Masełko do mycia ciała Chilla Vanilla od Bomb Cosmetics dotarło do mnie w paczce od Kosmetykomanii już kawałek czasu temu. Piękne opakowanie przywodzące na myśl pudełko waniliowych lodów obiecywało aromatyczne doznania pod prysznicem. Czy obietnica została spełniona?
To co ujęło mnie chyba najbardziej w produktach Bomb Cosmetics to ich opakowania. Kolorowe, śliczne, przywodzące na myśl łakocie. W przypadku Chilla Vanilla obietnica ta miała mieć zapach waniliowych lodów - i miała. Do pierwszego użycia...
Te waniliowe lody, czyli masełko pod prysznic pachniały mi z początku właściwie bardziej ajerkoniakiem i byłam zachwycona perspektywą wyszorowania się taką pysznością i utrzymania zapachu na skórze. Niestety po pierwszym kontakcie z wodą coś było mocno nie tak. Gdzie moja wanilia? Albo chociaż ten wspomniany ajerkoniak? A no nie ma. Jest za to obrzydliwie sztuczny zapach jak z fabryki plastiku. No po prostu szkarada. I to nie tylko w samym produkcie ale też - o niebiosa - na mojej skórze! Odrzuciłam opakowanie z obrzydzeniem i przez jakiś czas go nawet nie dotykałam. Ciekawość wzięła jednak górę i spróbowałam go ponownie - niestety scenariusz się powtórzył...
W tym momencie jestem w kropce - nie wiem czy trafił mi się jakiś trefny egzemplarz, czy może mój nos płata mi figle, ale po prostu nie jestem w stanie znieść sztuczności i plastikowości tego produktu. Czytam opinie na wizażu i widzę kilka podobnych do mojej, ale większość chwali piękny zapach, więc być może mój pochodzi z jakiejś pechowej partii. W każdym razie na tą chwilę ani jego niesamowita wydajność, ani dobre pienienie się nie zmaże wrażeń zapachowych, które są w moim przypadku po prostu okropne...
Cena tego produktu to 39,90zł, niby dużo, ale wydajność jest naprawdę bardzo dobra, choć ja ze wspomnianych względów nie wydałabym na tego dziada ani grosza... Dla porównania dodam, że peeling cukrowy Scrubology zapachem mnie zachwycił i nie miałabym problemu z zakupieniem go ponownie w tej cenie, o czym pisałam tutaj, więc naprawdę byłam niemile zaskoczona faktem, że egzemplarz, na którego zapach najbardziej liczyłam (bo wanilię uwielbiam) tak bardzo mnie zawiódł.
Ciekawa jestem czy miałyście może to masełko w swoich rękach i czy macie takie same wrażenia zapachowe jak ja, czy może jesteście z niego zadowolone? Dajcie znać co myślicie, bo cały czas się zastanawiam, czy moje doświadczenia z tym produktem to nie wina jakiejś spartaczonej serii. Zbierałam się długo do tej recenzji, bo naprawdę chciałam, żeby ten produkt mnie zachwycił, ale jak nos mówi nie, to po prostu nie da się mnie przekonać...
Produkt znajdziecie na stronie Kosmetykomanii:
- myjące masło pod prysznic - Chilla Vanilla ← klik!
Ja mam nadal masełko o zapachu porzeczki i nie odczuwam żadnej zmiany zapachu pod wpływem wody...Albo to ta zapachowa wersja jest nie halo albo może rzeczywiście gorsza partia?
OdpowiedzUsuńA mnie właśnie drażnią kosmetyki waniliowe w większości, bo kojarzą mi się z choinką zapachową do samochodu :P
OdpowiedzUsuńGdyby tylko był to zapach choinki do samochodu to byłabym na pewno bardziej zadowolona...
UsuńJa niezbyt lubię wanilię w kosmetykach, mam wrażenie że strasznie przytłumia...
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze tak wyszło z tym zapachem:(
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś żel do mycia ciała o zapachu wanilii- kurczę, gdybym mogła przypomnieć dobie firmę! Przecudnie pachniał, tak słodko ale nie nachalnie :)
OdpowiedzUsuńJak sobie przypomnisz to koniecznie daj znać! :D
UsuńPrzypomniałam sobie! Organic Therapy :)
UsuńUwielbiam wanilie i moje pudełko czeka wciąż nie otwarte. I powiem szczerze że mnie zmartwiłaś tym nieudanym zapachem.
OdpowiedzUsuńUwielbiam wanilie i moje pudełko czeka wciąż nie otwarte. I powiem szczerze że mnie zmartwiłaś tym nieudanym zapachem.
OdpowiedzUsuńDaj znać jak u Ciebie sprawa wygląda, może się okaże, że moje jakieś trefne było...
UsuńBardzo ciekawy produkt, pod względem konsystencji. Niestety męczący zapach może skutecznie odstraszyć.
OdpowiedzUsuń