Lato jest już tylko mglistym wspomnieniem i kosmetyki brązujące czy złote drobinkowe rozświetlacze właściwie poszły w odstawkę, ale nadchodzi sylwestrowo-karnawałowy czas, który wręcz prosi się o kapeczkę "bling-bling" w makijażu :D. W tym właśnie klimacie będzie dzisiejszy post, bo przedstawiam Wam mój hit, który sprawdza się zarówno w letnich makijażach typu sunkissed jak i karnawałowo-sylwestrowych szaleństwach, czyli złote kamienie brązujące Me Me Me - Goddess Rocks, które wypróbowałam dzięki drogerii internetowej kosmetykomania.pl.
Kiedy Pani Alicja z Kosmetykomanii zaproponowała mi do wypróbowania kosmetyki Me Me Me, moje oczęta od razu powędrowały ku złotym kamieniom Goddess Rocks. Tekturowe pudełeczko w stylu vintage prezentuje się prześlicznie, a jego zawartość zaczarowała mnie od pierwszego wejrzenia. Nie ma tu sztucznej inspiracji kuleczkami Guerlain Meteorites - o nie, to nie są kuleczki - w porównaniu z nimi, Goddess Rocks to prawdziwe głazy :D. Co tu dużo mówić... są po prostu piękne ❤.
W tekturowym "kamieniołomie" mamy do wyboru dwa odcienie "głazów" - typowo złote oraz złote złamane brudnym różem, które oddają całkiem sporo pigmentu w postaci złocistego pyłu. Ta złota mgiełka pięknie prezentuje się latem na opalonej skórze - nawet na twarzy (jako rozświetlacz), przy makijażu typu sunkissed, natomiast w odsłonie sylwestrowej najbardziej podoba mi się jako złota poświata na dekolcie i ramionach. Kamyki są tak dobrze napigmentowane, że mogą swobodnie służyć także jako cienie do powiek.
Jestem bardzo zadowolona, że zdecydowałam się wypróbować złote kamyki z Me Me Me, bo są bardzo wszechstronnym i wielofunkcyjnym kosmetykiem, który przydaje się w różnych sytuacjach. Są szalenie wydajne - mam wrażenie, że życia mi nie starczy by je "wykończyć", dlatego ich cena (64,90zł na kosmetykomania.pl) nie boli tak bardzo. Mogę je polecić dziewczynom, które nie boją się odrobiny błysku i szaleństwa w makijażach, albo tym, które od czasu do czasu lubią zabłysnąć :). Z pewnością jest to dobry wybór do sylwestrowo-karnawałowych makijaży.
Kamyków Goddess Rocks użyłam bardzo delikatnie na szczyty kości jarzmowych w makijażu poniżej, który znajdziecie w tym poście - o palecie Makeup Revolution - Iconic 1.
No fakt, na imprezy będzie idealny! I pudełeczko również ma super dekoracyjne :)
OdpowiedzUsuńPudełeczko na moje oko w stylu Benefit albo Rouge Bunny Rouge :).
UsuńWygląda troszkę jak starodawna porcelana :) W każdym razie bardzo ładne :)
Usuńale świetny kosmetyk! Ja chcę, chcę, chcę, i to opakowanie z aniołkiem ... Wow!
OdpowiedzUsuńHaha, wiedziałam, że opakowanie zrobi furorę :D. Mnie też właśnie nim przyciągnął ;).
Usuńśliczne opakowanie ;)
OdpowiedzUsuńPrzyciąga oko ;)
UsuńZawsze mi się podobały, choć sama nie miałam jeszcze okazji ich wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńMoże prezent pod choinkę od siebie dla... siebie? :D
UsuńFaaajne to jest :-)))
OdpowiedzUsuńFajne, fajne :D. I wystarczy mi chyba na całe życie ;)
UsuńPiękne <3
OdpowiedzUsuńWyglądają absolutnie genialnie :)
OdpowiedzUsuńPiękne, zarówno w środku jak i na zewnątrz - cena za to cudo jest absolutnie do przebolenia ;)
OdpowiedzUsuńDamn, jakie cudo! Zakochałam się <3
OdpowiedzUsuńOj mocno blyszczy jak dla mnie :)
OdpowiedzUsuńSuper!!! Te kamyczki wygladaja fenomenalnie!
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyglądają te kamyki:)
OdpowiedzUsuń