Strobing to trend w makijażu, który pojawił się latem tego roku i postanowił zawalczyć o palmę pierwszeństwa z dotychczas królującym nam miłościwie konturowaniem. Ponieważ ja nie potrafię się jednak z nim pożegnać, postanowiłam te dwie makijażowe techniki połączyć! Z pomocą tym razem przyszła mi marka Lirene, która wypuściła kilka bardzo ciekawych nowości, które przedstawię Wam w dzisiejszym poście wraz z moimi pomysłami na ich zastosowanie. Zapraszam do czytania i oglądania, bo zdjęć jest duuuużo!
Na początek kilka słów o produktach - na razie krótko, o pierwszych wrażeniach, bo to przecież makijaż jest dzisiejszym gwoździem programu ;).
Nowości Lirene, które zagościły w moich kosmetycznych zbiorach to:
- baza matująca pod makijaż - Lirene - No Pores - przyjemna konsystencja, pozostawia lekko lepką powłoczkę, na której dobrze utrzymuje się podkład, działa lekko wygładzająco, zmniejszanie porów może nie jest na poziomie "photoshopa", ale stają się mniej widoczne
- fluid dopasowujący się do koloru cery - Lirene - Perfect Tone - posiadam w trzech odcieniach - 110, 120 i 130 - mój kolor to zdecydowanie najjaśniejszy - 110 Light, muszę przyznać, że przeżył chrzest bojowy w postaci pójścia ze mną (a właściwie na mnie ;)) do pracy i przetrwał cały dzień - nawet noszenie maseczki chirurgicznej! Na pewno przyjrzę mu się bardzo dokładnie i wkrótce napiszę o moich wrażeniach, bo pierwsze zrobił świetne :)
- korektor - Lirene - Be Perfect - ogromne pozytywne zaskoczenie - po pierwsze formą produktu - aplikator zakończony jest gąbkową kuleczką z dziurką, z której wydobywa się produkt, po drugie - dobrym kryciem, po trzecie - brakiem zbierania się w zmarszczkach i rolowania - jeśli dalej będzie się tak dobrze spisywać, ma szanse pozostać ze mną na długo!
- puder sypki - Lirene - City Matt - w liceum uwielbiałam podkład z tej serii - kto by się spodziewał, że po tylu latach zagości u mnie też puder! Produkt w połączeniu z podkładem spisał się świetnie - odnosząc się do tego o czym pisałam kilka linijek wyżej - buzia była matowa przez praktycznie cały dzień - bez poprawek - duży plus i będę testować dalej
- bronzer i róż - Lirene - Shiny Touch - co prawda nie przepadam za produktami łączonymi w ten sposób - wolę osobny bronzer i róż, ale nawet udało mi się tak manewrować pędzlem by ich nie mieszać i efekt był zadowalający
- rozświetlacz - Lirene - Shiny Touch - właściwie dzisiejszy główny bohater, bo to właśnie on odpowiada za świetliste wymodelowanie twarzy - nie daje efektu tafli - raczej lekką satynę, która sprawdzi się w makijażu na co dzień
Produkty mamy pokrótce omówione - przejdźmy więc do makijażu!
Oczywiście pierwszym krokiem było nałożenie bazy Lirene - No Pores - skupiłam się przede wszystkim na obszarze policzków w okolicy nosa, gdyż tam pojawiają się u mnie najbardziej rozszerzone pory. Bazę nałożyłam także na czoło, gdyż tego typu produkty często zdają egzamin przy ukrywaniu drobnych zmarszczek.
Następnie przyszła pora na podkład Lirene - Perfect Tone we wspomnianym już odcieniu 110 Light. Produkt dobrze współpracował z gąbeczką do makijażu i bardzo ładnie wyrównał koloryt skóry. Kosmetyk ten należy do kategorii raczej dobrze kryjących, a wykończenie jakie zapewnia jest naturalnie matowe.
Kolejnym użytym przeze mnie produktem był korektor - Lirene - Be Perfect - nawet na zdjęciu widać jego bardzo dobre krycie, a fakt, że nie zbierał się w zmarszczkach po prostu mnie zachwycił. Produkt ten nałożyłam w kształcie trójkąta pod oczy i wklepałam gąbeczką do makijażu. Zapewniło mi to jednoczesne rozświetlenie pod oczami, ukrycie cieni i zniwelowanie ewentualnych zaczerwienień, które pojawiają się u mnie na policzkach w okolicy nosa.
Pora na utrwalenie produktów płynnych/kremowych, czyli - puder Lirene - City Matt. Szczególną uwagę zwróciłam na okolicę pod oczami aby zabezpieczyć korektor na jego miejscu. Resztę twarzy jedynie lekko omiotłam pędzlem, gdyż już samo matowe wykończenie podkładu było dla mnie wystarczające.
Tak jak wspominałam - nie mogło obyć się bez choćby lekkiego konturowania. Manewrowałam pędzlem w opakowaniu różo-bronzera Lirene - Shiny Touch, aby wydobyć sam bronzer i nałożyłam go poniżej kości policzkowych w naturalnych zagłębieniach policzków, a także na szczyt czoła oraz delikatnie na skronie - taki manewr pozwala nadać twarzy bardziej owalnego optycznie kształtu. Bronzer nie jest bardzo ciemny ani bardzo mocno napigmentowany (choć wystarczająco) i sprawdzi się nawet w niewprawnych rękach - trudno byłoby porobić sobie nim nieestetyczne plamy, co jest częstym problemem osób dopiero zaczynających swoją przygodę z makijażem.
Róż również starałam się wydobyć z opakowania oddzielnie i nałożyłam go na "poduszeczki" policzków. Jego delikatny kolor prezentuje się bardzo ładnie i naturalnie - nie sposób zrobić sobie nim krzywdy, więc jest to świetna alternatywa dla początkujących pasjonatek makijażu.
Przechodzimy do najistotniejszego elementu odpowiadającego za efekt strobingu, czyli rozświetlacza Lirene - Shiny Touch. Produkt ten nałożyłam przede wszystkim na szczyty kości policzkowych i łuk brwiowy, ale także na czole ponad brwiami, pionowo od załamania brwi w górę do linii włosów - ma to na celu optyczne zwężenie twarzy oraz na łuk kupidyna (uwydatnia górną wargę) i odrobinę na czubek i grzbiet nosa by go wyszczuplić (efekt nazywany przez niektórych nosem Rudolfa :D).
Jako dopełnienie makijażu pomalowałam jeszcze pomadą brwi, wytuszowałam rzęsy oraz nałożyłam na usta delikatną pomadkę, powieki delikatnie przydymiłam bronzerem Lirene - Shiny Touch i... tadaaaam! Makijaż gotowy i efekt końcowy prezentuje się następująco...
Moim zdaniem makijaż w technice strobingu wypada świeżo, dziewczęco i naturalnie - w moim wykonaniu jest bardzo delikatny i swobodnie nadaje się do pracy czy na uczelnię, a nawet dla młodszych dziewczyn - do szkoły (choć jak dla mnie makijaż w szkole powinien być dozwolony raczej dopiero w liceum ;)).
Mam nadzieję, że moja propozycja Wam się spodoba - dajcie koniecznie znać w komentarzach. Ciekawa jestem czy próbowałyście już którejś z nowości od Lirene i jak się u Was spisywały.
Buziaki dla Was i widzimy się wkrótce!
Całość prezentuje się doskonale, skusiłaś i zaciekawiłaś mnie tą bazą, wprawdzie po ten rodzaj produktów sięgam rzadko, ale sa wyjścia kiedy wyjście bez bazy jest ryzykowne. Dotychczas używałam różowej z The Balm, ale biedaczka jest już na wykończeniu. Podkład wygląda doskonale na bazie, zapolowałabym również na niego ale po ostatnich przygodach z Lirene i ich hitem w kolorze 01 jakoś nie ufam, ze są zdolni wyprodukować bardzo jasny odcień :) Rozświetlający dysk znam, moja rodzicielka uzywa jej stale ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jak piszesz - bazy też używam raczej na większe wyjścia, bo ich podstawą są zazwyczaj silikony, więc nie ma potrzeby codziennie nimi skóry dusić ;).
UsuńFaktycznie Lirene mogłoby popracować nad kolorystyką jasnych podkładów, ten 110 jakoś jeszcze u mnie przeszedł, ale jest na granicy i jeśli zblednę jeszcze to będzie za ciemny ;).
Jak będę w Polsce to koniecznie muszę się przyjrzeć tej marce, bo od tego momemtu zapragnęłam mieć taki zestaw jak Twój. Makijaż wyszedł świetnie- tak jak lubię :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Cieszę się, że Ci się spodobał :). A zestaw faktycznie wart uwagi i wchodzi chwilowo w fazy głębszych testów, ale już widzę faworytów (vide - korektor i puder).
UsuńPiękne zdjęcia 🙂 Ja lirene nie lubię, używam tylko naturalnych kosmetyków ale samo modelowanie i strobing bardzo do mnie przemawia, kocham rozświetlacze :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńJa bym się w naturalnych nie połapała, podziwiam, że potrafisz się w tym odnaleźć :D. Ja chyba za bardzo kocham przebierać w pełnej gamie możliwości makijażowych, żeby ograniczyć się do naturalków ;) (albo nazywając to inaczej - jestem kosmetyczko-zakupoholiczką) ;).
Pięknie i naturalnie :) Bardzo lubię pudry z Lirene!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Też mi się spodobał ten puder :).
UsuńUwielbiam ten rozświetlacz. <3 Nie wiedziałam, że może istnieć tak mięciutki produkt... :) A na Twojej twarzy wszystko wyglądałoby ślicznie, taka piękna kobieta. :*
OdpowiedzUsuńNa co dzień jest świetny, chociaż na większe wyjścia wolę takie z efektem tafli ;).
UsuńDziękuję bardzo... zarumieniłam się hihi :D.
Wow! Świetny efekt bardzo naturalny. Spróbuję wykorzystać Twoje rady u siebie. Rozświetlacz z Lirene mam i bardzo lubię, stosuję go czasem jako cień do powiek.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :*. Ten rozświetlacz to taki fajny delikates na co dzień :D.
UsuńChyba nigdy nie miałam żadnego produktu z Lirene, ciekawie wyglądają :) Bardzo ładny makijaż!
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńNa mnie ten korektor też zrobił mega pozytywne wrażenie! Troszkę upierdliwie się wydobywa, bo ucieka z tej dziurki w gąbeczce, ale ma bardzo fajne krycie i faktycznie się nie zbiera! :)
OdpowiedzUsuńU mnie dzisiaj będzie o strobingu! :)
Ten aplikator jest ciekawy, ale faktycznie na dłuższą metę może być uciążliwy, natomiast sam produkt naprawdę bardzo na plus :D.
UsuńTo czekam i zacieram łapki :D.
Efekt bardzo delikatny. Z firmą Lirene nigdy nie miałam do czynienia. Nie korzystałam ani z pielęgnacji, ani z produktów do makijażu, choć czasem z zainteresowaniem przechodziłam koło ich podkładów w drogerii. Efekt matu jest niestety nie dla mnie, krycie mi się podoba, natomiast ja mam cerę bardzo suchą i lubię kiedy podkład jest kremowy, jedwabisty i pozostawia "mokry" efekt na twarzy po nałożeniu. Z kolei w przypadku produktów takich jak róż i bronzer, lubię kiedy są oddzielnie, zawsze boję się, że nabiorę na pędzel nie to co potrzebuje i w miejscu różu na policzku będę miała ciemną plamę. Ale w sumie... jak się nie spróbuje to się nie przekona :). Może któregoś dnia skuszę się na produkty tej firmy. Jestem natomiast ostatnio bardzo zainteresowana mixerami do podkładu z NYX'a. Miałaś już okazję testować? Niestety moja cera jest bardzo żółta i ciężko mi się dobrać podkład dla siebie, szczególnie na zimę kiedy jestem blada. Latem korzystam z moich ulubionych podkładów Diora i Diego, ale zimą muszę bardzo długo szukać by znaleźć odcień dla siebie wśród innych firm. Gdyby NYX wprowadził żółty barwnik byłabym wniebowzięta, dlatego chętnie zobaczyłabym post o produktach do zmiany odcienia podkładu. :)
OdpowiedzUsuńHej kochana! Ja z kolei lubię mat, bo moja cera ma tendencję do błyszczenia sama z siebie (mieszana w stronę tłustej ;)), ale przy suchej cerze faktycznie lepiej decydować się na podkłady z "mokrym" wykończeniem - pamiętam, że do takich należał BB krem Missha Perfect Cover, jednak miał raczej różowe tony, a ja również jestem raczej żółtkiem ;).
UsuńTeż nie przepadam za łączeniem różu i bronzera, więc manewrowałam ostrożnie w opakowaniu, ale na dłuższą metę to raczej u mnie nie przejdzie, choćby produkt sam w sobie był super.
Nie testowałam jeszcze tych mixerów, ale rozejrzę się za nimi i może jeszcze wpadną na bloga :).
Próbowałaś pudru Ben Nye w odcieniu Banana? To fajny żółtek, którym modyfikuję końcowy efekt gdy podkład jest zbyt chłodny :).
Wyglądasz jak aniołek (to oczywiście komplement) :)
OdpowiedzUsuńOoo! Haha dziękuję! :D <3
UsuńPięknie wyglądasz! <3 Powiedz mi jakiego używasz obiektywu?
OdpowiedzUsuńDziękuję! :*
UsuńObiektyw to Nikkor AF-S DX 18-105 mm 1:3.5-5.6G ED
Miło się patrzy na taką piękną kobietę ! ( Nie odbież tego źle, nie jestem lesbijką haha :P ) Po prostu działasz na mnie motywująco, mam ochotę wziąć się w garść :P
OdpowiedzUsuńOj dziękuję! No coś Ty, sama tak często piszę i uważam, że dziewczyny częściej powinny sobie mówić że są piękne! Mała rzecz, krótkie słowa, a potrafią rozjaśnić dzień :D.
UsuńCieszę się, że motywuję, chociaż dzisiaj mnie też przydałby się kopniak na rozpęd ;), tyyyle zdjęć do zrobienia, ale to oznacza mnóstwo przyszłych postów hihi :D.
Makijaż wygląda mega naturalnie i delikatnie. Zaciekawił mnie bardzo podkład. Całość piękna. Nie miałam żadnych kosmetyków z tej marki, ale twój post zachęca aby to zmienić.
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam na nowy post na blogu - AUTOPORTRET 2016
Dziękuję bardzo! Przyjrzyj się szczególnie rozświetlaczowi, pudrowi i korektorowi! To na razie moi faworyci :D.
UsuńPrzepiękne zdjecia <3 Uwielbiam rozświetlający makijaż i taki noszę na co dzień :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Taki makijaż pasuje wielu osobom, wygląda świeżo i odmładzająco :D.
UsuńDzięki Aga! :*
OdpowiedzUsuńZ nowości lirene mam bazę w żółtym opakowaniu:) efekt końcowy jaki uzyskałaś wyszedł przepięknie:)
OdpowiedzUsuńTa w żółtym to na zaczerwienienia? Też by mi się przydała, ale jednak ta "porowa" bardziej ;).
UsuńDziękuję! :*
Pięknie się prezentuje makijaż. Świeżo, promiennie, naturalnie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :*.
Usuńale pięknie się prezentujesz :)!
OdpowiedzUsuńOoo... dziękuję :*.
UsuńAchhhhhhh... powiedziałabym anielsko! Masz buzię stworzoną do fotografowania i szczerze Ci zazdroszczę tak pięknej cery :) Nie mam pojęcia jak to się stało, że jestem u Ciebie pierwszy raz, ale zamierzam tu spędzić więcej czasu :) Buziaki! :)
OdpowiedzUsuńOjej, a ze mnie raczej marny aniołek :D. Dziękuję bardzo i oczywiście zapraszam - wpadaj częściej! Buziak!
UsuńPięknie wyglądzasz :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;*.
UsuńBardzo ładnie prezentuje się Twój makijaż :) o tym podkładzie słyszę coraz więcej dobrego, więc chyba skuszę się na zakup :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo!
UsuńJeśli chodzi o podkład to od paru dni go testuję i spisuje się naprawdę nieźle, prawdopodobnie poświęcę mu cały osobny post jak trochę dłużej poużywam :).
Do twarzy Ci w tym nowym kolorku. Wyglądasz tak delikatnie i promiennie :) Tak trzymaj :)
OdpowiedzUsuńZ Lirene nie używałam żadnych kosmetyków typu 'kolorówki', pudry itp. Jedynie kremy i żele do mycia twarzy, które niestety mojej atopowej skórze nie odpowiadają :(((
Dziękuję bardzo! Przyzwyczajam się do tego koloru ale mam chwilę, że tęsknię za ciemnymi, więc pewnie jeszcze do nich kiedyś wrócę :D.
UsuńNo to szkoda, że nie odpowiada Ci pielęgnacja z Lirene, ale skóra atopowa stanowi duże wyzwanie dla produktów pielęgnacyjnych i takie "zwyczajne" kosmetyki rzadko sprostają jej wymaganiom...
Śliczny, bardzo delikatny makijaż :) Prezentuje się bardzo delikatnie i świeżo :)
OdpowiedzUsuńPS. Zakochałam się też w wyglądzie Twojego bloga :) Obserwuje :)
Dziękuję pięknie! :)
UsuńA wygląd bloga zmienił się dosłownie przedwczoraj, więc tym bardziej cieszę się, że zyskał aprobatę! Buziaki! :*
Przepięknie tu u Ciebie! Jestem pewna, że wczoraj widziałam tego posta i chyba nawet skomentowałam :)
OdpowiedzUsuńTak czy owak makijaż jest uroczy, świeży i naturalny, na co dzień bardzo lubię taki look.
Zostaję na dłużej bez dwóch zdań.
Dziękuję bardzo!
UsuńBlogspot czasami wykręca takie numery, że komentarz nie "wskoczy", ale cieszę się, że wróciłaś i oczywiście zapraszam do zostania ze mną :D.
Buziaki!