Od około półtora miesiąca wypróbowuję kolorówkę Mary Kay, a dzisiaj przyszła pora na produkt typu 2 w 1 czyli Mary Kay - Mary Kay at Play - Shadow & Liner - Cień i kredka do oczu w sztyfcie, czyli kosmetyk dla... leniuszków ;). Dlaczego tak uważam? Zaraz wszystko Wam opowiem :).
Ogólnie rzecz biorąc fanką tego typu produktów nie jestem. Uznaję właściwie tylko czarny eyeliner i białą lub cielistą kredkę na linię wodną. Pod tym względem jestem wyznawczynią klasyki, więc produkty Mary Kay - Mary Kay at Play - Shadow&Liner miały dość utrudnione zadanie w podbijaniu mojego serca. Oczywiście nie neguję obecności na rynku tego rodzaju kosmetyków 2 w 1, dopasowanych kolorystycznie i ułatwiających wykonanie makijażu osobom niewprawionym w tej sztuce, ale tak jak wspomniałam - uważam, że to takie produkty dla leniuszków. Za dużo zastanawiać się nie trzeba, większej filozofii w pracy z takimi produktami nie ma i makijaż można wykonać "na szybko" rozcierając produkt nawet palcami.
Ponieważ z natury jestem straszną kombinatorką, postanowiłam wymyślić dla tych kredek alternatywą formę wykorzystania, a mianowicie jako kolorowe bazy pod inne cienie, które będą podbijały ich kolor, a jednocześnie przedłużały trwałość. Ich kremowa konsystencja przywiodła mi na myśl paletę kolorowych baz Primer Palette ze Sleeka, na którą jakiś czas temu "chorowałam" ;). To zastosowanie okazało się strzałem w dziesiątkę, bo tradycyjne pudrowe cienie bardzo dobrze się na nich trzymają.
Do testów dostałam trzy zestawienia kolorystyczne kredek:
- Caramellow - złoto-miedziany cień i ciemnobrązowy eyeliner
- Rebel Rose - różowy cień i czarny eyeliner
- Iced Lilac - fiołkowy cień i fioletowy eyeliner
Najbardziej przypadły mi do gustu oczywiście dwie pierwsze opcje, bo chłodne fiolety to nie do końca moja bajka ;).
Tak jak wspominałam, zarówno część cieniowa jak i eyelinerowa są miękkie, kremowe i delikatnie się aplikują. Ich pigmentacja jest bardzo dobra, co widać na swatchach na dole posta. Jak na cienie w kredce dość dobrze się rozcierają.
Cena jednej kredki to 50zł - ciężko mi się do niej ustosunkować - sama nie zdecydowałabym się na zakup, ponieważ - jak wspominałam, nie jest to produkt "w moim typie".
Przypadła Wam do gustu ta propozycja Mary Kay? Myślę, że to dobra propozycja dla osób początkujących w makijażu, lub szukających jednego produktu, który pozwoli na szybkie wykonanie makijażu przed wyjściem do pracy lub na uczelnię. Ciekawa jestem Waszych opinii :).
Bardzo fajne rozwiązanie, szczególnie przypadł mi do gustu Caramellow ;)
OdpowiedzUsuńmam je, ale raczej sięgam z nich po same kredki :)
OdpowiedzUsuńKolory piękne, ejdnak marka mnie do siebie zraża swoimi nachalnymi konsultantkami ; /
OdpowiedzUsuńByłam Konsultantką i...straciłam przez to trochę pieniędzy i zraziłam do siebie sporo znajomych. Niestety, pod wpływem charyzmatycznej Dyrektor człowiek próbuje i jest skłonny do ośmieszającego akwizytorstwa, a później przychodzi otrzeźwienie. Kiedy przestałam robić zamówienia i moja umowa była na wygaśnięciu, moja Dyrektor nawet się do mnie osobiście nie odezwała, jedynie jej asystentka wysłała mi SMS z szablonu.
UsuńCo do samych kosmetyków - są za drogie w stosunku do jakości. Nawet ze zniżką 40 % (rabat dla Konsultantek) to bardzo dużo. Nic na to nie poradzę, że nie lubię tych produktów teraz.
Oj tak, forma sprzedaży jest fatalna. Moja siostra ma koleżankę-konsultantkę, która za wszelką cenę chciała nas bardzo nachalnie zmusić (dosłownie) do spotkania w celu prezentacji kosmetyków. Moja mama i siostra mają w sobie asertywność na poziomie zerowym, więc oczywiście ze spotkania były zachwycone absolutnie (dziwnym trafem nic nie kupiły :P), ja się nie dałam. Choć osobiście byłam bardzo intensywnie nagabywana, żeby KONIECZNIE zostać, bo będzie tak super, terefere. Będę chciała, to sobie kupię i nikt mnie nie musi namawiać, bo to mnie może co najwyżej zniechęcić :P Oczywiście konsultantka odpicowana na maxa, buty najlepsze, ciuchy najlepsze, makijaż nienaganny, uśmiech od ucha do ucha, bardzo pewna siebie postawa i typowa marketingowa gadka dla handlarzy, co na mnie działa po prostu jak odstraszacz bo znam te chwyty.
UsuńAniu, współczuję tego, że atmosfera była taka koszmarna, nie dziwię się że masz teraz takie zdanie o MK
Przyznaje kredki są śliczne ,kolorki również :) szczerze drogie są te kosmetyki MK,a z jakością różnie bywa :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie podobają te zestawienia :) ogólnie lubie tą markę, duzo kosmetyków spisało sie u mnie swietnie :)
OdpowiedzUsuńŁadne kolorki, ale moim zdaniem strasznie drogie te kredki :)
OdpowiedzUsuń