Choć doświadczenie ze świecami i woskami zapachowymi mam już spore, to samplerów nie zdarzyło mi się próbować nigdy wcześniej. Okazja nadarzyła się dzięki współpracy z Pachnącą Wanną i w moje ręce trafiły trzy egzemplarze świec Colonial Candle właśnie w postaci samplerów. Jak się spisały i czy zaproszę je jeszcze do swojej kolekcji? O tym w dzisiejszym poście.
W swojej blogowej, ale także pozablogowej przygodzie ze świecami zapachowymi natrafiałam na produkty lepsze i gorsze - zarówno w obrębie asortymentu jednej firmy jak i wybierając pomiędzy różnymi markami. Tak jak wspomniałam, samplery były jedynym rodzajem świec zapachowych jakich nie udało mi się dotąd spróbować, więc z chęcią podjęłam się przetestowania trzech egzemplarzy z Colonial Candle, których zapachy wybrałam sobie w Pachnącej Wannie, a mianowicie Wild Iris, Topaz Waters oraz Pink Cherry Blossom.
Wąchając te trzy maluszki na zimno zdecydowanie je polubiłam, bo wszystkie trzy zapachy bardzo przypadły mi do gustu. Niestety pewna weryfikacja tej opinii nastąpiła po zapaleniu już pierwszego z nich, a potwierdziła się gdy wypaliłam ostatni.
Zapachy świec na zimno były prześliczne, jednak po zapaleniu traciły na wyrazistości, a przede wszystkim były prawie niewyczuwalne, ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu... Nawet w moim niedużym pokoju trudno było wyczuć coś więcej niż bardzo delikatne "wspomnienie" zapachu. Nie sądzę by była to kwestia tylko i wyłącznie danego egzemplarza czy kompozycji zapachowej, bo w końcu przetestowałam 3 różne sztuki i przy każdym "teście" sprawa wyglądała podobnie. Ponieważ mam porównanie do dużej świecy Colonial Candle, której zapach - choć był również subtelny, to jednak wyraźnie wyczuwalny, mogę powiedzieć, że samplery po prostu im nie wyszły. W związku z tym muszę przyznać, że nazwa "sampler" jest tu na miejscu - jest to faktycznie jedynie "próbka" zapachu i spodziewam się (i mam nadzieję!), że w wersji właściwiej świecy pełnowymiarowej zapach prezentuje się bardziej wyraziście
Colonial Candle - Wild Iris
Zapach kwiatowo-wodno-perfumowy - tak bym go określiła stawiając w takiej kolejności doznania olfaktoryczne po jego przetestowaniu. Przyjemna i dość uniwersalna kompozycja, która może przypaść "do nosa" wielu osobom.
Colonial Candle - Pink Cherry Blossom
Z nazwy - zapach kwiatowy, jednak mnie kojarzy się z... płynem do płukania tkanin :D. Jestem wręcz przekonana, że kiedyś wąchałam podobną kompozycję w jakimś Lenorze czy innym Silanie :D. W moim przypadku nie jest to negatywne skojarzenie, gdyż sam zapach oceniam zdecydowanie na plus.
Colonial Candle - Topaz Waters
Jeśli chodzi o kompozycję zapachową - mój numer jeden z tej trójki - świeży, morski i perfumowy - bardzo przyjemny i najlepiej oceniony przez kilka osób, które miały okazję go powąchać jeszcze na zimno.
Podsumowując moje odczucia co do samplerków Colonial Candle mogę napisać, że jeśli chodzi o kompozycje zapachowe były strzałem w dziesiątkę, bo wszystkie trzy bardzo przypadły mi do gustu. Niestety pod względem intensywności zapachu "nie dały rady", bo ja lubię czuć zapach świecy, którą palę bez konieczności zbliżania się do niej na odległość grożącą oparzeniem nosa ;). Warto wobec tego przyjrzeć się tym kompozycjom w formie większych świec, co sama też z pewnością uczynię - szczególnie w przypadku Topaz Waters, który uwiódł mój nos :), samplerom natomiast chwilowo chyba podziękuję, bo nie spełniły moich oczekiwań co do wyrazistości i "wypełniania" zapachem pomieszczenia.
Macie jakieś doświadczenia z samplerami? Czy u Was również przy porównywaniu intensywności świecy i samplera ten drugi wypadał słabiej? Dajcie koniecznie znać!
Samplery chyba maja już to do siebie, że są słabe.. z YC miałam podobnie
OdpowiedzUsuńNigdy jeszcze nie miałam do czynienia z żadnym samplerem, jak na razie woski w zupełności mi wystarczają ;) Szkoda tylko że nie są zbyt intensywne...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Ja z samplerami nie miałam jeszcze do czynienia :( A Z Colonial Candle nie miałam jeszcze styczności :)
OdpowiedzUsuńJa samplery dzielę na części i topię w kominku. Zapach jest intensywniejszy, choć wtedy nie mamy ładnie palącej się świeczki i blasku ognia :)
OdpowiedzUsuńRobię podobnie z samplerami. Także dzielę je na części i topię. Zazwyczaj nie dają one zapachu, a po wrzuceniu do kominka, to się zmienia. :) Ten trzeci mnie kusi, ciekawa jestem czy mają woski z taką kompozycją. :)
OdpowiedzUsuńszkoda, że mało je czuć po odpaleniu.:(
OdpowiedzUsuńMało intensywne zapachy, za taką cenę można kupić coś fajniejszego.
OdpowiedzUsuńPewnie będziesz zainteresowana informacją że w Galerii Jurajskiej otwarło się stanowisko Yankee Candle i Wood Wick :)
OdpowiedzUsuńCo prawda nie mieszkam już w Częstochowie, ale czasami bywam w rodzinnych stronach, więc dzięki za info :D. W TK Maxx w GJ widziałam też ostatnio Kringle Candle :).
Usuń