Znowu mnie wcięło na 3 tygodnie, ale jeśli studiujecie to same rozumiecie - sesja i początek nowego semestru to niezły reality check, który u mnie przebiega w postaci jednej wielkiej dezorganizacji czasu. Powoli zbieram się do kupy, ale blog na pewno niestety ucierpi na tym, że zaczęła mi się w tym semestrze farmakologia, czyli generalnie postrach studiów medycznych...
Ponieważ obiecałam ostatnio alis w komentarzu, że będzie recenzja nowej palety Sleeka Garden of Eden, to postanowiłam dzisiaj dorzucić mój własny kamyczek do Rajskiego Ogrodu, który panoszy się na blogach :).