W ramach współpracy z drogerią internetową Kosmetykomania.pl mam szansę poznawać kosmetyki firmy Me Me Me i właśnie tą drogą trafił do mnie jeden z moich ulubionych ostatnio pudrów sypkich, a mianowicie Me Me Me Flawless Loose Powder. Co tu dużo mówić - przypadł mi do gustu i zajął drugie miejsce w moim rankingu pudrów sypkich, zaraz po ulubieńcach z Ben Nye. Na tą chwilę stoi na równi z bardzo lubianym przeze mnie pudrem SkinFood Peach&Sake Silky Finish Powder.
Opakowanie pudru odpowiada estetyce firmy Me Me Me, która niezmiennie kojarzy mi się z Rouge Bunny Rouge ;). Jest to szczelnie zakręcany słoiczek z sitkiem oraz dołączoną gąbeczką do pudru, której nie używam, ponieważ uważam, że do pudrów transparentnych zdecydowanie lepiej nadaje się pędzel.
Puder - choć wg producenta transparentny, jest pigmentowany - moim zdaniem w bardzo dobrym kierunku - jego odcień jest żółtawy, co w moim przypadku jest bardzo pożądanym rozwiązaniem. Potrafi delikatnie zmodyfikować odcień podkładu, ale dokładnie w taki sposób jak ja to lubię - nadaje odrobinę żółtawych tonów - dla mnie to plus ;).
Puder Me Me Me testuję prawie codziennie od jakichś 3 miesięcy i dobrze przyjrzałam się jego współpracy z moją skórą. Jest drobno zmielony, nie kumuluje się w zmarszczkach, dobrze matuje, a uzyskany mat utrzymuje się przez całkiem przyzwoite 3-4 godziny - później muszę zrobić poprawkę - oczywiście wiele zależy od podkładu oraz kremu, których danego dnia użyję, ale podkład dobrze współpracuje właściwie z większością posiadanych przeze mnie kosmetyków tego typu.
Jedyne co nie do końca mi się podoba, to brak zapachu - bo ja lubię pachnidła ;). Wiem, że zapach nie jest wymaganą właściwością przy pudrach, ale gdyby ładnie pachniał, z pewnością lubiłabym go bardziej ;).
Wydajność kosmetyku odpowiada wydajności podobnych pudrów sypkich - czyli u mnie - jest bardzo duża. Będę go wykańczać pewnie całe wieki (producent daje nam na to 36 miesięcy), dlatego uważam, że jego cena - 32,95zł na kosmetykomania.pl za 12g produktu jest zupełnie znośna. Jestem zdania, że jest to produkt warty uwagi, i choć jego dostępność jedynie przez internet z pewnością nie działa na jego korzyść - warto spróbować :).
PLUSY:
- dołączona gąbeczka do aplikacji (choć jej nie używam)
- szczelny, zakręcany słoiczek
- estetyczne opakowanie
- drobno zmielony
- nie wchodzi w zmarszczki
- wydajny
- matowe, ale dość naturalne wykończenie
- nie warzy mi się na twarzy
- dobrze współpracuje z podkładami
- matuje na około 3-4 godziny
- delikatnie modyfikuje odcień podkładu w kierunku tonów żółtych
- cena jest w porządku - 32,95zł za 12g
MINUSY:
- brak zapachu, a właściwie zapach taki typowo talkowo-mączny
OCENA OGÓLNA:
5/6
Lubię produkty o lekko żółtawej tonacji :) Pewnie gdybym używała pudrów sypkich, byłabym bardzo zaintrygowana :)
OdpowiedzUsuńŻółciaki są najlepsze <3
UsuńJeśli kiedyś uda mi się wykończyć mój puder z Vichy sięgnę po ten z Me Me Me :)
OdpowiedzUsuńNo pudry sypkie mają dość dobrą wydajność, więc pewnie trochę poczekasz :D.
UsuńFajnie, że się sprawdza, w razie czego będę o nim pamiętać :) Chociaż jeszcze nigdy nie używałam sypkiego pudru ;p
OdpowiedzUsuńPudry sypkie to na razie dla mnie tajemnica ale zamierzam rzucić w kąt swoje pudry w kamieniu i poeksperymentować z właśnie takimi :) Ciekawa propozycja :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj - pudry sypkie to zupełnie inna bajka. Ja od kilku lat używam tylko sypańców, a kamienie ewentualnie do poprawek w ciągu dnia. Sypańce dają dużo delikatniejsze, bardziej naturalne wykończenie, podczas gdy kamień nałożony nieodpowiednio i w zbyt wielu warstwach może wyglądać jak szpachla :D.
UsuńEch po beznadziejnej pomadce tej marki chyba nie mam ochoty na inne produkty.
OdpowiedzUsuńMam kilka produktów od nich i masz rację - bywa z nimi różnie. Tutaj akurat zabłysnęli, ale niestety podkład jest tragiczny - będę o nim wkrótce pisać jak się zmobilizuję, bo niespecjalnie lubię pisać o słabych kosmetykach... wolę się dzielić pozytywnymi wrażeniami, ale czasami i bubel trzeba obsmarować ;)
UsuńBardzo fajny się wydaje, ja takich kosmetyków nie znam, aczkolwiek jeden taki puder mam i... testuję ;p
OdpowiedzUsuńjeśli sypańce to tylko mineralne! :)
OdpowiedzUsuńJa póki co używałam tych takich białych ! Żółciaków nie miałam , a chętnie bym go wypróbowała ! :)
OdpowiedzUsuńopakowanie wygląda pięknie! sam produkt wydaje się też być ciekawy :)
OdpowiedzUsuńŻółty odcień musi ładnie odświeżać i rozświetlać cerę :) Miałam pisać, że przecież jest w Douglasach, a to właśnie Rouge Bunny Rouge ;)
OdpowiedzUsuńU mnie na razie najlepiej sprawdza się puder bambusowy z Biochemii Urody i na razie nie szukam zamienników :)
nie miałam jeszcze nic z mememe może warto zacząć od tego podkładu :)
OdpowiedzUsuńpudru* :P
UsuńNie znam tej firmy..:)
OdpowiedzUsuńciekawe :) mogłabym się skusić na wypróbowanie takiego pudru :)
OdpowiedzUsuńnigdy nie miałam pudru w odcieniu żółtawym.. muszę spróbować...
OdpowiedzUsuńNie znam, ale wygląda całkiem całkiem. I te żółtawe tony zmieniające odcień podkładu...To chyba jednak coś dla mnie:)
OdpowiedzUsuń