Maliny należą do moich ulubionych letnich owoców - mniam! Niestety lato dobiega już końca, ale i na to znalazł się sposób - w sierpniu otrzymałam do testów od firmy Bielenda Peeling cukrowy do ciała o zapachu Soczystych Malin, który wyczaruje odrobinę lata nawet w środku zimy :). Zapachowo spisał się świetnie, ale czy spełnił swoją rolę pielęgnacyjną?
Tak jak napisałam we wstępie, peeling cukrowy do ciała Soczysta Malina wyróżnia przede wszystkim przepiękny, słodki zapach malin. Peeling ma gładką konsystencję galaretkowego żelu, który jest przemiły w dotyku. W tym galaretko-żelu zawieszona jest cała masa kryształków cukru, które odpowiadają za efekt złuszczający, a dzięki mechanicznemu pocieraniu, poprawiamy także ukrwienie, nawilżenie i odżywienie naszej skóry.
Peeling z założenia producenta stosować można na całe ciało, ale jak to bywa z peelingami cukrowymi - jego wydajność jest średnia - niestety taka już uroda cukrowców. Skóra po nim jest równomiernie złuszczona, nawilżona, a nawet moim zdaniem troszkę natłuszczona, dzięki czemu po kąpieli nie jest konieczne użycie balsamu.
Podsumowując - jestem zadowolona z produktu, ale przede wszystkim ze względu na jego zapach. Jeśli chodzi o działanie, jest ono bardzo zbliżone do większości stosowanych przeze mnie dotychczas peelingów cukrowych, więc nie mogę napisać, że jest pod tym względem lepszy od innych - jest to produkt dobry, ale nie wyróżniający się na tle jemu podobnych - nie powalił mnie :).
Cena produktu to około 16zł.
PLUSY:
- przyjemny malinowy zapach
- gęsta konsystencja żelowo-galaretkowa - kosmetyk nie jest rozwodniony
- spore kryształki cukru, które dobrze "drapią" :) - skutecznie peelinguje i masuje
- spore kryształki cukru, które dobrze "drapią" :) - skutecznie peelinguje i masuje
- skóra jest równomiernie złuszczona
- nawilża i lekko natłuszcza skórę
- wygodne i estetyczne opakowanie w postaci słoiczka
- cena - ok. 16zł za 200g
MINUSY:
- słaba wydajność - charakterystyczna dla peelingów cukrowych ;)
OCENA OGÓLNA:
4/6
Wygląda apetycznie, ale bardziej na lato :) Przy nadchodzącej jesieni, a potem zimie, kuszą mnie raczej słodsze aromaty :)
OdpowiedzUsuńUwierz mi, że to konkretny słodziak!
UsuńMhmmm.. wygląda smacznie ! Dzięki za recenzję, bo właśnie czas kupić nowy peeling :)
OdpowiedzUsuńMogę Ci polecić jeszcze szczególnie peelingi Bielendy z serii profesjonalnej - zwłaszcza ten z cukrem trzcinowym i arbuzowy :)
UsuńOpakowanie już samo zachęca ;) kiedyś go dorwę ♡
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapach malin, więc rozejrzę się za tym peelingiem. Mój ulubiony scrub z borówką amerykańską lada dzień sięgnie dna.
OdpowiedzUsuńMusi super pachnieć, szkoda, że mało wydajny ale dobrze że fajny ździerak ;))
OdpowiedzUsuńja też uwielbiam maliny więc na pewno skuszę się na ten peeling :)
OdpowiedzUsuńOh czeka na mnie w szafce :) już mam na niego ochotę.
OdpowiedzUsuńa wygląda tak, że mam ochotę nabrać do na łyżkę i pochłonąć z prędkością światła :D
OdpowiedzUsuńJa mam teraz taki zapas peelingów że na ten raczej na pewno się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńJa się przymierzam do masła w tej wersji zapachowej, bo peelingów mam pod dostatkiem.
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapach malin, chyba dopiszę go do mojej listy zakupowej :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię cukrowe peelingi,szczególnie te owocowe.Muszę pokusić się i o tą malinkę,bo zapach zapewne jest rewelacyjny.
OdpowiedzUsuńtakie peelingi kusza mnie ,żeby je zjeść :P
OdpowiedzUsuńAŻ poczułam ten zapach :)
OdpowiedzUsuńChcę go, chcę. Lubię takie letnie zapachy.
OdpowiedzUsuńOgólnie lubię peelingi cukrowe Bielendy, z tym że przeszkadza mi parafinowa warstwa na ciele :)
OdpowiedzUsuńWyglada niesamowicie, skusze sie jak zobacze w sklepie
OdpowiedzUsuńWczoraj ten peeling wpadł w moje rączki i do teraz jaram się jego zapachem - jest ekstra! :)
OdpowiedzUsuń