Kolejny wosk od Goose Creek Candle to prawdziwa gratka dla wielbicielek zapachów słodkich, ale nieprzeciętnych! Ostatnio pisałam o słonecznym wosku Day in the Sun, a dziś pora na zapach księżycowy, czyli Moonlit Bloom.
Moonlit Bloom to wosk, który do przeciętnych na pewno nie należy, a przyczyną tego stanu rzeczy są następujące nuty zapachowe:
- nuty głowy - maliny, kwiat pomarańczy, orchidea
- nuty serca - liście figowe, śliwka, mandarynka
- baza - cukier, drzewo sandałowe, korzeń irysa
Tworzą one wspólnie kompozycję, która na "pierwszy rzut nosa" przypomina mi... gumę balonową! Kiedy jednak wwąchałam się głębiej, wyczułam w tym wosku zapach owoców leśnych, wśród których na prowadzenie wysunęła się malina. Zapach śliwki nadaje słodyczy i głębi, a mandarynka nieco odświeża tę słodką mieszankę.
Zapach jest naprawdę bardzo słodki i perfumowy (dzięki drzewu sandałowemu) - nieco przypomina mi Escadę Magnetism i ogólnie sezonowe zapachy Escady, więc wielbicielki tego nurtu będą z pewnością zadowolone. Jeśli szukacie czegoś świeżego to raczej nie tędy droga ;).
Dla mnie Moonlit Bloom to zapach na ciepły letni wieczór, co wpisuje się w jego nazwę. Polubiłam go, ale tylko w umiarkowanych dawkach, ze względu na bardzo dużą intensywność, charakterystyczną dla wosków Goose Creek Candle. Ta intensywność połączona ze słodkością kompozycji może bowiem doprowadzić do bólu głowy ;).
Cena tego wosku na stronie Pachnąca Wanna to 24zł za 59g produktu o czasie palenia wg producenta 50-80 godzin, choć moim zdaniem jest to wosk tak intensywny i wydajny, że spokojnie wystarczy na dłużej ;).
Macie jakieś swoje letnie odkrycia woskowe z Goose Creek Candle? Bardzo polubiłam woski tej firmy za jakość i nieprzeciętność kompozycji, więc podrzućcie mi koniecznie swoich ulubieńców :).
Jakie Ty robisz cudowne zdjęcia... aż nie mogę skupić się na samej treści posta :D
OdpowiedzUsuńGoose Creek ma oryginalne kompozycje zapachowe. Lubię tą markę ;)
Również pisałam o aromaterapii.. natomiast obecnie mam przerwę od blogowania do odwołania:)
Dziękuję kochana :*, właśnie cały czas kombinuję jak robić jeszcze lepsze, chyba muszę przemalować pokój hihihi :D
UsuńSuper, że wystarcza na tak długo, opłaca się;)
OdpowiedzUsuńI też mi się mega podobają zdjęcia ;D
UsuńO tak, zapach na pewno by mi się spodobał. Czytałam że woski z GGC są bardzo intensywne, co mnie niestety trochę przeraża...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Moment Of Dreams ♥
Trzeba sobie dostosować odpowiednią ilość, a jeśli woski są zbyt intensywne to może świece lub samplery? Są delikatniejsze :).
UsuńMoja przygoda z woskami szybko się zakończyła :P Były dla mnie za intensywne i dusiły ;)
OdpowiedzUsuńTak jak napisałam Avellime - można spróbować dozować mniejszą ilość, albo przerzucić się na nieco delikatniejsze samplery/świece :).
UsuńZa pierwszym razem, kiedy wąchałam go w sklepie wydał mi się cudowny, perfumowany, głęboki, wieczorowy. Zapragnęłam go. Jednak podczas mojej drugiej wizyty w sklepie, czar prysł. Tym razem wosk był słodki, owocowy i do tego doprawiony lawendą. Coś mi w nim nie grało. Ostatecznie spasowałam i kupiłam dwa inne, a jako, że pogoda nie dopisywała to rzuciłam się na kuchenne aromaty :-). Ostatnio też zapałałam miłością do wosku Vanilla Sandalwood z Village Candle. Cuuudny! Głęboki, słodki, lekko męski i drzewny. :-)
OdpowiedzUsuńOn faktycznie ma takie "Dwie twarze" - raz bardziej perfumową a innym razem dominują owoce.
UsuńHaha - też lubię takie kuchenne przy złej pogodzie - od razu się cieplej robi :D. Mam Sandalwood Vanilla z Yankee Candle - ten z Village jest podobny?
Wosk z Village jest bardziej męski i jakby odrobinę drewniany, choć nadal wyczuwam w nim przytulność i słodycz. W wersji Yankowej tej słodyczy jest więcej, czuć tam taką cukierniczą wanilię. Oba bardzo ładne i niezwykle podobne, ale wygrywa chyba Village. Są to jednak tylko wrażenia na zimno, żaden jeszcze nie wylądował w kominku. :-))
Usuń