Witajcie po dość długiej przerwie - mam wrażenie, że na samym wstępie należy się kilka słów wyjaśnienia dlaczego zniknęłam na jakiś czas z blogosfery i gdzie byłam jak mnie nie było ;). W dalszej części posta - co wybuszowałam w drogeriach w różnych częściach Europy :).
Muszę się Wam przyznać, że miałam blogowy kryzys. Zabrakło weny, blogowanie stało się pewnego rodzaju zobowiązaniem, wypaliłam się - zwał jak zwał - po prostu nie miałam ochoty pisać, zmęczyło mnie to. Dałam sobie trochę czasu na przemyślenie mojego podejścia do blogowania i ewentualnej przyszłości bloga. Doszłam do wniosku, że nie chcę z niego rezygnować, ale wiedziałam, że coś musi ulec zmianie. Poczyniłam pewne postanowienia, które zamierzam wprowadzić w życie, a najważniejszym z nich jest ograniczenie współprac na blogu. Ograniczenie to nawet dość delikatne słowo, po prostu kończę ze współpracami stałymi, być może od czasu do czasu zdecyduję się na pojedynczy wyjątek od reguły, ale ogólnie rzecz biorąc era współprac się u mnie skończyła. Zobowiązania, które wiązały się ze współpracami za bardzo dawały mi się we znaki - czułam "przymus" wywiązywania się z nich i odbierało mi to przyjemność z blogowania, które przestało być odskocznią od stresu na studiach, a stało się dodatkowym obciążeniem. Chcę pisać o tym co akurat w danej chwili mnie zainteresuje, a nie o tym o czym "powinnam" bo "gonią mnie terminy". Mam nadzieję, że to uwolnienie się od współprac, które nastąpi już wkrótce - mam jeszcze kilka "zaległych" produktów do opisania - pozwoli mi na nowo poczuć przyjemność z pisania :).
No ale dość już biadolenia o tym jaka to blogerka biedna, bo musi testować i opisywać "darmowe" kosmetyki :D :D :D. Teraz o znacznie przyjemniejszych sprawach czyli o mojej wakacyjnej eskapadzie w Europę, a właściwie o tym co z niej przywiozłam :D.
Nasz Eurotrip trwał 3 tygodnie, przemierzyliśmy prawie 11,5 tys. km i przejechaliśmy 10 krajów Europy - Polskę, Niemcy, Holandię, Belgię, Francję, Wielką Brytanię, Luxemburg, Austrię, Czechy i Węgry, w każdym z nich - jako rasowa kosmetykoholiczka, buszowałam po drogeriach gdzie tylko się dało :D.
Największą radochę sprawiła mi wizyta w Wielkiej Brytanii - zawsze chciałam tam pojechać i przekonałam się, że słusznie - zakochałam się w tym kraju! Wymarzyłam sobie odwiedziny w Bootsie, a przede wszystkim w stacjonarnym sklepie Lusha - obydwa te założenia udało się zrealizować, a przy okazji wpadłam także do sklepu Yankee Candle po nowe woski :).
Choć suche szampony Batiste nie są już zagranicznym "cudem" i można je bezproblemowo kupić w Hebe, a ostatnio pojawiły się w Biedronkach, to postanowiłam, że popełnię ich zakup "u źródła". Wybrałam zapach Blush, który miałam już wcześniej i bardzo polubiłam, oraz Original i Fresh. Przydały się jeszcze w czasie podróży ;).
Wizyta w sklepie Yankee Candle (o raju jak tam cudnie!) zaowocowała zakupem dwóch wosków z kolekcji wiosennej, które spodobały mi się najbardziej, czyli Champaca Blossom i Midnight Oasis - obydwa zapachy są boskie! Niestety spodobały się również moim szczeniaczkom i Midnight Oasis zaliczyło bliskie spotkanie z ich ząbkami :/.
Największą radość sprawiły mi odwiedziny sklepu Lusha - marzyłam o tym praktycznie odkąd poznałam ich kosmetyki ;). Choć najwyższy poziom ekscytacji ich produktami mam już dawno za sobą, to możliwość zobaczenia sklepu na żywo rozpaliła ten płomień na nowo ;).
W sklepie wydałam prawie 35 funtów i zakupiłam kilka znanych mi już dobrze klasyków, oraz kilka zupełnie nowych produktów do wypróbowania - z wszystkiego jestem niesamowicie zadowolona ;).
Do mojego koszyka trafiły:
- dobrze mi znane mydełko oczyszczające Fresh Farmacy, o którym pisałam wieki temu - tutaj
- również znany czyścik na bazie węgla - Dark Angels, opisany tutaj (o rany, ale to dawno było!)
- cudowne peelingujące masło do ciała pod prysznic - Aqua Mirabilis, które niestety ciężko przeżyło podróż w upale - więcej o nim tutaj
- szampon w kostce - Seanik - to nowość u mnie - podzielę się wrażeniami z jego stosowania :)
- bubble bar Comforter - wytwarzacz bąbelków kąpielowych w kostce - przepięknie pachnie, już wiem, że zostanie jednym z moich ulubionych produktów Lusha :)
W Niemczech zupełnie przypadkiem trafiłam do drogerii DM, gdzie znalazłam oczywiście produkty Balea - szkoda, że nie zorientowałam się przed wyjazdem co warto kupić i wzięłam tylko szampon i odżywkę do brązowych włosów oraz spray z solą morską do tworzenia tzw. tousled hair w plażowym stylu ;). Jeżeli wykażą jakieś ciekawe właściwości to pewnie pojawią się na blogu :).
Wyjazd był bardzo udany, strasznie żałuję, że już się skończył, ale są jeszcze perspektywy na powtórkę takiej eskapady we wrześniu, więc trzymajcie kciuki ;). Może tym razem uda mi się przywieźć jeszcze coś z Francji ;) (poszukiwałam produktów Embryolisse, ale okazało się, że są mniej popularne niż się tego spodziewałam, bo nie spotkałam ich w żadnej odwiedzonej aptece :( ).
Udało Wam się przeprowadzić "napad" na jakieś zagraniczne drogerie? Macie jakieś ciekawe łupy kosmetyczne? No i - tak w razie gdybym faktycznie we wrześniu znowu wyjechała - czy znacie asortyment Balea i co możecie polecić?
gratuluję zakupów :) Miałam kiedyś ten suchy szampon ale się z nim nie polubiłam - zdecydowanie wolę suche szampony z syoss ;)
OdpowiedzUsuńDzięki :D. Miałam Syossa, ale coś mi w nim nie odpowiadało - dla mnie Batiste są najlepsze :D.
UsuńAle obkupiona. Zazdrosze tej angielskiej części.
OdpowiedzUsuńAngielska najlepsza :D
UsuńLushowe love, ach przepadłam :)
OdpowiedzUsuńHihi :D, nie chciałam wyjść ze sklepu ;)
UsuńŚwietne zakupy a taki Eurotip marzy mi się od kilku lat już :)
OdpowiedzUsuńTo świetna sprawa, można dużo zobaczyć :D
UsuńNo i super że wróciłaś do blogowania :) Niezły taki 3tygodniowy wypad:)
OdpowiedzUsuńJa niedawno kupiłam ten suchy szampon ale jeszcze nie użyłam :) Zachęcająco wyglądają te produkty z Lush :)
Mam nadzieję, że to powrót na stałe :).
UsuńBoski trip, nie tylko ze względów zakupowych ;)))
OdpowiedzUsuńOczywiście :D
UsuńBrytyjskie drogerie, uwielbiam :) Chociaż ostatnio w LUSHu nie umiem nic kupić, chyba przestał mnie kusić.
OdpowiedzUsuńJa wchodząc wiedziałam co na pewno chcę mieć i to mi ułatwiło zakupy. Inaczej pewnie nie umiałabym się zdecydować. Z resztą nie wszystkie ich produkty mnie kuszą, bo na przykład mydła kompletnie nie przypadły mi do gustu...
UsuńUżywałam Balea do włosów blond. Nie pamiętam czy byłam z niego zadowolona czy też nie ... :P To było bardzo dawno.
OdpowiedzUsuńJestem po kilku użyciach i wygląda na to, że to całkiem fajne produkty :)
UsuńOh, jakie zakupy <3 :))
OdpowiedzUsuńsuper zakupy , a podróż pewnie niezapomniana :) pozdrowionka i powodzonka w testowaniu nowych zdobyczy.
OdpowiedzUsuńOj niezapomniana to fakt... <3
UsuńZ Balea polecam odżywkę Oil Repair Spulung, pisałam o niej na blogu ;)
OdpowiedzUsuńIdę obadać co tam naskrobałaś :*
UsuńCo jak co,ale LUSH,to Ci szalenie zazdroszczę :p
OdpowiedzUsuńsame świetne produkty tu widzę:)
OdpowiedzUsuńStarałam się wybierać to co najlepsze :D
UsuńLush ♥
OdpowiedzUsuńJa właśnie dziś wróciłam z Anglii :D W tym roku w Bootsie nie poszalałam, ale wpadłam po parę drobiazgów do Superdruga, Lusha i udało mi się kupić kilka lakierów Models Own. : ))
OdpowiedzUsuńLakiery też mnie kusiły, ale się nie dałam - i tak bardzo rzadko maluję teraz paznokcie, bo na zajęciach na studiach teoretycznie nie powinnyśmy mieć pomalowanych paznokci :(.
UsuńSUPER zakupy:) Batiste też ostatnio kupiłam, do Lusha zawitam w Berlinie
OdpowiedzUsuńSklep Lusha to aromatyczno-kolorystyczna bajka <3
UsuńZazdroszczę podróży, ja to w ogóle nigdzie nie wyjeżdżam jedynie poza okolice miasta...świetne zakupy :)
OdpowiedzUsuńTo i tak drobne te zakupy zrobilas : p ja to bym zapewne nowa walizkę na kosmetyki musiałabym kupic : p
OdpowiedzUsuńMiałam pewne ograniczenia gabarytowe i czasowe :D.
UsuńKosmetyki z Lush wyglądają do zjedzenia!!1
OdpowiedzUsuńMoje szczeniaczki też doszły do tego wniosku i próbowały mi podgryzać Comfortera podczas robienia zdjęć ;)
Usuńa może jakiś wakacyjny post ? jak podróżowałaś ? gdzie spałaś ? co w każdym miejscu było ciekawego ? jestem ogromnie ciekawa Twoich wspomnień ;-)
OdpowiedzUsuńTo był dość specyficzny wyjazd, bo jechałam z chłopakiem - on był w pracy, rozwoziliśmy różnego rodzaju ładunki po całej Europie, więc większość czasu spędziliśmy w drodze, ale udało się odwiedzić wiele pięknych miejsc - ciężko by to było nawet opisać :D. Spaliśmy w samochodzie - to auto dostawcze z miejscem do spania nad kabiną kierowcy :D.
UsuńWOW zazdroszcze !!!
OdpowiedzUsuńteż chce te woski, bede musiała wkońcu się skusić :)
kiss
Ja jestem od nich uzależniona :D
UsuńTen zestaw z Balea jest naprawdę świetny! Moje włosy pokochały tą linię :)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, mam nadzieję, że moje też polubią :)
UsuńMoim ostatnim hitem Balea jest 2-minutowa maska do włosów "Farbglanz, 2 minuten kur":)
OdpowiedzUsuńA Lusha zazdroszczę:) Muszę w końcu złożyć swoje zamówienie:)