pewien minus tego tuszu, a mianowicie - szczoteczka nie radzi sobie z odpowiednim rozdzieleniem rzęs, przez co tusz nieco je skleja - ja sobie radzę z tym problemem używając grzebyczka do rzęs i nie jest to dla mnie jakaś straszna wada (zwłaszcza biorąc pod uwagę te wszystkie zalety) , ale faktycznie tak się dzieje i nie sposób o tym nie wspomnieć w recenzji.
Ogromną zaletą mascary od Essence jest jej cena - około 12zł - moim zdaniem za taki tusz, który naprawdę w moim mniemaniu przewyższa dużo droższe produkty, to naprawdę bardzo, bardzo niewiele. Warto ją wypróbować, bo nawet jeżeli akurat Wam nie przypadnie do gustu, to poniesione "straty materialne" nie będą wysokie hehe ;), a jeśli polubicie ją tak jak ja to pozostanie z Wami na długo :D. Bardzo polecam!
PLUSY:- głęboki odcień czerni, dobre napigmentowanie
- daje efekt teatralnych rzęs - zdarzały mi się pytania czy doklejałam kępki, albo czy mam zrobione rzęsy metodą 1:1
- szczoteczka z typu tych tradycyjnych (nie lubię silikonowych)
- bardzo duża szczoteczka - takie uwielbiam!
- tusz ma kremową konsystencję - nie jest zbyt mokry ani zbyt suchy, choć pod koniec opakowania zaczyna podsychać
- zmywa się bezproblemowo
- unosi rzęsy
- nie osypuje się, nie kruszy, nie rozmazuje (oczywiście dopóki się z nim nie powalczy ;))
- nie odbija się na górnej części powieki
- cena - około 12zł <3
MINUSY:
- trochę skleja rzęsy
- szczoteczka nie rozczesuje zbyt dobrze rzęs - zwykle pomagam sobie grzebyczkiem do rzęs
OCENA OGÓLNA:
5+/6
Często to tusze z niższej półki cenowej są lepsze :) Sama ostatnio trafiłam na taki Lovely Curling Pump Up, polecam :)
OdpowiedzUsuńŁadny daje efekt;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie rozczesuje rzęs ; ) Ale efekt ładny : )
OdpowiedzUsuńWow, fajny efekt. Moja mascara bardziej wydłuża, niż pogrubia i zastanawiałam się ostatnio czy nie dokupić jakiejś do ostatniego szlifu. Ta będzie idealna :)
OdpowiedzUsuńEfekt bardzo ładny! Ja jednak nie przepadam za takimi wielkimi szczotami i wolę silikonowe :)
OdpowiedzUsuńDla mnie niestety sklejanie rzęs eliminuje ten tusz. Potrzebuję takiego, którym raz-dwa machnę i mogę iść do pracy:)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że nigdy nie używałam. Muszę się w końcu przekonać i spróbować :)
OdpowiedzUsuńSuper efekt, niestety sklejanie rzęs ze bardzo wydłuża cale malowanie. Ja podobny efekt mam po miss sporty Pump up/it, nie pamiętam, ale bez sklejania, za to trzeba szczoteczke wycierac z nadmiaru tuszu. To wg mnie tańsza wersja Max factor False Lash Effect.
OdpowiedzUsuńW moim przypadku zakochałam się w tuszu Max Factor 2000 calorii z tej nowej serii.Maskara jest cudowna! Z essence kupiłam tusz Get Big Lashes,który masz w liście życzeń i o dziwo po jej używaniu zaczęły wypadać mi rzęsy;/
OdpowiedzUsuńPodobnie jak w Get Big Lashes dla mnie za duża szczota ;) Ja nie umiem się takimi posługiwać :D Uwielbiam te cienkie, silikonowe ;)
OdpowiedzUsuńmój ulubieniec :)
OdpowiedzUsuńTusze essence są bardzo dobre, tego nie miałam, ale wierzę w każde słowo :)
OdpowiedzUsuńKiedys uzywalam rozowego tuszu z Essence i dobry byl
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten efekt.
OdpowiedzUsuńFaktycznie efekt bardzo fajny, rzeba sie jej przyjrzec blizej po wykonczeniu zapasow :P
OdpowiedzUsuńPrzy moich trzech rzęsach sklejanie jest niedopuszczalne, chociaż i tak znaczna większość tuszy to robi..
OdpowiedzUsuńNa pewno jest to jeden z tych, które będę miała w pamięci do "przypadkowego" zakupu :)
ładny efekt;)
OdpowiedzUsuńSkoro szczoteczka z tego tuszu nie rozczesuje za dobrze rzęs, to spróbuj wersji różowej tego tuszu. Ma silikonową szczoteczkę, która ładnie rozczesuje rzęsy, nie skleja ich, a właściwości tuszu pozostają te same :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie skleja, ale jakoś bez tragedii moim zdaniem :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie zapowiada się ta maskara :D, też nie lubię tych silikonowych tworów... :\, jakoś nie potrafię się nimi umalować. Swego czasu bardzo lubiłam Bourjois Beauty Full Volume, ale ostatnio chyba trafiam na kiepskie egzemplarze, bo bardzo mi się kruszy na rzęsach... Niemniej jednak chętnie się przyjrzę temu wynalazkowi od Essence :))
OdpowiedzUsuńŁadny efekt :) Mam ten tusz an swojej liście "do wypróbowania", ale póki co mam trzy inne które muszę zużyć ;)
OdpowiedzUsuńByłam bardzo ciekawa tego tuszu i z niecierpliwością czekałam na tą recenzję:)
OdpowiedzUsuńTusz faktycznie daje genialny efekt. Tyko nie wiem, czy umiałabym posługiwać się taką szczoteczką :D Od pewnego czasu wybieram tusze z silikonowymi szczoteczkami:)
Ostatnio korzystając z promocji zakupiłam ten tusz, razem z get big lashes za powalająca kwotę 9,99 zł:) Na razie testuję grubaska, ale już niedługo... zobaczymy jak sięu mnie sprawdzi I Love extrem.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny efekt :)
OdpowiedzUsuńBardzo dużo dobrego słyszałam na jej temat:)
OdpowiedzUsuńW ogóle tusze z Essence naprawdę dają radę, o dziwo :) Ten też mam, ale czeka aż zużyję poprzednika.
OdpowiedzUsuńBardzo go lubię, chociaż najlepszy jest na początku. Dosyć szybko schnie, w dwa miesiące około, ale za tą cenę to żaden problem.
OdpowiedzUsuńLubię bardzo ten tusz, chociaż używałam go jakiś czas temu. Tusze wybieram zazwyczaj tylko z firmy Essence!
OdpowiedzUsuń