Zima to idealny okres, żeby zafundować swoim stopom porządną regenerację, a w szczególności jeśli mamy zamiar użyć skarpetek złuszczających, które kilka lat temu szturmem podbiły kosmetyczną blogosferę. Tym razem napiszę Wam o efektach jakie poczyniły u mnie tego typu skarpetki spod szyldu Lirene.
Skarpetek złuszczających pierwszy raz użyłam jakieś 2 lata temu i muszę przyznać, że byłam zachwycona efektem. Pamiętam, że skorzystałam wtedy ze skarpetek firmy L'biotica i spisały się u mnie świetnie. W tym roku również zamierzałam je zakupić, jednak uprzedziła mnie paczka z nowościami od Lirene, w której to znalazły się między innymi takie właśnie skarpety. W pierwszym momencie aż się uśmiechnęłam, że Pani Ania z Lirene dosłownie czytała mi w myślach :D.
Dwa tygodnie temu znalazłam wolniejszy wieczór, wzięłam długą kąpiel, rozpakowałam skarpety i obułam w nie moje stópki. Aby dobrze przylegały do skóry założyłam jeszcze dodatkowo parę normalnych, bawełnianych skarpetek, a do towarzystwa w trakcie 90-ciu minut skarpetowego unieruchomienia odpaliłam na laptopie film.
Po zdjęciu skarpetek na moich stopach oczywiście nie było widać praktycznie żadnej różnicy, oprócz tego, że skóra była pomarszczona - jak to po dłuższym kontakcie z płynnym środowiskiem - bo wnętrze skarpetek od Lirene jest naprawdę obficie nasączone. Zgodnie z instrukcją na opakowaniu spłukałam resztki płynu ze stóp i pozostało mi jedynie czekać na efekty w kolejnych dniach.
Pierwszym objawem tego, że coś zaczyna się dziać, było uczucie szorstkości i wysuszenia na stopach. Po kilku dniach miałam stopy jak stulatka :D. Skóra zaczęła się już lekko marszczyć po około 4 dniach od przeprowadzenia zabiegu.
Prawdziwe apogeum przyszło jednak po 8 dniach. Zewnętrzna warstwa skóry zaczęła odwarstwiać się na potęgę! Proces ten objął przede wszystkim podeszwy stóp - delikatniejsza skóra wierzchniej części jest znacznie cieńsza, więc proces nie był tak spektakularny jak na przykład na piętach. W porównaniu do skarpetek z L'biotica, te z Lirene zapewniły jednak bardziej równomierne złuszczanie, nie pozostawiły żadnych miejsc, w których starsze warstwy skóry nie chciałyby się oddzielić.
Poniżej prezentuję Wam bardzo drastyczny obraz moich stópek właśnie w czasie trwania początkowego etapu najbardziej intensywnego złuszczania i oddzielania się skóry. Osoby wrażliwe ostrzegam - jest paskudnie i obrzydliwie. Wasze "wewnętrzne fuj i ukryte bzie" może bardzo ucierpieć :D. Tylko dla ludzi o mocnych nerwach (i żołądkach! Hihi :D).
Ostrzegałam!
...
Na pewno chcesz?
...
No dobra niech będzie...
...
Ale sto procent???
...
Okej, to lecimy! Tadaaam!
A teraz pytanie podstawowe - czy jestem zadowolona? Tak! A nawet bardzo tak! Moje stópki co prawda jeszcze zrzucają odrobinkę skóry w niektórych miejscach, ale ta najbardziej intensywna faza jest już za mną, Co najważniejsze - mam piętki jak pupcia niemowlaczka, a na tym zależało mi najbardziej :D. W dodatku są w bardzo przystępnej cenie regularnej, a mianowicie 15,99zł, więc na pewno będę do nich wracać przynajmniej 2 razy w roku, a może nawet częściej!
Podsumowując - polecam bardzo, bardzo! Skarpetki od Lirene świetnie się spisały, a ja bardzo się cieszę, że polskie firmy przejmują od zagranicznych najlepsze pomysły i wcielają je w życie z takim powodzeniem :).
Miałyście już okazję przetestować tego typu zabieg na sobie?
Co jest nie tak z moimi stopami, że mi po żadnych skarpetkach skóra z pięt zejść nie chce :<
OdpowiedzUsuńU mnie piętki zeszły cudnie, teraz takie gładziutkie mam <3.
Usuńmusze je kupić! te które miałam nie sprawdzały się :(
OdpowiedzUsuńSpróbuj koniecznie, u mnie super podziałało ;)
UsuńKocham skarpety złuszczające :) zero wysiłku a stopy piękne.
OdpowiedzUsuńDokładnie :D, super sprawa :D.
UsuńSzukałam właśnie jakiejś tańszej a skutecznej alternatywy. Efekty widać!
OdpowiedzUsuńmiałem i na prawdę jedne tych lepszych jednak piętom nie dały rady
OdpowiedzUsuńU mnie niestety skarpetki z L'biotici nie dały żadnego efektu. Za to świetnie spisały się te z Magic Food Peel, ale wtedy jak je stosowałam, to były bardzo drogie :) Chętnie więc wypróbuje te z Lirene :)
OdpowiedzUsuńJa lubię tego typu skarpety :) akurat miałam z innej firmy ale spisały się dobrze ;)
OdpowiedzUsuńKurczę, faktycznie fajny efekt. Może też je sobie zafunduje przed świętami. :)
OdpowiedzUsuńO jaaaaa ;)
OdpowiedzUsuńMam je, tylko nie mam co u siebie złuszczać ;) a szkoda ;)
muszę je mieć! :) koniecznie muszę zafundować swoim stópkom taki zabieg :p
OdpowiedzUsuńA u mnie na piętach kapa...
OdpowiedzUsuńJa właśnie 8 dzień pięknie schodzi skóra jak na zdjęciu
OdpowiedzUsuńZanim zakupiłam skarpetki szukałam opini w necie i trafiłam tutaj i to mnie przekonało i się nie zawiodłam fakt złuszczanie skory nie wyglada ciekawie ale dla tych efektów warto skóra jak po frezarce piękne gładkie stopy i za niewielka cenę moje stopy wymagały już ingerencji profesjonalnej ale teraz się obejdzie Polecam i dziękuje Twój blog jest bardzo przydatny :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że post się przydał i że jesteś zadowolona :). Pozdrawiam!
UsuńGdzie można je kupić?
OdpowiedzUsuńSą w Rossmannie za 12,99zł :).
Usuńhttp://www.rossmann.pl/Produkt/Lirene-Stopy-skarpetki-regenerujace-profesjonalny-zabieg-do-domowego-uzytku-1-szt,396055,5864
A czy po zabiegu używać jakiegoś kremu czy oleju czy lepiej poczekać aż skóra zejdzie?
OdpowiedzUsuńJa używałam zwykłego, glicerynowego lub silikonowego kremu, byleby dobrze nawilżał.
UsuńJa akurat jestem w trakcie zrzucania grubej skory z piet, mam nadzieje ,ze bede zadowolana, choc juz sa efekty.
OdpowiedzUsuń