Powinnam mieć zakaz wstępu do Sephory. Też tak macie? Poszłam w poszukiwaniu bazy pod podkład, wróciłam z pomadką i pudrem. Brawo ja! No ale skoro już pomadka Sephora Rouge Shine w nudziakowym odcieniu o numerze N01 wpadła mi w łapki, to czemu nie miałaby pojawić się na blogu. Dzisiaj parę słów o niej i dlaczego właściwie ją kupiłam :).
Zakupy to niezawodny sposób na poprawę humoru. A dla takiej kosmetykoholiczki, a przede wszystkim kolorówkoholiczki jak ja wejście do Sephory czy innej drogerii jest jak wizyta w Disneylandzie dla pięciolatka :D. I tak jak pięciolatek tracę tam rozum ;). Byłam zdeterminowana trzymać się mojej zakupowej listy, ale niestety trafiłam na naprawdę dobrą, zorientowaną i miłą konsultantkę i dałam się złapać. Żałuję? NIE! Bo złowiłam pomadkę, która szybko awansowała na pierwsze miejsce listy ulubionych produktów do makijażu ust.
Pomadka z serii Sephora - Rouge Shine o numerze N01 w idealnym odcieniu nude po prostu podbiła moje serce. Szukałam czegoś bezdrobinkowego, ale z mokrym połyskiem - nie błyszczyka, ale koniecznie szminki, o takim - jak ja to nazywam - "maślanym" wykończeniu, mięciutkiej, nawilżającej, dającej przyjemne uczucie na ustach i właśnie to znalazłam w tej pomadce. Ma ona bardzo delikatne drobinki jednak na ustach w ogóle nie są one widoczne. Ma idealny nudziakowy kolor - nie zbyt brązowy i nie zbyt różowy, nie wpada też w pomarańcz.
Oczywiście jak wszystkie wiemy - nie ma ideałów, więc pomadka ma też minusy - konkretnie dwa. Pierwszy z nich to trwałość - ponieważ jest taka mięciutka i maślana, to dość szybko się "zjada", więc trzeba ponownie ją nałożyć, co oczywiście wpłynie na pewno na szybsze zużycie - czyli jej drugi minus.
Cena tej pomadki to 45zł - niby nie tak dużo, ale też na pewno nie mało. Dla mnie to górna granica ceny pomadki, która naprawdę bardzo mi się spodoba (no chyba że mówimy o pomadkach marek tzw. luksusowych, ale na takie raczej jeszcze przez kilka lat nie będę mogła sobie pozwolić ;)). Zdecydowałam się na jej zakup, bo już od długiego czasu szukałam mojego nudziakowego ideału, a tej pomadce naprawdę do niego niedaleko ;).
Na zdjęciu powyżej widzicie swatcha pomadki na ręce. Wykorzystałam ją w makijażu z paletą Makeup Revolution - Affirmation z poprzedniego posta, więc możecie zobaczyć jak prezentuje się na ustach na zdjęciu poniżej :).
Macie jakieś kosmetyki Sephory, które możecie polecić? Chętnie się im przyjrzę, szczególnie przy okazji ich sezonowych promocji "3 za 2" i tym podobnych :D. Dajcie znać w komentarzach, bo ciekawi mnie czy mają w swojej ofercie jakieś ciekawe propozycje - zarówno makijażowe jak i pielęgnacyjne :).
Kolor wygląda naprawdę fajnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://dreaaammss.blogspot.com/
Piękny kolor! W moim guście bardzo bardzo :D Fajnego nudziaka ma też Catrice - Pretty Little Valentine :)
OdpowiedzUsuńObadam, obadam :D.
UsuńŚwietna jest! Kolor idealny :)
OdpowiedzUsuńHaha - dla mnie też :D.
UsuńJa z Sephory uwielbiam matową szminkę w płynie, jest genialna! :)
OdpowiedzUsuńMuszę się rozejrzeć, bo mam też fazę na maty :D
UsuńWygląda bardzo fajnie aczkolwiek ja ostatnio gustuję w ciemniejszych odcieniach :)
OdpowiedzUsuńFajna, choć w ostatnim czasie stawiam na bardziej wyróżniający się kolor :)
OdpowiedzUsuńJa sobie tak oscyluję między nudziakami a hardkorową czerwienią :D
UsuńLubię takie kolorki na ustach :)
OdpowiedzUsuńMnie jakoś nudziaki nie kręcą, ale ten wygląda na prawdę ciekawie! :)
OdpowiedzUsuńkolorek mega! cała ta seria podbiła moje serce :)
OdpowiedzUsuń