Dopuściłam się skandalicznego zaniedbania bloga, ale już do Was wracam i tym razem z ulubieńcem ostatnich tygodni, który zdeklasował inne kosmetyki z tej kategorii, a mianowicie z przefantastycznym bronzerem firmy The Balm - Bahama Mama :D.
Wiem, że w blogosferze pojawiły się już niezliczone recenzje tego kosmetyku, ale postanowiłam, że również muszę dopisać mu laurkę ;).
Muszę przyznać, że do używania bronzera i konturowania twarzy przekonałam się nie tak wcale dawno - na pewno długo po rozpoczęciu blogowania. Wtedy myślałam, że bronzera używa się jedynie latem w celu podkreślenia opalenizny :D - taka ignorancja we mnie tkwiła :D. Tak czy inaczej, kiedy odkryłam magiczne właściwości bronzerów w modelowaniu konturów twarzy zakochałam się w tych kosmetykach. Niestety często zdarzało mi się trafiać na kolorystyczne buble, które szybko lądowały w śmietniku (światło w drogeriach totalnie zniekształca odbiór koloru - same z pewnością to wiecie ;)). Raz przytrafił mi się nawet taki cudak, że wyglądałam dosłownie jak Oompa Loompa :D.
W związku z tym rozpoczęłam poszukiwania bronzerów w odcieniach jak najbardziej neutralnych brązów, bez dodatku rudości, ale także o dobrej pigmentacji i bez drobinek - spotkałam chyba tylko jeden taki - niestety wycofano go ze sprzedaży (bronzer z H&M w dużym złotym opakowaniu - bardzo go lubiłam...). Poszukiwania trwały więc dalej i chyba nareszcie przyszedł ich kres :D.
Z firmą The Balm nie miałam wcześniej styczności, więc ucieszyłam się z propozycji pani Alicji z drogerii kosmetykomania.pl, aby wypróbować kilka ich produktów - na cel wzięłam między innymi bronzer, o którym czytałam już na wielu blogach czyli właśnie wspomniany Bahama Mama, który jest bohaterem dzisiejszego posta :).
Co mnie w nim urzekło? Przede wszystkim idealny dla mnie kolor - neutralny brąz, brak drobinek i bardzo dobra pigmentacja. Sympatycznie wyglądające pudełko też oczywiście wpada w oko i łatwo znajduję produkt w gąszczu moich kosmetyków. Fakt, że kosmetyk ma postać prasowanego pudru działa również na korzyść - nie przepadam za bronzerami w pudrze ani w postaci sztyftów. Produkt dobrze nabiera się na pędzel i ładnie rozprowadza po buzi, nie robiąc plam (używam pędzla typu skunks z Sense and Body, o którym pisałam w tym poście), ani nie dając wrażenia "nawarstwienia" kosmetyku na skórze.
Muszę przyznać, że jedyne co powstrzymałoby mnie od zakupu tego produktu to fakt, że do najtańszych nie należy, ale jego wydajność nadrabia za ten minus. Cena tego produktu na kosmetykomania.pl to 55,90zł.
Ogólnie oceniam ten kosmetyk bardzo dobrze, co zachęca do wypróbowania innych produktów firmy The Balm - szczególnie, że bardzo kusi mnie ich retro-estetyka :D.
PLUSY:
- bardzo ładny odcień - neutralny brąz
- brak drobinek
- forma prasowanego pudru
- dobrze napigmentowany
- nie robi plam, łatwo się rozciera
- gładko nabiera się na pędzel
- wygodne opakowanie z lusterkiem
- śliczny projekt graficzny opakowania + łatwo go znaleźć wśród sterty kosmetyków ;)
- bardzo wydajny
MINUSY:
- cena (55,90zł), ale nadrabia wydajnością
OCENA OGÓLNA:
5+/6
Przepiękny!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńChcialabym oj chciala ale najpierw zuzyje mac harmony
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze z MACa nic nie miałam i się raczej nie kroi, ale może sobie obadam jak będę w pobliżu sklepu ;)
UsuńCudny ! bardzo mi się podobają też te słodkie opakowania :)
OdpowiedzUsuńOpakowanie zdecydowanie ma duże znaczenie ;)
UsuńJestem strasznym wzrokowcem i samo opakowanie do mnie niesamowicie przemawia:D
OdpowiedzUsuńMam tak samo ;)
Usuńwiem, że go sobie kupię. czekam tylko na okazję ;D
OdpowiedzUsuńWarto obserwować facebooka Kosmetykomanii - a nuż się trafi jakiś fajny kodzik zniżkowy ;)
UsuńA ja widze jednak na fotce drobinki, sialalala :D
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że się zdziwiłam jak je zobaczyłam na zdjęciu, ale już odkryłam ich tajemnicę - maziałam po nim pędzlem, którego wcześniej użyłam bodajże do Meteorytów Guerlain, a chwilę później fotki robiłam - przy samym fotografowaniu nie było ich widać, ale na zdjęciu wyskoczyły po poprawieniu ostrości hehe :D.
UsuńI zagadka rozwiazana ;) Mnie rowniez nieraz migruja drobinki podrozując na pedzlach miedzy poszczegolnymi kosmetykami :D
UsuńDlatego mycie pędzli to podstawa hihi :D. Właśnie dzisiaj chyba zrobię wielkie pranie wszystkich :)
UsuńOd dawna mam na niego ochotę... tylko ta cena:D
OdpowiedzUsuńNo niestety... ale niewątpliwie warto :)
Usuńo matko mnie tam urzeka jego opakowanie... :)
OdpowiedzUsuńHaha - nie Ciebie jedną :D
UsuńWspaniały! A to opakowanie, cudowne!
OdpowiedzUsuńJak widać po komentarzach opakowanie to jedna z głównych zalet :D.
UsuńJest na mojej liście, ale najpierw wykończę obecny z W7 ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie niestety Honolulu z W7 jest trochę zbyt "wblakły" - w ogóle go u mnie nie widać...
UsuńTe opakowania mają świetne :) Ale ja nie umiem używać bronzera... mam na razie W7 Honolulu, ale zawsze mam wrażenie, że robię sobie tylko plamę na policzku :D
OdpowiedzUsuńW7 jest ciemniejszy. Bahama Mama nie zostawia plam. :)
UsuńCzy ja wiem czy W7 jest ciemniejszy... Mój wygląda jakby wyblakł na słońcu i w ogóle nie widać go na policzku... Może mi się jakiś felerny egzemplarz trafił?
UsuńTeż go mam i muszę przyznać, że to najlepszy produkt do konturowania jaki do tej pory wpadł mi w ręce :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się :D
Usuńzbyt ciemny dla mnie:(
OdpowiedzUsuńZdjęcia kłamią. Ma szarobrązowy kolor i wcale nie jest za ciemny dla nikogo. Zaufaj mi.
UsuńWszystko zależy od ustawień monitora ;). Ale faktycznie zgadzam się z Ewą - nie wydaje mi się żeby dla kogokolwiek był za ciemny, bo bardzo fajnie można stopniować nim efekt :)
Usuńod dawna marże o tym produkcie ;) tylko, że nie mam odpowiedniego pędzla do tego rodzaju kosmetyków
OdpowiedzUsuńpolecam hakuro H13, albo wybierz sobie coś z Ekotools w Rossmannie
UsuńJa z kolei polecam ten, którego sama używam, czyli pędzelek z Sense&Body - dostępny w Hebe pędzel duo-fiber (czyli tzw. skunks) - kosztuje około 15zł i jest super do bronzera :D.
UsuńMam go od niedawna i podpisuję się pod wszystkim co o nim napisałaś. Kiedy oglądałam zdjęcia, wydawał mi się za ciemny, ale kolor na fotach jest przekłamany. Jest jaśniejszy od Honolulu z W7. Jest idealny :)
OdpowiedzUsuńDużo zależy od ustawień monitora, ale też może przy obrabianiu zdjęć miałam monitor laptopa pod trochę mniejszym kątem i wydawał mi się jaśniejszy - no niestety żeby naprawdę poznać kolor trzeba go po prostu na żywo zobaczyć ;). Z wszystkich dotychczas wypróbowanych bronzerów też stawiam go na pierwszym miejscu :D.
UsuńMoże kiedyś...jak zużyje swoje 2 opakowania Honolulu z W7 to się na niego przyczaję :) Póki co mam już swojego ulubieńca :)
OdpowiedzUsuńHo ho, to masz zapas :D.
UsuńLubię go bardzo i więcej bronzerów nie potrzebuję :-)
OdpowiedzUsuńChwilowo się zgadzam, ale moja dusza poszukiwacza na pewno jeszcze się odezwie ;).
UsuńRównież używam go od niedawna i bardzo jestem zadowolona
OdpowiedzUsuńWidzę, że większość użytkowniczek jest zadowolona :D
UsuńMam na niego ogromną chęć :)
OdpowiedzUsuńMam teraz Taupe z Nyx. Jak już go oswoję, to kupię ten bronzer :)
OdpowiedzUsuńPoluje na niego :)
OdpowiedzUsuńczaję się na niego :)
OdpowiedzUsuń