W obliczu zbliżających się Walentynek można byłoby oczekiwać postu z makijażem na walentynkową randkę - cóż... taki był plan. Pokrzyżował go jednak fakt, że mój aparat od miesiąca jest w serwisie i nadal nie wiem kiedy go odzyskam :(. W związku z tym postanowiłam, że mimo wszystko duch Walentynek na blogu zagości, ale w postaci nastrojowych zapachów od McCall's Candles, czyli wosków Romance, Sunset Suede i Lilac. Zapraszam do wirtualnego niuchania :D.
Woski McCall's, które dotarły do mnie zamknięte w opisanych woreczkach strunowych, mają okrągły "guziczkowy" kształt opatrzony tłoczeniem z logiem firmy. Są to woski kolorowe - w przeciwieństwie do na przykład wosków Kringle Candle. Każdy z tych wosków dzieliłam przed paleniem na 2 części, jednak myślę, że spokojnie wystarczyłaby ćwiartka, bo są bardzo intensywne, a zapach utrzymuje się w mieszkaniu jeszcze na drugi dzień od palenia. Waga wosku to 22g, obiecywany przez producenta czas palenia - 20 godzin, a cena to 7zł, czyli nieco taniej niż Yankee Candle, a moim zdaniem - jakościowo prezentują się nawet lepiej.
Zapach intensywny, męski, ciepły, lekko słodkawy, kojarzy mi się z... bursztynem - być może to skojarzenie pogłębia jeszcze fakt, że sam kolor wosku również jest bursztynowy. Wyczuwalne jest w nim drzewo kaszmirowe i piżmo, a wanilia nadaje nutę słodkości. Ze względu na swoją "męskość" był skazany na sukces, bo uwielbiam tego typu zapachy, a ten było czuć w pokoju jeszcze na drugi dzień od rozpalenia wosku. Przywodzi na myśl klasyczny luksus starej rezydencji rodem z "Przeminęło z Wiatrem" - fotele w aksamitnych obiciach, biblioteka wypełniona książkami o skórzanych grzbietach, wykwintni gentlemani w smokingach pykający cygara. Idealny na chłodny zimowy wieczór, by wygrzewać się przed kominkiem ze szklaneczką whisky, albo zakopać pod ciepłym kocem i poprzytulać ;). Być może skuszę się na niego w postaci dużej świecy.
Jest to zapach znacznie słodszy niż poprzednik - stanowi kompozycję owocowo-kwiatową na piżmowej podstawie. To właśnie piżmo nadaje mu tajemniczości i sprawia, że nie jest landrynkowo banalny. Mieszanka nut zawartych w Romance (brzoskwinia, płatki wiśni, jaśmin, plumeria, orchidea) z powodzeniem mogłaby stać się inspiracją dla perfum - prawdę mówiąc nawet nieco przypomina mi zapach Yves Saint Laurent - Babydoll lub Parisienne. Wosk pachnie intensywnie - połówka wystarcza na wypełnienie aromatem całego mieszkania, jednak zapach nie jest nachalny - nie męczy i nie przyprawia o ból głowy. Kompozycja ta również przypadła mi do gustu, lecz zdecydowanie bardziej kojarzy mi się z letnimi, ciepłymi wieczorami, więc druga połówka na razie poczeka w szufladzie na cieplejsze dni ;).
No cóż - po prostu bez w pełnej krasie ;). Dla każdej fanki tych majowych kwiatów będzie wprost idealny, bo McCall's spisali się świetnie jeśli chodzi o oddanie ich zapachu w tej kompozycji. Prostota tego zapachu w porównaniu z poprzednikami jest wręcz zaskakująca, bo spodziewałam się jakiejś ciekawej wariacji na temat bzu, jednak tutaj jej nie odnalazłam. Czy to źle? Myślę, że nie - takie nieskomplikowane zapachy również warto mieć, a ten pozwolił mi na chwilę zapomnieć o tym zimnym i ciemnym świecie za oknem i skupić się na wyczekiwaniu wiosny i lata :D.
Podsumowując - spotkanie z woskami McCall's Candles było bardzo udane - szczególnie przypadł mi do gustu Sunset Suede i niewykluczone, że jeszcze u mnie zagości. Ze względu na naprawdę fantastyczną jakość z pewnością będą bardzo udanymi umilaczami w każdy wieczór - nie tylko walentynkowy, bo przecież przyjemny nastrój w domu - także ten zapachowy - warto utrzymywać przez cały rok ;).
Super, że przy takiej cenie, można mieć taką jakość :)
OdpowiedzUsuńNie znam ich jeszcze :)
OdpowiedzUsuńNie miałam ich jeszcze w sumie muszę przyznać że zaciekawiły mnie bardzo :)
OdpowiedzUsuńLilac z chęcią bym powąchała, uwielbiam bez :)
OdpowiedzUsuńBez uwielbiam z każdej firmy. Mam bzowe olejki, woski, nawet świece... Bez to zdecydowanie moja ulubiona nuta kwiatowa! Co do pozostałych, myśle, że mogłyby przypaść mi do gustu w chłodne, jesienne wieczory. :)
OdpowiedzUsuń