Liczba podkładów, które w swoim życiu przetestowałam jest naprawdę spora. Jedne lubiłam bardziej, inne mniej, do niektórych niezmiennie wracam do dziś, a jeszcze inne omijam szerokim łukiem. Ostatnio zaczęłam interesować się podkładami z wyższej półki cenowej i w moje ręce wpadł produkt włoskiej firmy PUPA Milano - Made to Last w kolorze 020 Light Beige.
PUPA Milano - Made to Last zamknięty jest w czerwony (charakterystyczny dla firmy) kartonik, w którym znajdujemy szklany pojemniczek z pompką. Ten rodzaj dozownika - co chyba oczywiste, jest moim ulubionym ze względu na higieniczność i wygodę. Opakowanie jest estetyczne, choć ciężko się na nim doszukać numeru odcienia.
Kolor podkładu, który dla siebie wybrałam to 020 Light Beige - niestety miałam do dyspozycji jedynie zdjęcia promocyjne - swatchy w internecie jest jak na lekarstwo, więc odrobinę chybiłam z odcieniem. Okazało się, że ma on w sobie nieco różowych tonów, ale na pierwszy rzut oka wydawało mi się, że nie jest źle. Szybko się jednak przekonałam, że produkt utlenia się na buzi - trochę ciemnieje - co byłabym w stanie przeżyć, ale niestety także różowieje, co już znacznie mniej mi się widzi, bo wyglądam krótko mówiąc jak świnka Piggy ;). No cóż - takie są uroki dobierania odcienia na podstawie fotek promo na ekranie komputera...
Produkt w aspekcie konsystencji nie jest bardzo rzadki ani lejący, ale też nie nazbyt gęsty, ma przyjemny zapach. Przy aplikacji palcami niestety trochę się "maże", tworzy smugowate ślady, które trzeba wklepać, by uzyskać estetyczny efekt. Oczywiście o niebo lepszy rezultat aplikacji uzyskujemy przy użyciu Beauty Blendera (klik!). Po zastygnięciu na skórze kosmetyk ten ma naturalne wykończenie - nie daje maskowatego matu, pozostawia zdrowy połysk na skórze, nie podkreśla suchych skórek.
Krycie uzyskane z tym produktem waha się od lekkiego po średnie, zależnie od sposobu aplikacji i nałożonej warstwy. Skutecznie kamufluje drobne niedoskonałości i zaczerwienienia.
Podkład PUPA Milano - Made to Last z założenia ma być produktem o dużej trwałości - nazwa mówi sama za siebie, zatem przede wszystkim na tą właściwość najbardziej liczyłam. Często (a nawet prawie codziennie) spędzam na zajęciach na uczelni co najmmiej 8 godzin i zależy mi na tym by mój makijaż dobrze się przez cały ten czas prezentował. Muszę przyznać, że produkt poradził sobie z tym wymaganiem całkiem nieźle, choć najlepiej spisywał się nałożony na czystą skórę. W przypadku gdy próbowałam aplikować go na kremy czy sera trwałość spadała diametralnie, stąd mój wniosek, że podkład ten nie do końca z kremami się dogaduje.
Cena podkładu PUPA Milano - Made to Last to około 92zł za 30ml, czyli tak jak wspominałam - mniej więcej początkowe strefy wyższej półki cenowej. Ja przyzwyczaiłam się porównywać wszystkie podkłady, które testuję do mojego kilkuletniego już ulubieńca, czyli Revlon - Colorstay (klik!), który leży w średniej półce cenowej. Jak porównanie wypadło tym razem? No cóż - Revlon ponownie wygrał, a nie brałam pod uwagę oczywiście niedokładnie dobranego przez siebie odcienia. Podkład PUPA Milano nie do końca dogaduje się z innymi nałożonymi na skórę produktami, jest trudniejszy w aplikacji jeśli pod ręką nie mamy Beauty Blendera, jest też niezaprzeczalnie droższy. Jego przewagą jest z pewnością higieniczny dozownik (jeszcze nie spotkałam RC z pompką, a obietnice były...).
Podsumowując - PUPA Milano - Made to Last okazał się produktem całkiem dobrym, ale nie do końca spełniającym moje wymagania, które - co chyba logiczne - wzrastają proporcjonalnie do ceny produktu ;). Pewnie gdybym lepiej trafiła z kolorem, byłabym z niego bardziej zadowolona - trochę szkoda, ale na pewno nie wykluczam jeszcze kolejnych przygód z PUPA Milano - następnym razem jednak postaram się zrobić dokładniejszy research kolorystyczny ;).
P.S. Kto jest Katarzynką i też dzisiaj obchodzi imieniny? Wszystkiego najlepszego kochane Kaśki!!!
Ja obecnie używam podkładu z YSL, recenzja wkrótce:)
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że podkłady PUPA nie dogadują się z kremami niestety :(
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie nie byłyby podkład dla mnie. Najważniejszym etapem w moim makijażu jest dobre nakremowanie i nawilżenie mojej skóry, która niestety jest sucha jak wiórki ;p. Ponadto podkład ma różowe tony, a ja mam niezwykle żółty odcień cery i nawet Revlon jest dla mnie odrobinę zbyt różowy (choć korzystam z niego na co dzień i bardzo sobie chwalę). A testowałaś może podkłady z MAC'a lub MFE? :)
OdpowiedzUsuńU mnie ostatnio jedynie krem BB Skin 79
OdpowiedzUsuńOkropnie różowiutki. Kiepsko.
OdpowiedzUsuńJa już znalazłam swój ideał ;)
OdpowiedzUsuńSiulka Pupa jest też chyba w tej hurtowni na Jagielońskiej w której kupujesz Lumię.
OdpowiedzUsuńWidziałam tą markę i podkłady w M1 w Douglasie.
OdpowiedzUsuńO jeszcze przy okazji odwiedź w M1 drogerię Marion czy jakoś tak. Widziałam tam ostatnio nawet szafę Makeup Revolution , że o Sleeku nie wspomnę ;)
Usuńoj wydaje mi się, że ja to bym się raczej z nim nie dogadała ;)
OdpowiedzUsuń