Blogosfera kusiła, kusiła aż w końcu skusiła i zaopatrzyłam się w - podobno fenomenalne - nowe odkrycie włosomaniaczek - gumki do włosów invisibobble. Czy spisały się u mnie? Przeczytacie w dalszej części postu :).
Gumka do włosów, która wygląda jak kabel od starego telefonu stacjonarnego? Jakiś geniusz na to wpadł i wykombinował sposób na biznes, który podbił blogosferę - i to nie tylko polską ;).
Początkowo pomyślałam, że to tylko taki gadżecik, który tak naprawdę niewiele daje, ale fajnie go mieć, bo wtedy to już w ogóle się jest fajniejszą blogerką. Jako że koszt tych gumeczek w liczbie trzech to nie jakieś #milionymonet (12,90zł na Cocolita.pl), to postanowiłam się w nie zaopatrzyć przy okazji większego zamówienia na Cocolita.pl. Wybrałam kolor czarny, bo raz, że akurat mam aktualnie prawie czarne włosięta, a dwa - zamawiałam również nową (już drugą) szczotkę Tangle Teezer - także czarną, więc uznałam, że tak będzie superhip(st)er ;).
Pierwsze wrażenie po otwarciu paczki - to ma być takie malutkie?! (#małyalewariat :D). Nie wiem dlaczego spodziewałam się, że te gumeczki w tym opakowanku to jakieś takie więksiejsze będą, a to taaaaakie maciupcie maleństwa :D. No ale dobra, otworzyłam paczkę i... gumeczki powędrowały do szufladki nawet bez wypakowania z ich małego plastikowego domku. No i już, już prawie zapomniałam o ich istnieniu, a tu się okazało, że moja koleżanka z grupy na studiach właśnie takowy kabel od telefonu we włosach nosi... A że koleżanka włosy posiada zacne (pozdrawiam Dominika! :D), to pomyślałam, że może jednak te małe kabelki coś jednak są warte.
No i właściwie można by rzec, że tu się moja przygoda z nimi zaczęła i... trwa nadal. Przyznaję, że całkiem fajny to pomysł by z kabla sklecić gumkę do włosów, bo faktycznie - trzyma kudły całkiem nieźle, a myślałam, że będą się ześlizgiwać po tym plastiku (nawiasem mówiąc wyglądającym solidnie i estetycznym). Co do zostawiania śladów na włosach, faktycznie odkształca je mniej niż tradycyjne gumki ;). Co prawda nadal boję się za mocno rozciągnąć invisibobble podczas wiązania włosów, bo jednak pęknięta gumka, może stanowić mniej lub bardziej poważny problem #ifyouknowwhatimean ^^, więc obchodzę się z nimi na razie w miarę delikatnie i być może to również powoduje brak odkształceń na włosach.
Kolejna z cech, na którą zwróciłam uwagę w przypadku invisibobble, to ściąganie gumek z włosów. Przy tradycyjnych gumkach wystarczy pociągnąć wzdłuż włosów i schodzi całość - co prawda z garścią połamańców, ale jest to szybki proces. W przypadku invisibobble połamanych, bądź "wciągniętych" przez gumkę włosów nie ma, ale też nie bardzo da się ją zdjąć jednym ruchem - wymaga raczej uprzedniego wyplątania się z niej. Nie jest to minus - przeszkadza mi jedynie w momentach, gdy chcę "tradycyjnym" ruchem rozpuścić włosy i zapominam, że mam je związane z użyciem invisibobble, która nie puszcza przy szarpnięciu.
Czy polecam? Hmm... właściwie to nie wiem. Można wypróbować, ale dla mnie nie jest to rzecz bez której nie wyobrażam sobie życia. Jest to ciekawy gadżet i być może jeszcze odkryję jego głębiej ukryte zalety - z pewnością wtedy Was o tym fakcie poinformuję ;).
Ostatnie kupiłam również te 3 małe w opakowaniu i podzielam opinię, bez szału ;)
OdpowiedzUsuńA ja się chyba z czasem do nich przekonuję... Niby bez szału, a jakoś tak zaczęłam używać tylko ich :D.
UsuńA co tam, spróbuję ;-)
OdpowiedzUsuńSpróbować zawsze można tym bardziej, że cena przystępna :).
UsuńMi się nie podoba to jak wyglądają na włosach.
OdpowiedzUsuńA powiem Ci, że intrygują ludzi takie kabelki w kitce :D.
UsuńWłaśnie zastanawiałam się nad kupnem, a teraz przemyślę, chyba, że kupie jedną sztukę (są też dostępne)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że można, ale jeśli tak to faktycznie warto spróbować najpierw jedną :).
UsuńCiekawe są, widziałam z Tangle Teezer. :) Może kiedyś się zdecyduję na zakup. :D
OdpowiedzUsuńFajny zestaw nawet na prezent - Tangle Teezer i Invisibobble w takim samym kolorze dla włosomaniaczki :D.
UsuńZamierzam dorzucić do jakiegoś zamówienia "przy okazji", bo wiele sklepów sprzedaje je już na sztuki :)
OdpowiedzUsuńU mnie też były właściwie "dorzucone" do zamówienia - na spróbowanie ;).
UsuńJa mam i bardzo polubiłam, choć pierwsze spotkanie to była makabra:P
OdpowiedzUsuńJa też zaczynam lubić coraz bardziej :).
Usuńczekałam na jakieś zdjęcie na włosach a tu nic xD
OdpowiedzUsuńO kurczę... o tym nie pomyślałam :D.
UsuńKilka razy miałam ochotę je przetestować, ale jakoś mi już zupełnie to przeszło :)
OdpowiedzUsuńJakby Ci przy okazji wpadły w łapki to warto spróbować, a nuż Ci przypasują :). Ja jestem fanką testowania wszystkiego co nowe na własnej skórze... ekhm... włosach ;).
UsuńCzyli gadżecik. To jak wygląda na włosach nie bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńGadżecik, ale całkiem fajny i zwraca uwagę :D.
UsuńNie podobają mi się na włosach, moich kudłów nie trzymają, także przeszła mi dawno chęć zakupu :D
OdpowiedzUsuńMoje trzymają całkiem nieźle, ale wiem, że nie każdemu odpowiadają. Ja się powoli przekonuję :).
UsuńRównież bardzo je lubię, dzięki nim już nie pamiętam co to ból głowy przy związywaniu kucyka :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, nie boli głowa dzięki nim! Nie zdawałam sobie z tego sprawy, dopiero jak przeczytałam Twój komentarz to sobie to uświadomiłam! :)
UsuńJa mam takie jakby powleczone materiałem, wiec plastik/guma nie ciągnie po włosach i dla mnie są one idealne do koka. Trzymają go na miejscu cały dzień.
OdpowiedzUsuń(I moje kosztowały 1 euro za 3 szt :p)
Wiesz co, u mnie ten plastik/guma/cokolwiek nie ciągnie włosów, ale ciekawa jestem takich powlekanych też.
UsuńMoże kiedyś na nią się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńTak "przy okazji" ;).
UsuńDla mnie gadżet, miałam i jakoś mnie nie zachwyciły. Wolę zwykłe frotki :D
OdpowiedzUsuńJa frotek nie lubię z kolei, mam wrażenie, że mój kucyk wygląda przez nie jeszcze mizerniej ;).
UsuńZ moich niskoporowców niestety się ześlizgują :(
OdpowiedzUsuńCiesz się, że masz niskoporowate włosy, a nie mi tu marudzisz :P. Buziak :*.
UsuńMam te z H&Mu i też dają radę :)
OdpowiedzUsuńO proszę, H&M też je ma? Nie wiedziałam :).
UsuńMam je i lubię. Bez nich też bym przeżyła... Mam radę, jeżeli gumka się rozciągnie i nie chce wracać do pierwotnego kształtu można ja na chwilę zanurzyć w gorącej wodzie (ale nie we wrzątku!!!!!).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dobry patent! Spróbuję jak mi się rozciągnie, bo na razie daje radę wrócić do swojego kształtu :).
UsuńMam je od paru miesięcy i jestem zachwycona. Fajnie trzyma koczek w nocy :)
OdpowiedzUsuńCałuski
Karola z TuSiePisze
Z koczkiem jeszcze nie próbowałam - muszę przetestować, ale się boję, że pęknie :D.
Usuńjestem ciekawa jak taka gumka wyglada na wlosach ;D
OdpowiedzUsuńŻałuję, że nie cyknęłam fotki, ale jest sporo "w internetach".
Usuńja je bardzo lubię,gdyż trzymają moje włosy jak nic innego i nie wyrywam ich, a dodatkowa nie plączą włosów :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że się u Ciebie sprawdziły :).
UsuńMuszę je wypróbować, bo teraz wszyscy się nimi zachwycają!
OdpowiedzUsuńww.sagneska.pl
No tak, sporo o nich ostatnio na blogach :).
Usuń